LunaKlara pisze:Jarka pisze:Na PKP w graciarni nikogo, miski pełne mokrej karmy.
Na łączce 5 kotów: biały z raną na uchu (wylazł spod ziemi, całe spodnie miał mokre

), krówka, śliczny buro-biały zielonooki i dwa czarne, w tym jeden tłuścioch. W drewnianym karmniku miski były pełne mokrej karmy, w namiocie dużo suchej. Ta mokra pogoda wyraźnie kotom nie służy, mróz byłby lepszy.
Marta, jak ręka?
edit: skleroza nie boli

Tę rane na uchu ma juz conajmniej od niedzieli
Tak sie zastanawiam czy tę mokra karme wymienic na suchą ? Bedę w niedziele u kociarstwa. A i jeszcze ktos wyzej w postach pisal o miskach dla kotow zostawionych w graciarni na PKP ? Zabrac je z tamtad i zawiesc na PKS ?
"Mokra" karma - nie że przemoczona, tylko niezjedzone mokre kocie żarcie. Nie zjadły wszystkiego, bo może jest ich teraz mniej, a może z karmnika nie chcą jeść. Sucha karma (chrupki) stoi na łączce w namiocie i w graciarni, też jej sporo.
Misek w graciarni nie widziałam, chyba już ktoś zabrał.
To ucho białego wygląda chyba lepiej, z daleka tylko widziałam, bo nie podchodził.