I przyszła. Już wczoraj, a dzisiaj się zadomowiła na dobre.
Akcję "Zima" czas zacząć: styropianowe opakowania idą w ruch, termos z wrzątkiem, olej kilka kropli aby woda dłużej zamarzała, mokre jedzonko i suche w dużych ilościach. Tak wyposazona poszłam do kotów.
Z blokowymi jest dziwna sprawa. Mam podejrzenia, że gdy będą większe mrozy to one wrócą do piwnicy. Teraz była Ruda Łapa (nie widziałam jej kilka tygodni) oraz chyba Jajcarz - długo wołałam koty.. chcę się najpierw zorientować ile ich jest i czy wychodzą z piwnicy i jeśli tak rozpocząć stawianie mokrej karmy w piwnicy. Mam tam takie jedno fajne miejsce.
Tydzień temu, gdy w różnych okolicznościach odwiedzałam izbę przyjęć szpitala bielańskiego udało mi się chwilkę porozmawiać z panem opiekującym się kotami - pokazałam zdjęcie Kubusia i okazało się, ze własnie taki kot tam do niego przychodzi, wprawdzie ostatnio go nie było (ale tydzień temu jeszcze było ciepło), ale zna go i przychodzi. nie podchodzi blisko, ale dobrze wie, gdzie jest miska z jedzeniem.
Początkowo myślałam, ze jednak pan mówił o Szafirce, ale pokazanie zdjęcia rozwiało moje wątpliwości. Szafirka jest jednak jaśniejsza, bardziej stalowa niż ciemna.
Jak się zdążyłam zafrasować nad losem szafirki to tej samej nocy własnie przybiegła. I potem chyba nastepnego dnia, albo 2-3 dni później była dziwna sytuacja - wołałam koty przez okienko dość długo nie wiedząc czy zostawiać świeżą mokrą karmę (jakaś była w misce, lekko przyschnięta). I wracająć od Diabełków zajrzałam raz jeszcze. Po chwili z okienka wyjrzała Szafirka i tak jakby zaspała, szybko pobiegła na drugą stronę ulicy - sprawiała wrażenie jakby się "za długo zasiedziała i natychmiast musiała wrócić do domu". Przyjrzałam się jej, chcąc mieć pewność że to ona. Jest chuda, ale nie wygląda jakoś dramatycznie i trochę ściemniała zachowujać jak najbardziej dymniacki kolor futerka.
Diabełki przychodzą regularnie. Dzisiaj gdy szłam po świeżym, nietkniętym żadną stopą ludzką czy zwierzęcą , śniegu i je zawołałam to przepieknie się zaprezentowały na białym tle. Były dzisiaj bardzo głodne - miski puste i zasypane śniegiem, ale wiem, ze karmicielka gdy już pada śnieg to stawia jedzenie w ich piwniczce - widocznie dzisiaj miały większy apetyt

Nie widziałam ich dawno już w świetle dziennym, mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu je odrobaczę (znalazłam jeszcze trochę fenbenatu) i obejrzę. Śmieszna jest Senioreczka - za każdym razem gdy jest okazja staram się ją dotknać, głasknąć, a raz nawet kilka razy ją głasknęłam - była bardzo zdumiona i zaskoczona
Po mojej grudniowej nieobecności, pod schody do Diabełków przychodzi też Kumpel Pieszczoch. Dzisiaj też byl.
Jest pięknie, biało, wszystkie szarości i niedoskonałości przykryte śniegiem...