tom2zagumnelit pisze:XAgaX pisze:tom2zagumnelit pisze:
Widzę, że bardzo mało na ten temat wiesz. Porażające.
chyba jednak więcej niż Ty. inaczej nie pisałbyś takich szkodliwych rzeczy.
Wiele innych osób na forum wie jeszcze więcej niż ja i mają większe doświadczenie. I jak ich zapytasz, nie zgodzą się z Tobą w kwestii sensu dopuszczania do porodu.Gdyby ludzie byli odpowiedzialni, mądrzy i wiedzieli jakie skutki ciągną ich działania, ba by wiedzieli chociaż albo chociaż to ich by obchodziło to by było w porządku.
Gdyby ludzie - poprzedni właściciele nie załatwili tak Małej to by nie była połamana i nie walczyła by o życie i nie wyszła z niemożliwego na prostą. Sterylizacja - jakakolwiek interwencja - weci gorączki dostawali na samą myśl co będzie po. Leżała pod narkozą 4 dni, znieczulana kilka krotnie - nie raz dzień po dniu. Ponad miesiąc w domu pod pompą i dojściem centralnym i na każde zawołanie trzeba było być i nie ryczeć tylko walczyć uśmiechać się do niej i siedzieć by wiedziała, że musi walczyć. Potrzeć na jej grymasy by wiedzieć, które leki jej podać by nie czuła bólu albo głodu albo się w ogóle załatwiła.
Brak hormonów już negatywnie wpłynął na jej stan zdrowia o czym się boleśnie przekonaliśmy. Jedyne co ją uratowało to bardzo silne hormony ciążowe, które ją mocno trzymały po cesarce OH.
A wybacz zdanie profesora rozrodu z półwiecznym doświadczeniem było dla mnie milion razy ważniejsze niż pismaki takie jak TY czy weci. Bo zwykli weci doprowadzili ją w 3 dni do stanu skrajnego wycieńczenia, gdzie inni już nie wiedzieli jak jej pomóc a to byli bardzo dobrzy lekarze.
Czasem zasięgnij wywiadu środowiskowego. Ale tak byś dostała to co chcesz a nie żeby zamydlono Ci oczy. Idź do schroniska prowadzonego przez dobrą kobietę i pogadaj jak to jest na prawdę. Mają tam na pęczki takich przypadków.
nie uwierzę, że kastracja miałaby być groźniejsza niż poród. Jeśli jakakolwiek interwencja miałaby być problemem, tym bardziej tak wielki wysiłek dla organizmu, który i tak skończył się operacją, znacznie cięższą. A z tymi hormonami to dla mnie zwykłe dorabianie ideologii - jak się mają do wypadku?I jeszcze jedno by nie było wykastrowałem wiele kocurów i wysterylizowałem wiele kotek. Wiem co to jest ropomacicze, wiem jakie są tego skutki i jak się leczy. I wiem jak szybko mogą się rozmnożyć zupełnie jak by pączkowały. Będę je sterylizował i kastrował dalej - ale nie hurtem !! tylko z rozwagą czyli tym czego większości brakuje.
cieszy mnie to i chwali Ci się to, ale nie rozumiem, dlaczego innych próbujesz do tego zniechęcić.Zastanowiliście się kiedyś dlaczego ludzi niekoniecznie sterylizują albo kastrują ? Pomijając względy etyczne i chęć rozmnażania w przyszłości ? Nie sądzę, że macie pojęcie o czym mowa.
dlatego, że ludzie nie chorują na ropomacicze i jako jedyny gatunek zwierząt świadomie decydują, czy mieć dzieci, a przynajmniej mają taką możliwość. Rozwijać jeszcze?I jeszcze jedno na Twój zarzut - sterylizacja była niemożliwa.
na to dostałeś już odpowiedź.
I jeszcze jedno- jakbyś od razu napisał, że chodzi o przypadek szczególny, zamiast bronić prawa do rozmnażania i mówić, że poród jest lepszy od kastracji, reakcja byłaby inna.
No tak jesteś profesorem weterynarii od rozrodu przepraszam zapomniałem, że masz 50 lat doświadczenia.
A i przepraszam, zapomniałem, że i specjalistą ginekologiem i endokrynologiem medycyny ludzkiej.
Bardzo przepraszam.
Przepraszam, że posądziłem co bądź poniekąd nasz gatunek o ropomacicze. Nieprawdopodobne, że kobiety nie chorująZapamiętam tą brednię.
Nie rozwijaj tematu, bo się pogrążasz w nieświadomości.
znakomite podejście- jeśli nie masz argumentów, obrażaj adwersarzy. Sprawdziłam- na ropomacicze chorują głównie suki i kotki, czasem np. fretki.
Cesarka jest rutynową operacją bezpieczniejszą od OH - a OH można zrobić zaraz po cesarce. Odpowiednio przeprowadzona sprawa daje efekty. Bardzo dużo wiesz. Małych nie musowo wybudzać. Pozostawiam to sumieniu właścicieli. Pod warunkiem, że wet użyje oczywiście odpowiedniej mieszanki narkozy by nie zabić kotki przypadkiem.
pod warunkiem, że kotka wcześniej nie umrze zatruta martwymi, rozkładającymi się płodami. I właściciele w porę zdecydują się na cesarkę.
A co do hormonów i ideologi - dalej pytam czy wiesz coś na temat ludzi chociażby, bo widzę, że dalej nic nie wiesz po za wiedzą forumową.
Pytam- co mają hormony do wypadku?
Chcę uświadomić pewne względy etyczne, o których zapominają właściciele. Zwierze to nie przedmiot. A sterylizację i kastrację często można porównać do zabiegu estetycznego - tylko wtedy gdy jest wszystko ok - wtedy prawdopodobnie wszystko zakończy się sukcesem a zwierze odpowiednio pilnowane (karma i t d) będzie szczęśliwie długo żyło ciesząc właściciela.
kastracja jest zabiegiem PROZDROWOTNYM przede wszystkim.
tom2zagumnelit pisze:XAgaX pisze:tom2zagumnelit pisze:A kotki, które nie mogły urodzić a poszły na cesarkę - w realu na sterylkę z aborcją żyją do tej pory. Żadna nie padła.
Czyli jednak kastracja aborcyjna może uratować życie. Sam to przyznajesz.
Przez sterylizację aborcyjną należy rozumieć, że w czasie ciąży robi się sterylizację bez otwierania macicy.
Cesarka jest zastępstwem porodu i przeważnie jest wykonywana po odejściu wód płodowych po pierwszych skurczach.
Cesarka to nie aborcja. A małe można nie wybudzić i uśpić gdy są jeszcze pod narkozą.
Dalej twierdzisz, że dużo wiesz a nie odróżniasz sterylizacji od kastracji od cesarki.
ostatnie jest Twoją nadinterpretacją.
W czasie porodu organizm wydziela bardzo dużo hormonów przygotowujących organizm na wysiłek ... bardzo duży wysiłek. Przydatny zastrzyk energii.
Co innego gdy kotka się męczy kilka godzin i jest wycieńczona wtedy nie jest już różowo i każda decyzja może być błędna.
I nadal nie rozumiem, po co pozwalać na poród i wycieńczenie kotki bądź jej odejście po tym "zastrzyku energii". Może napoje energetyzujące dla kotów opatentujesz?
Przykra i stara jak świat prawda. Płud musi się urodzić jakikolwiek sposób. Po okresie ciąży musi się wydostać.
Teraz jeśli wiemy na 99 %, że kotka nie urodzi to co ? Musi. Więc wiemy, że na 99 % mamy operację i 1 % szansy na poród.
na 100% dało się ciąży zapobiec.
Ciąża to nie choroba na szczęście. A skoro jest już po tylu przejściach i t d to lepiej pozwolić działać naturze samej
narażając kotkę na śmierć i często zwiększając bezdomność zwierząt.
Sterylizacja nie jest najważniejsza. W takim przypadku najważniejsze jest pozbycie się płodów z macicy.
Lepiej niech ciąża się zakończy.
Można ją zakończyć wcześniej, o czym było tu pisane.
I przede wszystkim zakazałabym rozmnażania bądź pozwalania na rozród kundelków i dachowców - to by szybko przyniosło efekty. Lepszego sposobu od kastracji nie wymyślono.