

Ledwie sama siebie utrzymuję na powierzchni, bo mocno ciagnie mnie w dół bez dna
Na razie byłam u wetek i obgadałam Jasia. Jas różnie, ale jest inny. Sraczka i rzyg mineły albo samoistnie labo po veratrum, ale nei jest to zdrowy kot

Jaś bardzo nerwowo reaguje na ten świerzb, dopiero teraz to widać a on reaguje jakby miał umrzeć ze świądu. Ucieka na sam mój widok a juz jak jestem ubrana, zwiewa jak oszalały - przeczuwa że mamy jechac do weta??
W ogóle mnie on martwi i szlag mnie trafia, że nie mam jak sie wybrać do tego weta. Jeżeli nic nie wypali, jutro rano po drodze do pracy zabiorę go do Świdnika na badania krwi i generalny przegląd paszczy, uszu i macanko.
Na razie czyszczę mu uszy i czekam na Akaryl. Boję się advokata jak diabli, a znając Jasia, boje się jeszcze bardziej, więc popróbuje homeo i czyszczenia.