Cmentarz Wojskowy - drugie podejście (zero)
7:30 rozkładam majdan
siadam, zapalam i wyciągam książkę
z drewutni ulatnia się czarny duch i znika za kaplicą
trochę mży
książka lekko namięka, więc koniec czytania
zakładam kaptur i rękawiczki
po pół godzinie pojawiają się obserwatorzy:

wycięta

pod strzałką siedzi bury kocur (wycięty), jeśli ktoś nie widzi musi mi uwierzyć na słowo
przemknęło też jak strzała coś czarno-białe, na które właśnie polowałam
... nudno!
jak cienie, w szarych ubraniach, snują się robotnicy z wiadrami pełnymi cementu
... nudno i zimno!
przestawiłam łapkę bliżej obserwatorów
nic, dalej udają, że nie są głodni
no dobra, myślę sobie, czas na kawę w ciepłym pomieszczeniu
a teraz niespodzianka dla miłośników ptaków - sójka pospolita (pod ścisłą ochroną)

i pięknie kwitnące czerwone, sztuczne kwiaty
... i czyż nie jest uroczo na cmentarzu w styczniowy poranek?
bunkruję majdan i mknę do ciepłego
jutro powtórka
... mry!