Pytanie do osób, które wielokrotnie wyadoptowały koty

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 22, 2004 2:29

Myślę też, że warto znaleźć sobie możliwość współpracy z jakimś stowarzyszeniem i umowy adopcyjne podpisywać z nowymi właścicielami kotka. To też - słabo przekonanych zniechęci, a daje jakąś gwarancję... Poza tym - co podpis, to podpis. Urzędowo. Oficjalnie.

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie sie 22, 2004 20:29

Dzięki za odpowiedzi. Ten wątek bedzie dla mnie skarbem na przyszłość, jeśli będę mieć kota do wyadoptowania, te rady są bezcenne.
A Rumianka udało mi sie idealnie wyadoptować, o czym szeroko piszę w moim wątku o niej :lol:
Dzięki za te wspaniałe podpowiedzi :D
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Nie sie 22, 2004 20:53

Gratulacje z powodu Rumianka :ok:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie sie 22, 2004 21:14

kilka kotow oddalam, takich uratowanych, odleczonych wykarmionych. zostaly jedynie te ktore nie znalazly domu,gdyz nie wyobrazam sobie oddac ich do schroniska. w maju oddalam kociaka z piwnicy, malego czarnego. byl u mnie jeden dzien. juz go pokochalam, nie mialam najmniejszej ochoty go oddawac. kiedy przyjechala pani, wypytalam sie ja o wszystko, czy miala kota, czy wie jak karmic, czy bedzie potrafila zabezpieczyc balkon, czy wie jak sie opiekowac itp. a ona zaproponowala mi aby z nia pojechala, wszystko zobaczyla i sama podjela decyzje czy oddaje jej kotke czy nie. zrobilam to, balkon zabezpieczony, w kuchni staly trzy miseczki na jedzenie, drapak i czekal maz pani, taki duzy kot. oddalam a pozniej.....przeplakalam pol nocy. tak jest za kazdym razem. jednak juz sie przyzwyczailam. jesli sie ktos chetny znajdzie i spelnia warunki jakie stawiam to po prostu oddaje i staram sie zamknac ten rozdzial zycia, dotyczacy tego kociaka, czy kota doroslego.
<img src="http://www.metempsychoza.pl/mafia/avatary/szasz.jpg"/>
Izdyka i kawalek czarnej Bastet :D

szaszthi

 
Posty: 746
Od: Pon wrz 29, 2003 9:02
Lokalizacja: Peterborough

Post » Pt paź 22, 2004 13:38

I kolejne pytania w związku z tym tematem. Bo nie wiem, co się dzieje u mnie ostatnio, ale jesli oddam jednego kota, w ciągu dwóch tygodni znajduję następnego :roll:

Tak więc:
1. Jak oceniacie domy, w których są dzieci. Zdarzyło mi się, że po Bobo zadzwoniła pani, która chciała ją dla trzyletniego dziecka. Nie mieściło mi się to w głowie, i ja odwiodłam od tego pomysłu. Ale mój TŻ twierdzi, ze musimy się przyzwyczaić do mysli, ze większość ludzi jednak miewa dzieci. Czy oddajecie więc kotki do domów z tak małymi dziećmi? Czy dzieci nie stanowią zagrożenia dla kotów?

2. Czy jednak każdy dom "wychodzący" jest zły? Ja bym chciała oddawać koty do takich domów, jakich wiele tutaj na forum, niewychodzących, z zabezpieczonymi oknami. Natomiast dzwonili do mnie ludzie, którzy jako swój atut podawali informację, ze mieszkają w domku i kotejk będzie mógł wychodzić sobie do ogródka. Czy taki dom jest bezpieczny?
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pt paź 22, 2004 14:16

Kordonio, wprawdzie watek jest zalozony z mysla o osobach ktore "wydaja" kociaki do innych domow, ale moze moj post tez troche pomoze.

Jak juz gdzies wczesniej pisalam mam 2-ke dzieci, dziewczynka 5,5 roku i chlopiec 2 lata. Kocurka naszego mamy dopiero dwa tygodnie...
Jeszcze przed przyjazdem Mafiego do nas, dzieci byly wielokrotnie "uswiadamniane" na temat zwierzatek i to pod bardzo roznym katem, corce opowiadalam takze o zwierzatkach w schroniskach, o niedobrych ludziach itd. Oczywiscie w formie i ilosci dostosowanej do umyslu 5 latka.
Nie powiem, ze nie mialam zadnych obaw, ale w tej chwili dzieci wiedza, Ze:
1. kot je- nie wolno przeszkadzac
2. kot spi - nie wolno przeszkadzac
3. kot jest w kuwecie- to samo

wspolne zabawy mam pod kontrola- czasami musze wkroczyc ale raczej w celu pokierowania zabawa, dzieciaki przygladaja sie jak robie jedzenie i sprzatam kuwete, ucza sie obowiazku ( skonczyl sie problem z powrotami od np. babci, bo przeciez Mafi czeka w domu )

Mysle ,ze fakt dziecka w domu nie moze z gory przekreslac oddania tam kota, bardzo duzo zalezy od podejscia rodzicow.
Inaczej wyglada sprawa gdy kot ma byc zabawka i uwagi typu," jak bedzie mial dosyc to podrapie i ucieknie"- to moze sie skonczyc przykro dla obydwu stron :?

Czasami warto zaprosic potencjalnych opiekunow do domu, razem z dzieckiem, zobaczyc jak dziecko reaguje na kota, i jak jest reakcja rodzicow...
Na koniec dodam,ze jestem dumna z moich dzieci bo sa dosc energiczne i zwawe :wink: , ale w stosunku do Mafiego wykazuja sie duza odpowiedzialnoscia i uczuciem (nawet gdy w zabawie ida w ruch pazurki...)
Ostatnie zdanie :wink: : ze nie wspomne jak zaszczepiona od malego milosc do zwierzat moze procentowac w przyszlosci....

joannae

 
Posty: 280
Od: Nie wrz 19, 2004 18:53
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt paź 22, 2004 14:34

zgadzam się w całej rozciągłości z joannae, jako matka dwójki dzieci, zakoconych od nieco ponad roku. Rzeczywiście wszystko zależy od rodziców, wystarczy zaobserwować, jak reaguje na zabawy kota z dzieckiem czy sytuację "krytyczną", np. podrapanie dziecka przez tegoż. Nie ma oczywiście żadnej gwarancji, że i w dobrym domu dziecko nie bedzie się czasem bawiło z kotem w sposób, który nam i kotu nie zawsze się podoba, ale i dziecko się uczy bardzo szybko i jego kontakty stają się coraz bardziej akceptowalne przez wszystkie strony. Czy dzieci, które miały pecha urodzić się w pozbawionym zwierząt domu nie mają szansy nawiązać normalnych relacji ze zwierzętami? W sumie w ten sposób utrwala się niejako mit kota dla (pardon) starej panny, bo skoro dla rodziny (zwykle z dziećmi) nie, to dla kogo?
izza & Bajka + Sharky

izza

 
Posty: 804
Od: Pt wrz 26, 2003 14:32
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt paź 22, 2004 14:38

Joannae, dziekuje bardzo za Twoją odpowiedź.
No własnie, wszystko zalezy od "jakości" rodziców. Mam kolezankę, która przygarnęła małego kotka z działek, dla dzieci właśnie. Jej 2,5 letni synek podnosił malucha za ogonek, wywijał nim i z dumą mówił, ze kocha kotka. A ona opowiadając o tym rechotała radośnie. Potem, jak kotek podrósł, i już się znudził dzieciom, okazało się raptem, że dziecko jest uczulone na koty i chciala się go pozbyć. Na szczęście jej teściowa wykazała się większym rozumem i zabrała go do siebie. Teraz żyje sobie u niej szczęsliwie :D
Czyli wniosek z tego, że to nie fakt istnienia, czy nieistnienia w jakiejs rodzinie dzieci jest ważny, tylko podejście rodziców...
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pt paź 22, 2004 14:44

To ja sie dopisuję do joannae.

Frytka jest z nami juz prawie 3 lata, czyli tyle ile miała moja Mała kiedy kociaca wprowadzała sie do nas (jest jeszcze, wówczas 7-letni "Mały"). Dzieci dobrze przygotowane nie krzywdza zwierząt (nawet nieumyślnie), także dyskwalifikowanie domów gdzie sa maluchy - tak z zasady, bez indywidualnego rozpatrzenia sprawy jest troche krzywdzące. Dla kotów również, bo mnie np. z Canisu kota by nie dano (czyli jeden kot stracił potencjalną szansę na dom). Na szczeście Rysia nie miała takich obiekcji i Kretka c CK ma umnie kochająca rodzinkę. :)

PS. Rysiu, własnie znalazłam umowe adopcyjnę, której nie odesłałam Wam parę miesięcy temu :oops: . Obiecuję, że w przyszłym tygodniu naprawie to niedbalstwo (a Wy będziecie mogły uzupełnic tę dziure w papierach). Przepraszam...
Józia & Frytka Obrazek & Krecia Obrazek

Józia

 
Posty: 121
Od: Czw sie 29, 2002 14:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 22, 2004 14:45

Izza, JóziaWam też dziękuję :D
Chyba zmieni się moje podejście do tej sprawy :kitty:

Balam się rodzin z dziećmi też z tego powodu, że większość moich znajomych z dziećmi postepuje w ten sposób, że np. jesli dziecko ma uczulenie, nieważne na co, to w pierwszej kolejności oddaje się zwierzę. Jeśli zwierzę zrobi cokolwiek niewłasciwego wobec dziecka- karze się nie dziecko, które najczęściej zwierzątko męczyło, lecz własnie kota lub psa. Itd...I stąd moje podejście.
Już wiem, nie mogę się bac dziecie, tylko pewnego rodzaju rodziców
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 305 gości