Może ktoś chce miłą, grzeczną i sympatyczną trzyletnią szylkretkę?!?!?
Przychodzi zmęczona Duża po pracy, z zamiarem nadrobienia domowych zaległości książkowo-ogłoszeniowo-komputerowych, i co...
Na wstępie musiałam się ugimnastykować, żeby tak postawić buty na ociekaczu, nie wstawiając w koci mocz... No super - TŻ nie posprzątał po porannej niespodziance

Na szczęście nie odebrał telefonu, więc, chwilowo, ominął Go ochrzan. Minęłam przedpokój, kieruję się w stronę pokoju - dlaczego mam z całego mieszkania zrobioną kuwetę?!?!?!? Czy jest jakieś miejsce, gdzie nie żwirku? Zdjęłam kozaki z ociekacza, postawiłam obok i wzięłam się za sprzątanie kuwet i ogarnięcie piaskownicy. Zamiotłam kuchnię
(tak, tam też był żwirek), pół pokoju i przystąpiłam do czyszcenia drugiej części lokalu. A tu niespodzianka od któregoś

Moje śliczne czarne kozaki ktoś zalał

Yhy, czyli jednak TŻ rano posprzątał... Jak już całość ogarnęłam
(czyszcząc jedną kuwetę dwa razy, bo jeden czyścioszek nie mógł się zdecydować wcześniej
Jak potem wszedł kolejny to machnęłam ręką. Trzy razy w ciągu 10 minut nie będę czyścić TEJ SAMEJ kuwety! O!) wchodzę do kuchni i staje w drzwiach "z pieśnią na ustach": K***A MAĆ!!! Tym razem któreś

baaardzo, ale to baaaardzo potrzebowało zjeść trawy. Tak bardzo, że wywalił całą zawartość pudełka na blat i podłogę... Cóż mi pozostało? Znowu latała z miotłą

Nakarmiłam towarzystwo, nastawiłam pralkę (przy okazji myjąc część podłogi w łazience, bo się okazało, że płyn sie wylał), zdejmuje suche pranie i słyszę łomot w łazience. Kotecek bardzo chciał wskoczyć na kibel i zrzucił mokry ociekacz. Znowu na kolana - wytrałam podłogę, schowałam czyste ciuchy. Ufff, wreszcie chwila spokoju - mogę siąść do laptopa i się odstresować. CO?!?!?!?

Już po godz. 20?!?!?

Ale jak? Gdzie? Kiedy?

Przecież przed chwilą, o 17.30, wróciłam do domu

Co się stało z moimi wolnymi 2,5 godzinami???
Przerobię całe towarzystwo na futra

Może chociaż zarobię na nowe kozaki
