Dzisiaj okazało się że mój kocurek Ginger od rana nie mógł wydalić moczu. pojechaliśmy czym prędzej do kliniki do Bydgoszczy i dostał leki. Okazało się że jest śluz i złogi blokują cewkę. Niedawno oddał niewielką ilość moczu i po jakimś czasie znowu także jest dobrze mam nadzieje.
Kot wcześniej miał dwa razy mniej wiecej w ponad miesięcznych odstępach zapalenie pęcherza sikał normalnie ale sikał poza kuwetą robiliśmy badania okazało się że infekcja, leczyliśmy antybiotykiem i było ok do czasu kolejnego zsikania poza kuwetą i znowu leczenie antybiotykiem.
Dzisiaj a w zasadzie wczoraj lekarz powiedział nam że jeśli Ginger się do rana nie wysika będzie trzeba go zacewnikować. no i leczyć. A gdy zapytałam czy to się będzie powtarzało powiedział że najprawdopodobniej tak, podobno kocury mają takie skłonności a tym bardziej kastrowane. Zasugerował nam że można wykonać zabieg wyszycia cewki i tu z początku ucieszyłam się ponieważ nie trzeba by męczyć kota cewnikowaniem i zastrzykami czy tabletkami. Niestety poczytałam trochę o tym zabiegu wcale nie wydaje się taki super. Ale może jest to dobre wyjście póki cewka jest jeszcze elastyczna bo nigdy nie była cewnikowana i podrażniana. Chciałabym żebyście się wypowiadali co myślicie czy robiliście taki zabieg u swoich i jak to zniosły? No i w ogóle jak to wszystko wygląda.
pozdrawiam
