Wczoraj to naprawdę z tym netem było

.
Siedziałam sobie spokojnie na forum i nagle mnie wywaliło

.
Raczej mi się nie zdarzają takie rzeczy, ale u mojej Roksany to samo

.
Majstrowałam, i nic.
A dzisiaj Agata dzwoni, że ona ma z netem problemy....pomór jakiś czy co?
A dzisiaj to dopiero teraz, bo jak wróciłam, to musiałam się na moment położyć...jakieś paskudztwo mnie wzięło, no ale tak to jest- na hali + 30, pot się leje strumieniami, oddychać nie ma czym, no to się tłumnie wylega na przerwie na zewnątrz...a tam chłód przyjemny

.
Obudziłam sie o 18, w pysiu sucho, głowa pobolewa, nochal nieco zapakowany różnymi...ale napchałam się medykamentami i żyję

.