jak byłam u klienta (mojego pracowego, fajna PRowa firma, wszyscy bardzo zaangażowani w adopcje, wcześniej wciskali mi jakieś myszowate- powiedziałam, że chyba na śniadanie dla Merlinka) to zapytałam czy nie mają dla mnie kota ( dla Merlinka, bo taki bidak jedynak)
no to po 10 min dostałam namiar na lecznicę gdzie były takie, co na adopję czekały
zuza, gofrey jest w tym kolorze, bo o różnorodność chodziło ( taki mały egoiżmik - jak bym te ogony rozróżniała
