Kordonio, wprawdzie watek jest zalozony z mysla o osobach ktore "wydaja" kociaki do innych domow, ale moze moj post tez troche pomoze.
Jak juz gdzies wczesniej pisalam mam 2-ke dzieci, dziewczynka 5,5 roku i chlopiec 2 lata. Kocurka naszego mamy dopiero dwa tygodnie...
Jeszcze przed przyjazdem Mafiego do nas, dzieci byly wielokrotnie "uswiadamniane" na temat zwierzatek i to pod bardzo roznym katem, corce opowiadalam takze o zwierzatkach w schroniskach, o niedobrych ludziach itd. Oczywiscie w formie i ilosci dostosowanej do umyslu 5 latka.
Nie powiem, ze nie mialam zadnych obaw, ale w tej chwili dzieci wiedza, Ze:
1. kot je- nie wolno przeszkadzac
2. kot spi - nie wolno przeszkadzac
3. kot jest w kuwecie- to samo
wspolne zabawy mam pod kontrola- czasami musze wkroczyc ale raczej w celu pokierowania zabawa, dzieciaki przygladaja sie jak robie jedzenie i sprzatam kuwete, ucza sie obowiazku ( skonczyl sie problem z powrotami od np. babci, bo przeciez Mafi czeka w domu )
Mysle ,ze fakt dziecka w domu nie moze z gory przekreslac oddania tam kota, bardzo duzo zalezy od podejscia rodzicow.
Inaczej wyglada sprawa gdy kot ma byc zabawka i uwagi typu," jak bedzie mial dosyc to podrapie i ucieknie"- to moze sie skonczyc przykro dla obydwu stron
Czasami warto zaprosic potencjalnych opiekunow do domu, razem z dzieckiem, zobaczyc jak dziecko reaguje na kota, i jak jest reakcja rodzicow...
Na koniec dodam,ze jestem dumna z moich dzieci bo sa dosc energiczne i zwawe

, ale w stosunku do Mafiego wykazuja sie duza odpowiedzialnoscia i uczuciem (nawet gdy w zabawie ida w ruch pazurki...)
Ostatnie zdanie

: ze nie wspomne jak zaszczepiona od malego milosc do zwierzat moze procentowac w przyszlosci....