jak byłam u klienta (mojego pracowego, fajna PRowa firma, wszyscy bardzo zaangażowani w adopcje, wcześniej wciskali mi jakieś myszowate- powiedziałam, że chyba na śniadanie dla Merlinka) to zapytałam czy nie mają dla mnie kota ( dla Merlinka, bo taki bidak jedynak)
no to po 10 min dostałam namiar na lecznicę gdzie były takie, co na adopję czekały
zuza, gofrey jest w tym kolorze, bo o różnorodność chodziło ( taki mały egoiżmik - jak bym te ogony rozróżniała
)
Merlinek się przyzwyczai, poza tym sama wcześniej pisałaś, że zaakceptował kumpla. Ja mam to szczęście, że Kitka nie byłą jedynaczką, jest nią od trochę ponad roku, ale poza tym całe życie spędziłą najpierw z kocim, później z psim rodzeństwem i wiem, że towarzystwo dobrze jej zrobi, zwłaszcza że mnie nie ma w domu całymi dniami 
)
, czyli, że to tylko Merlinkowy przysmak ( jak to miło, że coś jest tylko Merlinkowe 
)
Ja już praktycznie nie pamiętam czasów, kiedy Kitka była mała...
i mordkach
