
Dodzwoniłam się, ale kazali mi dzwonić, jak będzie weterynarz, który ją operował - za jakąś godzinkę.
Moderator: Moderatorzy
mojekoty pisze:Zostaje w szpitalu do jutra, bo jutro będzie miała wyjmowany sączek. Rokowania dobre nie są. Ma fatalne wyniki, objawy kociego kataru (zwracałam uwagę mojemu wetowi - niech go szlag...). Dr Rzezak nie wierzy w wiarygodność testów w kierunku FELV i FIV zrobionych w schronisku - nawet powątpiewa, czy w ogóle je zrobiono (zapłaciłam...). W każdym razie ma jej zrobić powtórnie te testy.
Jeśli w ogóle przeżyje po tej operacji, to czeka ją kolejna - usunięcie kamieni z pęcherza moczowego, bo tu dieta nie pomoże. Jej stan jest ciężki a mój weterynarz - nie słuchając moich sugestii - zaniedbał jej opiekę pooperacyjną. Leczył, ale podchodził ze zbyt dużą swobodą do powikłań...Siedzę i płaczę, bo to, by przeżyła, jest dla mnie niezwykle ważne.
Tyle już przeszła...
A jeśli się okaże, ze ma kocią białaczkę, to żaden mój kot nie będzie mógł zamieszkać u mojej mamy... Wieczorem będę znała wyniki testów.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość