pytań sto

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob gru 26, 2009 19:19 Re: pytań sto

Witam
Poniewaz nigdzie nie znalazlam takiego watku,wiec pisze tutaj :) jesli zle to mnie przekierujcie,mam kociaka 2,5 miesiaca-jak juz napisalam w poscie powitalnym-wzielam kotke od jakiejs starszej pani-miala 12 tyg.Jest wesola ma apetyt,rosnie ladnie-wszedzie jej pelno :ryk: ale czasami biegnie na swoja podusie misiowa i masuje lapkami i ssie nielecace mleczko-chcialam sie Was zapytac czemu tak sie zachowuje czyzby jeszcze tesknila za mamunia?

kazia.lodz

 
Posty: 4
Od: Czw paź 29, 2009 8:35

Post » Wto sty 05, 2010 21:39 Re: pytań sto

kazia.lodz pisze:Witam
Poniewaz nigdzie nie znalazlam takiego watku,wiec pisze tutaj :) jesli zle to mnie przekierujcie,mam kociaka 2,5 miesiaca-jak juz napisalam w poscie powitalnym-wzielam kotke od jakiejs starszej pani-miala 12 tyg.Jest wesola ma apetyt,rosnie ladnie-wszedzie jej pelno :ryk: ale czasami biegnie na swoja podusie misiowa i masuje lapkami i ssie nielecace mleczko-chcialam sie Was zapytac czemu tak sie zachowuje czyzby jeszcze tesknila za mamunia?
kazia.lodz pisze:czasami biegnie na swoja podusie misiowa i masuje lapkami i ssie nielecace mleczko-chcialam sie Was zapytac czemu tak sie zachowuje czyzby jeszcze tesknila za mamunia?


z tego co wiem to objaw choroby sierocej, kocurek mojej siostry tak ma, "mymla" koszulki, swetry, w ogóle wszystko co się da masując łapkami. myślę, ze u niego jest to reakcja na to, że z przyczyn losowych dość szybko i definitywnie był odcięty od matki. Poza tym jego ssaniem koszulek jest całkiem pogodny i bezczelnie porywa ludzkie jedzenie spod nosa więc to raczej nie ma wielkiego wpływu na jego życie ;)

LadyIntegra

 
Posty: 16
Od: Sob gru 12, 2009 16:49
Lokalizacja: Gniezno

Post » Nie lut 14, 2010 20:36 Re: pytań sto

To jest faktycznie objaw choroby sierocej,jak za wcześnie kociątko straci kontakt z mamą.
Moja koteczka,którą wzięłam z fundacji bardzo malutką też tak miała :)
Ssała koszulki na nas,pościel a nawet musiałam dać jej specjalnie czystą szmatkę :lol:
Wyrosła dopiero po roku,gdy do domu trafił następny kociak :kotek: w zasadzie dla niej dla towarzystwa :)
Obrazek
Idź zawsze do przodu,nie oglądaj się wstecz,nie holuj smutku za sobą....,,Dżem"

Annaa

 
Posty: 9795
Od: Sob lis 28, 2009 20:25
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lut 17, 2010 12:00 Re: pytań sto

Mojej kolezanki kotka tez tak robila i sie strasznie slinila. Kolezanka wziela ja ze schronu i wet pow. ze to choroba sieroca. Nasz mlody byl z mama i bratem do 4 miesiaca zycia i calkowicie inaczej sie zachowuje niz koty zabrane wczesniej od matki. Jest odwazniejszy, smielszy, bardziej zaradny :)

tamiska

 
Posty: 436
Od: Nie lis 01, 2009 12:30

Post » Czw kwi 01, 2010 20:03 Re: pytań sto

Witam
dawno tu nie zagladalam-tak myslalam ze to choroba sieroca,dziekuje za odpowiedzi :wink:
a juz nie mam tej kotki-byla bardzo zywotna,nawet mi uciekla pare razy,to taki kociak z adhd :lol: i wysoko pienna-i bardzo psotna.wydalam ja -bedzie mogla biegac w ogrodku. to byl moj pierwszy kotek-i jednak stwierdzilam ze fajnie jest miec kociaka w domu ale stateczniejszego wiec wzielam starsza kocie bardzo miziasta,dostojna ma 1.5 roku-jest poprostubardzo kochana i uzekla mnie od pierwszego wejzenia-to ona mnie chyba wybrala(jak po nia poszlam do domku zastepczego)poszlam po inna kotke a wyszlam z Lady czarna jak wegielek :lol: :1luvu:

kazia.lodz

 
Posty: 4
Od: Czw paź 29, 2009 8:35

Post » Pon gru 27, 2010 18:44 Re: pytań sto

Witam:)
Na początku chciałam powiedzieć "cześć", bo jestem nowym forumowiczem i mam nadzieję zostać z Wami dłużej:) Chciałabym żebyście mi podpowiedzieli, bo jako początkujący opiekun małego kota mam pewną wątpliwość.. Otóż po krótce sprawa wygląda tak: Młodego (ma 4 miesiące) zabraliśmy z domu adopcyjnego 2 tygodnie temu. Korzysta z kuwety, ładnie je, pije, śpi w naszym pokoju, jednakże niepokoi mnie jedna sprawa mianowicie kot przy każdym najmniejszym ruchu ucieka, pędzi na złamanie karku chowając się w zupełnie randomalne miejsca. Chcę żebyście mnie dobrze zrozumieli- wiem, że to dla niego nowa sytuacja- żadne z nas go nie głaszcze (każde wyciągnięcie ręki kończy się ucieczką) , nie dotyka na siłę, nie łazi za nim, nie szuka:) Nie narzucamy mu się, staramy ograniczać zbliżanie itp. Gdy młody się z nami bawi to wszystko jest w porządku do momentu kiedy nie przybiegnie zbyt blisko i np nie dotknie ręki, nogi... Moje pytanie dotyczy tego czy to normalne zachowanie u małego kota? Czy mu przejdzie? Nie chcę z neigo zrobić na siłę miziastej kulki siedzącej godzinami na kolanach, ale zależy mi żeby czuł się komfortowo i nie bał każdego najmniejszego ruchu.
Podpowiedzcie, proszę:)

A.

Avanea

 
Posty: 1
Od: Pon gru 27, 2010 18:32

Post » Pt cze 24, 2011 8:19 Re: pytań sto

Przeklejam z mojego wątku:
Mam pytanie: jak nauczyć koty pić wodę z miseczki. Boją się jej jak ognia, piją wode chętnie z palca. Ponieważ jedzą już suchą karmę martwię się że mają zbyt małą ilość płynów, dlatego ciągle dostają mleko z butelki, bo ze spodeczka pić nie chcą. Myślałam o kupnie fontanny, ale nie wiem czy warto.
Obrazek Obrazek Obrazek

Simran

Avatar użytkownika
 
Posty: 793
Od: Czw cze 23, 2011 15:31
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro sty 04, 2012 10:44 Re: pytań sto

Pozwolę sobie odświeżyć.
Wstęp będzie przydługi, właściwie umiarkowanie konieczny merytorycznie ;)

W domu kotka pojawił się jak miałam koło 7-8 lat, przygarnięty z Warszawskiej piwnicy jako mały - siostra babci wytrwale i od lat, poza trzymaniem zmiennego stada koło 10 kotów w domu dokarmia piwnicowe, odławia, w skrócie - robi to co i wiele osób tutaj :) Jakoś tak wyszło, że jeden kociak trafił do nas, chorowity, z kk, taka klasyka.
Był zadbany, o ile mogę to oceniać, weterynarza odwiedzał często szczepiony wysterylizowany. W późniejszym okresie też był chorowity, choć natury tych dolegliwości już nie pamiętam i bardzo nie lubił siedzieć w mieszkaniu - a zwłaszcza być sam - przy czym sam to był tak od 8 do 15, więc raczej bez ekscesów. W każdym razie Praga nie lubiła tego do stopnia w którym sobie wygryzała futerko i generalnie usiłowała zrobić sobie krzywdę.
Stanęło na tym, jak już była w bardzo ciężkim stanie, że pojedzie do babci mieszkającej w leśniczówce (kilkanaście km do najbliższych zabudowań). Kot, ku zdumieniu wszystkich (zwłaszcza po informacji babci, że tych wszystkich leków, które przyjechały z kotem to ona mu dawać nie będzie, ale siebie też tak leczy -_-) odkarmiony na domowych kozich twarożkach, żółtkach z kur wolnobieżnych i etc. odżył i od tego czasu (a to już będzie z 10 lat) ma się dobrze, rozstawia wszystkie inne koty, włącznie z półdzikimi i dwa razy większymi (psy w sumie też) po kątach i jest znacznie szczęśliwszy. I bardzo łowny, choć mniej już w tej chwili z racji wieku to woli emeryckie przenoszenie się z grzejniczka na posłanie na fotelu, albo wyganianie dziadka z poduszki.

Tyle wstępu i moich z kotami doświadczeń, pozwolę sobie przejść do pytań ;)
Praga miała kuwetę z takim podwójnym dnem, to górne, z dziurkami było wyjmowalne. Kota uszczęśliwiało wrzucenie symbolicznie kilku pasków gazety, coby miała w czym pogrzebać, sprzątane było na bieżąco - ale obywało się bez żwirków. Czy to normalne/w jakiś sposób mogło jej szkodzić/ogólnie jest do nauczenia? Przyznam, że nie zdarzyło jej się załatwić poza kuwetą, wydawała się usatysfakcjonowana.

Czy małe, poddaszowe mieszkanie z oknami od strony północnej nie byłoby dla kota za gorące? Gdybym wzięła jakiegoś teraz, to czy nie cierpiałby nadmiernie w lecie? Jest jakiś zakres temperatur powyżej których kotu nie byłoby dobrze (i tak, wiem, to sprawa indywidualna, chodzi raczej o ogólne sugestie).

Studiuję, na święta i wakacje zwykle jeżdżę do domu. Jeśli miałabym kota, to raczej dwa od razu, by się nie nudziły. Czy lepiej dla kotów byłoby, bym brała je na ten czas ze sobą - czy takie przenoszenie kilkukrotnie w ciągu roku byłoby jednak zbyt stresujące. W takim wypadku - czy mogłyby zostać same ze dwa tygodnie, gdyby ktoś przychodził je karmić i sprzątać, czy też spodziewać się wtedy zasikanego mieszkania i bardzo nieszczęśliwych kotów? Czy w takim układzie w ogóle lepiej nie mieć kota, jeśli przez jakieś 1,5-2 miesiące w roku, sumując, albo byłby w rozjazdach ze mną, albo tylko z dochodzącym personelem? Czy, w układzie w którym ojciec pragnie zasponsorować mi kota rasowego, jest ewentualnie jakaś rasa, która - przynajmniej teoretycznie - lepiej by to znosiła?

To akurat głupie pytanie raczej - ale czy koty w ogóle wykazują większe zainteresowanie lustrem? Czy jeśli większy koci drapak byłby w przedpokoju - a zarazem miejscu, z którego widać całe moje małe mieszkanie - a naprzeciw byłaby szafa z lustrzanymi drzwiami, to grozi kotem, który uzna, że coś wrogiego się porusza w lustrze i ryzykuję dobrobytem kota? Czy w ogóle ich to raczej nie interesuje?

Czy założenie ograniczników na okna jest wystarczające? jeśli otwór byłby za mały na ich głowę, to mogą egzystować wspólnie z oknami? Siatki raczej niespecjalnie wchodzą w grę, na czas wietrzenia w sypialni, jeśli musiałabym otworzyć okno na oścież, koty byłyby po prostu eksmitowane.

Teraz kolejne raczej średnio bystre pytanie - jak bardzo interesuje koty suszące się pranie? Z racji rozmiarów mieszkania nie byłyby od niego oddzielone, ja nie noszę spodni, a zwisające rajstopy (dużo zwisających rajstop :D) mogą wyglądać jak dobra zabawka. Przyznam, że w łazience nie ma dostatecznej ilości miejsca, by zainstalować podwieszaną suszarkę.

To forum jest miejscem nieco specyficznym, ja mam tendencję do nakręcania się - więc spytam, bo taki obraz się lekko wyłania ;) - są koty, które po prostu dożywają swojego sędziwego wieku bez większych perypetii zdrowotnych? Czy właściwie wszystkie giną tragicznie na nerki, nowotwory, cokolwiek innego? Nie chodzi mi o to, że chore koty są w jakikolwiek sposób mniej warte miłości, po prostu to taki rodzaj psychicznego przygotowania ;)
Nieco kontynuując - czy starsze koty wzięte ze schroniska, zważywszy na to, że przez lata zapewne karmione były średnio skazane są na to, że prędzej czy później wyjdą im jakieś problemy zdrowotne, jakieś zaszłości? Czy koty z dobrych hodowli, odpowiednio karmione od początku, statystycznie częściej (tak, wiem, to losowe, nie ma reguły) będą się po prostu dobrze chowały?

Czy, tak wiadomo - wypadki się zdarzają - przeciętny kot będzie miał tendencje do zasikiwania mebli? Butów, które stoją tylko pod ławą w przedpokoju, bo nie ma czego innego z nimi zrobić? Wiem, że to zwierzę, że po prostu może się tak zdarzyć - ale czy to będzie raczej na porządku dziennym, czy coś zdarzającego się sporadycznie? Co w ogóle robi się z zasikaną kanapą?

Czy jeśli jest jeden dzień w tygodniu, w którym nie ma mnie w domu jakieś 16h (dwa kierunki+dojazdy) to mogłyby być karmione przed i po wyjściu? Czy bardzo przywiązują się do stałych godzin karmienia, których akurat niestety nie jestem w stanie zapewnić?

Teraz wracamy do pytań głupich - gdzie kupuje się leki dla zwierząt? W aptekach? Od weterynarza?
A teraz pytanie, które proszę mi wybaczyć - będę się starać robić co mogę, by kotu żyło się dobrze. Za kilkanaście (czy dwadzieścia) lat umrze. Co w ogóle robi się z martwymi zwierzętami w mieście? Przepraszam za brutalność tego pytania, absolutnie nie chcę zrobić zwierzęciu krzywdy (gdybym chciała zresztą, nie miałabym po co pisać tego wszystkiego), ale mimo wszystko po tym, jak raz wpadło mi do głowy to nie umiem go z niej wyrzucić :oops:

Przepraszam za ten rozmiary tego elaboratu :( I mam nadzieję, że mimo wszystko komuś będzie się chciało odpowiedzieć ;)

idaemean

 
Posty: 111
Od: Czw gru 22, 2011 9:33
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 04, 2012 13:52 Re: pytań sto

Może spróbuję się przymierzyć - nie gwarantuję, czy odpowiem na wszystko, i zapewne znajdzie się ktoś, kto ew. coś sprostuje czy uzupełni :lol:

W kwestii kuwety - wszystko, co odpowiada kotu (czyli nie powoduje unikania kuwety) oraz jest mało uciążliwe dla opiekuna, jest ok. Obojętne, czy kot sika przez dziurki, czy wprost do żwirku, czy np. do zwykłego piasku, czy do kawałków gazety, czy kuweta jest odkryta czy też zamknięta, z drzwiczkami lub bez - dopóki kot jej używa i w miarę łatwo jest sprzątnąć - jest dobrze. Problem pojawia się ew. kiedy trzeba złapać mocz do analizy - ale to też jest do opanowania, są patenty z łyżką wazową, pustą kuwetą, specjalnym plastikowym żwirkiem, ważny jest efekt końcowy :wink:

Przegrzewające się mieszkanie - trudno powiedzieć. Jeśli tobie udaje się wytrzymać, to raczej i kotu nie będzie źle. Od strony północnej to chyba za wiele słońca nie nachodzi, pewnie raczej dach się nagrzewa? Włochatym kotom, typu norweski, syberyjski czy maincoon pewnie trudniej znieść gorąco, ale można im trochę przerzedzać futro - jest takie urządzenie, nazywa się furminator, dobre jest ponoć szczególnie jak kot kłaczy mocno.

Jeśli jest więcej niż jeden kot, to zapewniają sobie nawzajem towarzystwo - trudno powiedzieć, jak znosiłyby okresowe przeprowadzki, ale gdyby ktoś do nich przychodził powiedzmy dwa razy dziennie, karmił, sprzątał i posiedział z nimi chwilę, powinno nie być problemów. Co do ras - czyli które są bardziej "samowystarczalne" - to nie wiem, wydaje mi się, że to raczej sprawa indywidualności danego stworzenia, niektóre bardziej potrzebują bliskości człowieka.

Lustro na ogół bywa obiektem kocich dociekań - niektóre je ignorują, inne interesują się swoim odbiciem, podchodzą na ugiętych łapach, zaglądają za lustro, próbują namówić "tego drugiego" do zabawy - bardzo to śmiesznie wygląda, ale nie słyszałam, żeby im jakoś szkodziło :lol:

Z oknami jest problem, jeśli są uchylne, to kot może się zawiesić nie tylko głową (i się udusić), ale i łapą (i paskudnie sobie ją wywichnąć) - ale są gdzieś tam w Ikei czy gdzieś takie siatkowe trójkątne zabezpieczenia do nałożenia na ramę. Jeśli okno otwiera się zwyczajnie, w poziomie, ogranicznik nie pozwalający przecisnąć kociej łepetyny powinien wystarczyć... tylko trzeba brać pod uwagę, że łepetyna w celu przeciskania potrafi się przekręcić na bok, i wtedy jest dość płaska. Czyli minimum szpary.

Co do prania, to chyba zależy od zwierzaka i jego fantazji :lol: Ale myślę, że bardziej atrakcyjne zabawki, jakieś myszy zawieszone na sznurku czy gumce, mogłyby odwrócić uwagę od rajstop :wink:

Koty forumowe to bardzo często "koty z odzysku", po przejściach, w kocięctwie głodujące i narażone na rozmaite paskudne choroby. Trafiają do nas już niezbyt zdrowe, od nas zależy, czy te choroby opanujemy i kot we względnym komforcie dożyje swoich dni. Jeśli kot ma silny organizm i dużą odporność, zadbany potrafi dożyć i 20+ lat. Schroniskowy czy piwniczny też, chociaż jest bardzo prawdopodobne, że jednak dawne przypadłości odezwą się prędzej czy później. Z kolei rasowy, z dobrej hodowli, od poczęcia zadbany, ma większe szanse na zdrowe życie - chociaż oczywiście, jak to z żywym organizmem, nie ma nic pewnego: konkretny osobnik może akurat się okazać tym słabszym, bez jakichś wcześniejszych oznak. Dobra hodowla ma przynajmniej tę zaletę, że dba o wyeliminowanie chorób genetycznych - "kundelek" to wielka niewiadoma (chociaż przeważnie natura eliminuje wcześnie słabszych).

Zasikiwanie mebli i innych miejsc pozakuwetowych może mieć najróżniejsze przyczyny - kiedy pojawia się taki problem, zaczynamy od wyeliminowania choroby: daje się mocz do analizy, ew. krew - najczęściej powodem jest zwykłe zapalenie pęcherza, kryształki czy piasek (wtedy na ogół pojawia się krew w moczu). Mogą też być przyczyny behawioralne - coś kotu nie odpowiada, usiłuje znaczyć teren (nawet kastrat) żeby zaznaczyć swoją dominację, coś powoduje stres. Wtedy stosuje się środki uspokajające, wyciszające (niekoniecznie leki - są takie cosie włączane do kontaktu, uwalniające Feliway czy coś takiego. Zasikaną kanapę należy przeprać czymś neutralizującym zapachy (ocet np.) i przetrzeć czy spsikać czymś pachnącym odstraszająco. Zostawić śmierdzącej nie można, bo będzie zachęcała do powtórki.

Godziny karmienia najlepiej mieć stałe, np. dwa razy na dobę - ale jeśli wieczorne karmienie się odwlecze, to nic się nie stanie. Można zostawiać w miseczce suche żarcie, żeby zwierzak mógł sobie coś przegryźć w ciągu dnia (tylko ryzykuje się, że się utuczy :wink: ), są też ewentualnie takie karmniki, z których wysypuje się niewielka ilość karmy w miarę podjadania (j. w.)

Leki dla zwierząt kupuje się na ogół u weterynarza, bo weterynarz je przepisuje - jeśli lek jest "ludzki", najwyżej da receptę do zwykłej apteki z adnotacją "dla kota" (pełnopłatną oczywiście), a jeśli to lek sprzedawany bez recepty, to tylko daje zalecenie co kupić i jak dawkować.

Martwe zwierzęta oddaje się do utylizacji (spalenia), za opłatą, w przychodni. Jeśli się woli bardziej zadbać o szczątki przyjaciela - w niektórych miastach są cmentarzyki zwierzęce. Nielegalne jest zakopywanie gdzie bądź, w ogródku czy w lesie - ale niektórzy tak robią, i dopóki się to nie wykryje...

Powodzenia w kocich zamiarach życzę - dobrze rokujesz jako odpowiedzialna opiekunka :ok: Zawsze możesz doszukać się więcej na forum :wink: A jak już będziesz miała kota czy koty, załóż im własny wątek, gdzie będziesz mogła się podzielić wszystkim, co ich będzie dotyczyło (i wstawić fotki), i zapytać o radę 8)
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 04, 2012 14:52 Re: pytań sto

PumaIM pisze:Przegrzewające się mieszkanie - trudno powiedzieć. Jeśli tobie udaje się wytrzymać, to raczej i kotu nie będzie źle. Od strony północnej to chyba za wiele słońca nie nachodzi, pewnie raczej dach się nagrzewa? Włochatym kotom, typu norweski, syberyjski czy maincoon pewnie trudniej znieść gorąco, ale można im trochę przerzedzać futro - jest takie urządzenie, nazywa się furminator, dobre jest ponoć szczególnie jak kot kłaczy mocno.

Południowej być miało, przepraszam :oops:

Dziękuję bardzo serdecznie za odpowiedzi :)

idaemean

 
Posty: 111
Od: Czw gru 22, 2011 9:33
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 04, 2012 15:04 Re: pytań sto

Co do kuwety to już odpowiedź na to pytanie została udzielona. W mieszkaniu chyba najlepszą kuwetą jest kryta z filtrem o ile kot chce z takiej korzystać, ponieważ ładnie zatrzymuje zapachy w przerwach między sprzątaniem, żwirek mnie się rozsypuje, a kot ma prywatność.


Moim zdaniem wszystko zależy od kota i ciężko powiedzieć. Nasz kot w duże upały chował się do łazienki, gdzie było najchłodniej. Ewentualnie kładliśmy mu w przedpokoju wilgotną szmatkę na której leżał. Nigdy nie było problemów :)

Wyjazdy są dla większości kotów bardzo dużym i stresującym przeżyciem, więc moim zdaniem jeśli się tylko da to lepiej je zostawiać na ich własnym terytorium. Jak będą dwa to się nie będą nudzić. Jednak jeśli chodzi o wyjazdy na 2 tygodnie to moim zdaniem przynajmniej 2 razy dziennie ktoś musiałby do kotów przychodzić i z nimi też trochę posiedzieć, ponieważ potrzebują one także towarzystwa ludzi.

Jeśli masz kogoś takiego, który na 100% będzie 2 razy dziennie codziennie przychodził, zajmował się sprzątał itd. to fajnie, jeśli nie to zabrałabym koty ze sobą, choć takie wyjazdy mogą być stresujące dla kotów i dla właściciela.

Co do lustra to zależy od kota. Mam w domu dwa ogromne lustra i nasz kot kompletnie nie zwraca na nie uwagi.

Same ograniczniki na oknach nie wystarczą do tego aby wyjść i zostawić okna sam na sam z kotami, ponieważ kot może się powiesić na łapce lub też może próbować przecisnąć się górą jeśli okna będą uchylone od góry. Sama widziałam takiego agenta, więc wiem iż potrafią.

Pranie może być interesujące, jednak kot może nauczyć się z nim współżyć. Mój kot nie interesuje się praniem, ale ostatnio namiętnie wyciąga skarpetki z szuflady :D

Co do problemów zdrowotnych to bez względu na hodowlę, czy na pochodzenie kota może on poważnie zachorować i należy się z tym liczyć, a także z nagłymi dużymi wydatkami. Oczywiście znane pochodzenie, dobre odżywianie, dbanie zmniejsza ryzyko poważnych chorób, jednak nie daje gwarancji iż kot będzie żył długie lata bez chorób. Szczególnie sędziwe koty mogą mieć problemy.

Oczywiście na forum wiele kotów jest po naprawdę ciężkich przejściach i są to niejednokrotnie ekstremalne przypadki.

Sikanie zależy od wielu czynników. Nawet wykastrowany kocur może znaczyć. Koty najczęściej znaczą gdy czują się na swoim terenie niepewnie. Kot może zacząć regularnie sikać jeśli zajdą na jego terenie jakieś zmiany, które go zaniepokoją (nowe meble, nowy członek rodziny). Może też zacząć sikać jeśli coś go bardzo zestresuje.

U jednych kotów są to przejściowe incydenty u innych mogą się zamienić w stały rytuał.

Kastracja w odpowiednim wieku może zapobiec regularnemu znaczeniu u kocurów, jednak też nie daje 100% gwarancji.

tamiska

 
Posty: 436
Od: Nie lis 01, 2009 12:30

Post » Sob sty 07, 2012 22:40 Re: pytań sto

Dziękuję :)

Jutro wybieram się na rozmowy na temat zostania domem tymczasowym pod skrzydłami Agapeanimali, prosi się o kciuki.

Jestem świadoma, że sikanie u kota może mieć różne powody, że badania (tak, sesja cierpi w stosunku do już tak kilku dziesiątek godzin lektury tego forum ;) ). W tej chwili jestem głównie ciekawa, czy taki statystyczny kot (jakkolwiek złudnym terminem nie byłaby statystyka :twisted: ) raczej będzie skłonny zdążać do kuwety, czy raczej zmuszać mnie do ekwilibrystyki w mieszkaniu celem oszklenia dość mnogich regałów i księgozbioru chociażby :)

idaemean

 
Posty: 111
Od: Czw gru 22, 2011 9:33
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto cze 05, 2012 1:11 Re: pytań sto

dzień dobry czy też - noc dobra ;)
w związku ze zmianami w moim życiu (wyprowadzka do domu z warunkami, życie na własną łapę - studenckie ;) ) będę się starać o zostanie kocim podopiecznym (bo wszyscy dobrze wiemy, kto tu kogo tak naprawdę ma). wyjątkowo długie wakacje pozwalają mi siedzieć po nocach na portalach typu Miau.pl, bardzo dużo się z nich dowiaduję, uczę, szykuję - ale na jedno pytanie nigdzie odpowiedzi nie znalazłam.
będzie idiotyczne, ale kurde... jak nie spytam, to nie będę wiedziała.

jak się korzysta z kuwety z punktu widzenia dwunoga? na razie mam dość mgliste wyobrażenie - co jakiś czas się czyści całkowicie i wymienia całość żwirku (to jest w miarę jasne), ale co krótszy czas się "dosypuje" czy też "przewraca" czy "wzrusza" czy... - o co, do licha, chodzi?

możecie się już zacząć śmiać, rozumiem :oops:
czynię banerki, na przykład takie jak te poniżej. jeśli potrzebujesz - ślij PW, zaradzimy.
Obrazek Obrazek

Maupa

Avatar użytkownika
 
Posty: 3038
Od: Pon cze 04, 2012 23:38
Lokalizacja: Kraków/Warszawa

Post » Wto cze 05, 2012 5:38 Re: pytań sto

Zależy do typu żwirku, ale zasadniczo codziennie, lub kilak razy dziennie usuwa się "treść" a raz na czas myje kuwetę i wymienia całość żwirku.
Osobiście używam żwirków zbrylających, sioo tworzy grudę łatwą do usunięcia łopatką a qupal się ... "panieruje" i też łatwo go usunąć.
Powodzenia :wink:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Wto cze 05, 2012 12:23 Re: pytań sto

dziękuję za pomoc :)
czynię banerki, na przykład takie jak te poniżej. jeśli potrzebujesz - ślij PW, zaradzimy.
Obrazek Obrazek

Maupa

Avatar użytkownika
 
Posty: 3038
Od: Pon cze 04, 2012 23:38
Lokalizacja: Kraków/Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: 44 Kocie Wyspy, Blue i 146 gości