michalinadzordz pisze:sroka7 pisze:michalinadzordz pisze:A jeszcze tak nawiązując do mojego wątku i Duni - pamiętam, że Andrew był najdzikszy ze wszystkim. Jak zgarnęłaś maluchy z podwórka, to były tylko trochę młodsze od mojej Duni. Długo oswajałaś malucha zanim zaczął się tak ładnie zachowywać?
U mnie była zupełnie inna sytuacja niż ty masz z Dunią. Ja miałam całe stado, mamusię i 4 kociaki, w jednym pokoju i widywały mnie raptem kilka razy dziennie. Wszystkie kociaki się bały, ale największy krzykacz Jimmy i panikarz (obecnie Czaruś) dał się głaskać od razu i mruczał, ale kociaki jak chciały to mi się potrafiły tak rozleźć po pokoju, że nie sposób było je złapać. Mogłam je jedynie głaskać jak mi łaskawie pozwoliły jak zaspane były - nie mówię tu o Mamusi, bo ona sama się pchała do głaskania, drapania i zabawy, no i one tak po niej troszkę małpowały. A ja kotków na siłę nie brałam, bo miałam za duże stado na raz- tylko Mamusię i Pyzę (obecnie Mila)kilka razy podnosiłam, żeby tego próbować. najdziksza moim zdaniem to była Ksenka i z nią to trudno było łapać kontakt, bo ona drapała i syczała, można było tylko robić to, na co ona pozwalała, tyle, że nie była bojaźliwa, a wręcz wścibska i pchała się wszędzie z ciekawości, ale znalazła dom jako pierwsza, więc dalej jej nowi właściciele się nią zajmują - u mnie dawała im się głaskać bez problemu, u nich, czyli we własnym domu dała im się pogłaskać dopiero po miesiącu, chociaż dom jest już jej, i nie ma nic co mogłoby ją wystraszyć, po prostu cofała się przed ręką.
Andrew/Vader był jeszcze inny- jego paraliżował strach, to był tak zestresowany kot, że siedział tylko w jednym kącie pod kocem, i można było go głaskać, ale jak tylko znalazł lukę, to uciekał tak przyklejony do podłoża, że widać było tylko sam cień poruszający się płaski - a właśnie teraz tłucze się z moim wielkim Zenkiem. Jak wszystkie kociaki poszły do domu i on sam został, to go puściłam do moich kotów - długo się oswajał, bo jeszcze do weta jeździł, ale on nie drapał, raczej na początku kamieniał brany na ręce - teraz już potrafi się wyrywać i mnie w zabawie za rękę łapać.
(a no właśnie nie napisałam ,że czasem myje mi rękę jak go głaszczę, no i potem oczywiście dra równowagi ją gryzie i się bawi - to pewnie podejrzał od mojego Bąbla).