

Ponieważ lecznica była już zamknięta, koty przenocują u mnie, a rano zawiozę je na zabiegi.
Kotka po dekapitacji główki kości udowej (ta czarno-biała, która miała byc kocurem) też tymczasuje u mnie. Nadal jest bardzo przerażona i smutna. Ale długo i delikatnie głaskana, zaczyna mruczeć i poddawać się pieszczotom.
Będę ją ogłaszać, nie mam sumienia kota po poważnym zabiegu i w dodatku rokującego na kanapowca, wyrzucać na zimę (dziś spadł pierwszy śnieg i jest naprawdę zimno).
Nie mam szczęścia zastać w lecznicy wetki, która miała przygotować rozliczenie, może jutro rano będzie.