Nemisiowe Okruszki

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 10, 2012 22:35 Re: Nemisiowe Okruszki

No właśnie Wioluś, życie nie jest takie proste. Dbają o wszystkie swoje zwierzaki, tak jak potrafią. Misia jest wpatrzona w swoją Pańcię, jak w obrazek. Szczeniaki są zadowolone i grubiutkie. Wspominałam pewnie, że jakiś czas temu sąsiad kupił sobie sunię ON'ka i bardzo się nią szczycił, że ma rodowód i w ogóle... Nie wiem skąd ją wziął, ale wyglądała dość żałośnie. Bardzo się u nich poprawiła i wygląda zupełnie inaczej.

Myślę, że jakbym umiała znaleźć argument - wysterylizowaliby sunię. Ale nie potrafię. Nie potrafię rozmawiać z ludźmi i ich przekonywać. Nie potrafię nakłonić kogoś do zmiany sposobu postępowania. W ogóle się do niczego nie nadaję, oprócz bycia personelem. Zdałam sobie z tego sprawę już jakiś czas temu i nawet napisałam, że jestem nienormalna :| Odkryłam to w dość śmieszny sposób. Pan Jerzy z pogotowia, identyfikuje jeże poprzez osoby, które się nimi zajmują, albo je znalazły. Ja identyfikuję osoby przez jeże. Osoby znajome ze spacerów przez psy - jeśli osoba pojawi się bez psa, jest wielka szansa, że jej nie rozpoznam, nawet jeśli będę miała właściwe okulary :? Żałosne :cry:

Nażaliłam się i idę ... jutro pewnie będzie lepiej...

Tymczasem napiszę, że pojawił się nowy bazarek, dla kociaków z magicznego miejsca :P viewtopic.php?f=20&t=137808
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 10, 2012 22:43 Re: Nemisiowe Okruszki

Nemi pisze:Tymczasem napiszę, że pojawił się nowy bazarek, dla kociaków z magicznego miejsca :P viewtopic.php?f=20&t=137808

Bardzo dziękuję :1luvu:

Co do suni :(
Mój znajomy, emerytowany lekarz wojskowy z żoną , od lat maja sunie pudelkę. Od lat nastu... Też próbowałam propagować sterylizacje podając argumenty różne. Grochem o ścianę. W zeszłym roku zadzwonił w jakis sobotni poranek prawie z płaczem, do którego weta ma jechać, bo Baba chyba umiera... Podałam weta, pojechali. Odwiedziłam ich na drugi dzień sprawdzić, co z psiakiem. Okazało się, że miała takie ropomacicze, że prawie umarła :( I wtedy mogłam sobie z podniesiona głową powiedzieć A NIE MÓWIŁAM !!!!

I nie jesteś żadna nienormalna . Ja również mam skojarzenia ludzi poprzez ich zwierzyniec, a nawet jakieś przedmioty :mrgreen: To jest nas już dwie :ok:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Wto sty 10, 2012 23:52 Re: Nemisiowe Okruszki

Może by chociaż podawali coś, by nie miała cieczki...? Są jakieś zastrzyki, też mam sąsiada, który nie wysterylizował suni, ale nie zdążył z zastrzykiem tylko trzy razy na 11 lat, kiedy suczka z nim mieszka. Nota bene sami mu ją wcisnęliśmy, bo koczowała w lesie w Wesołej i moja mama ją chodziła dokarmiać.

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 11, 2012 22:28 Re: Nemisiowe Okruszki

Megana pisze:Może by chociaż podawali coś, by nie miała cieczki...? Są jakieś zastrzyki, też mam sąsiada, który nie wysterylizował suni, ale nie zdążył z zastrzykiem tylko trzy razy na 11 lat, kiedy suczka z nim mieszka. Nota bene sami mu ją wcisnęliśmy, bo koczowała w lesie w Wesołej i moja mama ją chodziła dokarmiać.

Wiem, że nie na temat, ale w mojej kochanej Wesołej koło Rembertowa?

Wiolaww

 
Posty: 1654
Od: Nie gru 12, 2010 16:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 11, 2012 22:57 Re: Nemisiowe Okruszki

Owszem :) Tam mama mieszkała, a teraz mieszka jej mąż.

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 11, 2012 23:04 Re: Nemisiowe Okruszki

Też tam mieszkałam, a moja mama i brat mieszkają nadal :D

Wiolaww

 
Posty: 1654
Od: Nie gru 12, 2010 16:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 13, 2012 22:45 Re: Nemisiowe Okruszki

Wielkie dzięki :P Wiecie, że środki farmakologiczne nawet mi nie przyszły do głowy ? Ot, miszcz skojarzeń :roll: A moja przyjaciółka dawała swojej kotce. Pewnie nie jest to obojętne dla zdrowia - ale w sumie samo życie jest szkodliwe i kończy się śmiercią. Nie mówić już o ciągłych porodach i wychowywaniu maluchów.

W skrócie, z życia stada :
- M zaczął się wreszcie goić,
- Ufi jada na blacie razem z Ozzim i Osamką (dziś po raz pierwszy panny się nie pokłóciły)
- wczoraj dotnęłam Ufisiowego ucha :P trochę podskoczyła, ale nie uciekła.
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 13, 2012 23:37 Re: Nemisiowe Okruszki

nareszcie :D Wolno to idzie, ale jaką radość sprawia :ryk:
Nemi, podziwiam Waszą cierpliwość :ok:

Wiolaww

 
Posty: 1654
Od: Nie gru 12, 2010 16:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 14, 2012 19:03 Re: Nemisiowe Okruszki

Wioluś, dziękuję :P

A dziś się panny strasznie pokłóciły :roll: Ale ja nie o tym, dziś będzie fotorelacja.

Zimowa głupawka

Obrazek

Obrazek

Wizyta Misioida

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przeprowadzka do jeżarium - Grzybinka waży 929 gram


Obrazek
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 14, 2012 20:32 Re: Nemisiowe Okruszki

Jesteś pewna, że farba drukarska nie szkodzi jeżom? Mnie wet zabronił kiedyś trzymać królika na gazetach, twierdząc, że w farbie jest ołów, który się jakoś tam kumuluje gdzieś.
Ja tam nie wiem, sprzedaję info jak kupiłam. :|

Megana

Avatar użytkownika
 
Posty: 8251
Od: Śro gru 31, 2008 1:14
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 14, 2012 20:40 Re: Nemisiowe Okruszki

Też kiedyś słyszałam o ołowiu w farbie drukarskiej, ale Jeżynka wygląda na zadowoloną i w dobrym zdrowiu :ok:
Mieszkałem z kilkoma mistrzami Zen. Wszyscy byli kotami - Eckhart Tolle
Obrazek Obrazek

Bianka 4

Avatar użytkownika
 
Posty: 4795
Od: Wto sie 10, 2010 21:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Sob sty 14, 2012 23:12 Re: Nemisiowe Okruszki

Ja też wiem o ołowiu w farbach drukarskich. Tyle, że byłam pewna, że ich się już nie stosuje. Myślałam, że zastąpiły je farby drzewne (czy jakoś tak). Ale mam znajomych pracujący w poligrafii, którzy proces drukowania znają od podszewki, więc się dowiem :P

W razie czego gazety jutro usunę. Raczej wykładam jej papier toaletowy albo ręczniki, ale dziś akurat miałam gazetę, to ją zużyłam :wink: Przed chwilą byłam zajrzeć, jak się Grzybinka miewa - wszystko zasikane i zużyte :roll: Jedzenie naruszone.

Jakiś czas temu córka mojej znajomej znalazła małego kotka. W zasadzie to już parę dobrych miesięcy - bo się właśnie wybierają na kastrację. Nie mieli wcześniej kota. Twierdzą, że kot jest agresywny i się na nich rzuca. Generalnie jest to prawdą, ponieważ są podrapani. Mówiłam im, że najlepszy jest w takiej sytuacji drugi kot. A jak nie mogą mieć drugiego, to muszą się z nim dużo bawić. Pewnie to robią i pewnie wydaje im się, że bawią się dużo - ale z punktu widzenia kota, dużo to nie jest :wink: Kastracja nic nie zmieni - to mały drapieżnik, który trenuje swoje umiejętności :P Z czasem mu przejdzie... tak myślę. Tymczasem zawiozłam im jakieś książki o kotach. Nie wiem tylko czy teorie się nie zmieniły - niestety miałam tylko książki dość stare :oops:
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 14, 2012 23:30 Re: Nemisiowe Okruszki

A... i jeszcze PS dodam.

Ufi rozebrała dziś choinkę :roll: Rano M zakrzyknął - a co to leży pod stołem :strach: Odpowiedziałam, że jeśli to nie zwłoki, to nie wstaję. Ale i tak się zwlokłam z pieleszy :roll: Oględziny wykazały, że pod stołem leżakowały światełka choinkowe. Nie mam zielonego pojęcia jak udało się jej to ściągnąć. Podłoga była usłana bombkami. Jakieś nędzne resztki smutno dyndały na gałązkach... Nie było wyjścia - choinka została rozebrana :| M się wymądrzał, że Ufi miała rację - choinka powinna być do 3 Króli :roll: I czy miałam zamiar powiesić na niej wiosną pisanki ?
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sty 15, 2012 11:07 Re: Nemisiowe Okruszki

Nasz Filuś, też był takim 100% bandytą. Wet nam mówił, że kastracja bardzo zmieni Filka. Nie bardzo pamiętam, bo to już 3 lata minęły, ale chodzi o testosteron. Testosteron jeszcze jest obecny po kastracji przez kilka miesięcy. I faktycznie już jakieś pół roku później była widoczna zmiana. Teraz Filuś, to już tylko w 10 % bandyta, a 90 % przytulak :D
Ufinka, to mądra dziewczynka :ok: Wszyscy chętnie ubieramy choinki, ale rozbierać, to chyba nikt nie lubi. Ufinka, odwaliła za Was, kawał dobrej roboty :ryk: :ryk:

Wiolaww

 
Posty: 1654
Od: Nie gru 12, 2010 16:55
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 19, 2012 22:23 Re: Nemisiowe Okruszki

Masz rację Wioluś z tą choinką ... nie lubię rozbierać :evil:

A Balciś przesyła swoje zdjęcie - wyrzucają biednego psa w zamieć śnieżną ... No jak tak można :| Ciężkie jest życie psowatych ... A koty wygrzewają się przy kominku :roll:

Obrazek
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 457 gości