No niestety, karmicielka kotki jak się dowiedziała wczoraj, że jest dom dla Gieni, to zaczęła protestować, że przecież Gieni jest tam dobrze w tej budce, że się już przyzwyczaiła przez tyle lat, że inne koty znijakają, a ona sobie radzi itp. Przez noc miała sobie przemyśleć, bo jej tłumaczyłyśmy, że kotka przecież nieźle odchorowała w Koterii tę wolność...miała silny koci katar. Dzisiaj rano Pani już zmieniła front i mówiła, że kotka nie daje jej się pogłaskać, złapać, ucieka, bo już jej nie ufa...No cóż, było do przewidzenia, że jak nie znajdzie domu prosto z Koterii, gdzie zdążyła zaufać człowiekowi, to już po ptakach...
Nie chcę łapać kotki na klatkę łapkę, bo jak ja zagwarantuję tej Pani chętnej na nią, że Gienia nie będzie mocno dziczyła w domu? Ją powinien wziąć ktoś doświadczony na oswajanie najpierw, na DT.
W efekcie Pani weźmie inną kotkę z mojego wątku
viewtopic.php?f=1&t=129532Jest to szylkretka, której od paru miesięcy szukam domu lub tymczasu, też mieszka w budce pod domem, ale jest bardzo oswojona. Ta Pani ma po nią jutro rano przyjechać.
Szkoda mi Gieni, miała jakąś szansę. Nie wiem, czy nadal szukać jej domu.
Na podwórku tym co Gienia jest taki szary, młody, może niebieskawy kocurek (nie widziałam go), którego ludzie wyrzucili jak się wyprowadzali. On bardzo potrzebuje domu! Jest oswojony, podobno śpi czasem z Gienią w budce.