mateosia pisze:Kota masz cudnego, aż by się chciało wymiziać mu to brzucho...
A córcię masz mądrą, rzeczywiście, to logiczne, że sprzątać trzeba raczej po gościach...
To tylko jeden z moich miziaków. Mam ich 9 sztuk

Florka jest śliczna i bardzo zgrabna w przeciwieństwie do moich grubasków. Ale Karolek ( ten na zdjęciu) mimo iż ma tylko trzy łapki wejdzie wszędzie. Górne szafki kuchenne to dla niego Pikuś

Puszatku, historia Karolka, to dziwna, pełna przypadków przygoda. Kiedyś serfując po internecie kliknęłam na ikonkę z rudym kotem.
Gdy przeczytałam jego historię i zobaczyłam, że ma na imię Karolek, wiedziałam, że to jest dla mnie koteczek.
Zawsze chciałam mieć rudego kota, ale wiedziałam, że rude koty cieszą się dużym zainteresowaniem, a ja wiedziałam, że mam pomagać pieskom i kotkom bez szans.
Karolek urodził się w stadninie koni, gdzieś w okolicach Łodzi. Gdy miał 4 tygodnie jego łapka trafiła do paszczy psa. Nieodpowiedzialni właściciele, zamiast natychmiast pojechać z nim do weta, wrzucili go pod krzak i zostawili czekając aż zakończy życie lub sam się wyleczy. Karolek stracił przytomność i leżał

.
Na szczęście do stadniny przyjechali jacyś ludzie aby pojeździć na koniku i zobaczyli to biedne maleństwo. zabrali go do Łodzi i zostawili w schronisku. Tam mały przeszedł amputację łapki, ponieważ od urazu minęło już ponad pięć godzin i nastąpiła martwica.
Przez okres dwóch tygodni po operacji maluchem zajmowała się mala sunia staruszeczka.
Potem wolontariuszki ( wspaniałe dziewczyny) z kociarni łódzkiego schroniska rozpoczęły wielką akcję poszukiwania domu dla Karolka i ja trafiłam na te akcję.
Zostałam " prześwietlona" przez Pisiokot. Widać egzamin zdałam pozytywnie i zostało już tylko poszukanie transportu z Łodzi do Warszawy. Karolka odebrałam od dziewczyny, która przywiozła sunię rottweilerkę na operację skórzaków do dr. Garncarza.
Karolek miał wtedy 6 tygodni, był maleńki i chudziutki, a na dodatek cały wymazany w qoo......, bo w drodze nie wytrzymał.
Wiozłam go do domu z otwartymi szybami w samochodzie.............
Od pierwszego dnia pobytu u mnie Karolkowi nigdy nie zdarzyło się załatwić poza kuwetą. To wyjątkowo czysty i mądry kot.
Jedyna jego wada to to że jest rudy i w związku z tym są problemy np przy szczepieniu. Dostaje wysokiej gorączki. Ktoś kiedyś uprzedzał mnie, że rude koty ( tak jak ludzie) mają problemy z odpornością. Po chorobie i leczeniu antybiotykami Karolek nie mógł dojść do siebie aż wreszcie wyprowadziła go wetka stosująca bioenergoterapię.
Dlatego jak pomyślę, że rudzielec może zachorować to już się boję. A w tych dniach muszę całe towarzystwo zacząć szczepić na wirusówki.