dzisiaj - kolejna wizyta u weta
zaganianie do nosidełka było maskarą - zasrała i zasikała nam chyba cały dom (po powrocie wielkie sprzątanie się odbyło)
u weta wrr grr ale jako że on wie jak do niej podejść bez ataku
w domu po powrocie na razie ok, chodzi taki biedny wypłosz z mokrą dupą (bo u weta musieliśmy jej tyłek umyć taki był zasrany, a w domu nie wiem czy by nam wyszło)
generalnie główna rada od weta: odzyskać przewagę w domu
trochę strach ale myślę że damy radę
jak macie jakieś sugestie to chętnie poczytamy