Mam 17 lat i od 2 dni jestem szczęśliwą posiadaczką kotki. Ma 4 lub 5 miesięcy, wzięta ze straży dla zwierząt.
Problem jest taki, że nie za bardzo znam się na kotach ; ) Całe życie przebywałam z psami, i mimo iż od paru dni obsesyjnie wyczytuję każdą informację z internetu o kotach, nadal nie wiem jak postąpić.
Kotka jest bardzo płochliwa - jak przyszła do domu, zaraz czmychnęła do dziury pod szafką i tam już została - nie wyciągałam jej, wyszła sobie następnego dnia - na początku się bała, ale zaraz zaczęła się miziać.
W domu tymczasowym podobno korzystała z kuwety krytej. Ja dopiero dziś mogę kupić kuwetę, bo wcześniej wszystkie sklepy był zamknięte - na razie kicia ma wielką bombonierkę wypełnioną żwirkiem. Najpierw zrobiła kupkę na moją torbę - nie zezłościłam się, bo dopiero pierwszy dzień, na pewno jest zdezorientowana. No i potem zobaczyłam, jak sika na mój plecak. Gdzieś wyczytałam, że przy przyuczaniu kota do korzystania z kuwety trzeba wtedy klasnąć i przenieść kitka do kuwety. No więc klasnęłam. Kicia niesamowicie się przestraszyła - sprintem wybiegła z pokoju. Byłam przerażona i w szoku - nie spodziewałam się takiej reakcji. Poszłam za nią, uspokoiłam, pogłaskałam - wydawało się, że wszystko okej. W nocy, zaraz po tym, jak się położyłam, poszła i zrobiła kupkę do kuwety. Niby sukces, ale boję się, że ona się teraz będzie bała przy mnie załatwiać. Nie chciałam jej przestraszyć i nie wiem, co mam teraz zrobić.
Druga sprawa - wchodzenie na blat kuchenny. Ma do tego skłonności i teraz nie wiem, jak ja tego oduczyć - kiedy tylko powiedziałam, uważając, żeby nie krzyczeć i nie przestraszyć kitki, "Nie" to popatrzyła się na mnie jakby ze strachem i trochę ugięła łapki. Nie miałam innego wyjścia, wzięłam ją na ręce i zniosłam, bo czułam, że żadne mówienie już nie pomoże. To jest kolejny problem - jak w takim razie mam ją tego oduczyć? Mama dostanie szału, jak zobaczy kota na blacie.
Jeszcze jedna rzecz. Ona jest bardzo milusińska - czasem nie mam co z ręką zrobić, bo ociera się o nią pyszczkiem i prosi o głaskanie. Tylko czasem, kiedy zbliżam do niej rękę, wyciąga pazury, i otwiera pyszczek, jakby chciała syczeć - ale nie syczy, tylko czasami jakby charczy, równocześnie ocierając się pyszczkiem. Powiem szczerze, że nic z tego nie rozumiem.
Jeżeli mogłybyście mi coś poradzić - byłabym baaardzo wdzięczna






