Prakseda pisze:Jesli chodzi o to otwarte okienko na Kanonii, to jestem zdziwiona, bo z jak byłam z Carmen, świeciłyśmy latarką we wszsytkie okienka na tym placyku. Wszsytko było zamknięte. Nawet Carmen wchodziła za taki mały płotek na tyłach katedry i tam jest otworek w murze, prowadzący do podziemia pod prezbiterium. Koty tam moga wchodzić, nie ma przepaści. Carmen wrzuciła tam szyszkę, spadła dość blisko.Co do tego okienka w kamienicy, to jeszcze przepatrzę.
Praksedo może być tak, jak się często zdarza, że jedna osoba otwiera, a inna zamyka. I kiedy Ty chodziłaś było zamknięte. Lokatorka, o której wspominałam powiedziała mi też, że ona w tej piwnicy nie spotkała nigdy kotów.
Prakseda pisze:
Co do wchodzenia na podwórka, nie jest tak prosto. Ja dzwoniłam z prośbą o wpuszczenie kilka razy, ludzie nie chcą otwierać. Jeden facet powiedział np, że nie obchodzi go jakiś kot. A gdy z Carmen weszłyśmy za samochodem na podwórko przyklasztorne, to nie mogłyśmy wyjść. Restaruracja odmówiła nam wyjścia przez zaplecze. Trzeba było czekac na wjazd kolejnego samochódu.
Praksedo ja się przyznam, że nie dzwoniłam do ludzi, tylko czekałam na okazję, aż ktoś będzie wychodził, a ponieważ byłam w godzinach 15-17, to ludzie się kręcili. Z nowymi ogłoszeniami, żeby je powkładać do skrzynek pocztowych mogę się wybrać dopiero w przyszłym tygodniu i zrobię to.
Z bratem Rafałem, jak widzę się wyjaśniło.
