Sihaja pisze:Hej

No pewnie, że koteczki różnią się od kocurków. Ja to obserwuję już jakiś czas

Czy mała już nie podporządkowała sobie panów? Nie zaobserwowałaś? U mnie Gaja rządzi

Nie, na razie nie podporządkowała sobie
U mnie jest tak.
Maurycy on właściwie rządziłby gdyby nie rozmiary Estiana

Maurycy to sabaryta i kot mający swoje zdanie na każdy temat - niezmienne - jego nie idzie przekupić, namówić itd. Potrafi też czynnie pokazać, że coś mu nie pasuje. Potrafi wydawać takie dźwięki, sycząc i warcząc jakie słyszałam na filmach o egzorcyzmach

Do tego straszy, że ugryzie. Doskakuje do nogi, ale ugryzie kapeć, albo wcale. Ale straszy. Nauczył się tego niedawno

(że ugryzie w rękę, która śmie go głaskać gdy on nie ma na to ochoty to umie już dawno. Kłapnie zębami i delikwent cofa rękę już nie próbując go dotykać. Moja własna siostra już nie odważy się próbować go pogłaskać, tak ją nastraszył. Ale nie ugryzie, nawet nie dotknie tylko naprawdę porządnie umie to odegrać

) po jakiejś próbie uczesania go tak się zachowywał, że ja sama byłam w strachu i to dwa dni trwało. Widział, że ma przewagę bo zaskoczył mnie niewąsko i wykorzystywał. Teraz mam już to opanowane. Jak go najdzie (bo nieraz nachodzi) to ja ignoruję, śmieję się - bo teraz to mnie rozśmiesza, przemawiam czule i jakoś mu przechodzi dość szybko

Ale dopóki się bałam to drań wykorzystywał.
Do mnie miziak jeśli ma ochotę i na kolanka i przytula się jak idę do łóżka ale tylko do mnie. TZ-towi daje się.. całować. Bo on uwielbia być całowany a nie głaskany

Głaskać mogę go pod bródką i okolicach, jak ma ochotę, ale całować to wszędzie

Jak jestem w domu przychodzi na łóżko, jak jestem w pracy nawet nie zostaje z TZ-tem w pokoju. Obcych ignoruje. Owszem, przyjdzie zawsze popatrzeć kto się przywlókł do JEGO domu po jakimś czasie od przybycia gościa, popatrzy, popatrzy, połazi i idzie w swoją stronę. Pojawienie się Maurycego jest zawsze komentowane, O! Maurycy przyszedł! Czyt. uczynił zaszczyt
Nie toleruje obecności dorosłych obcych kotów. Próby wprowadzenia dorosłego do nas kończyły się porażką. Ma natomiast słabość do maluchów. Jest opiekuńczy wtedy nawet. I wszystko jest dobrze, dopóki kot nie dorasta. Wiedy Maurycy w próbie sił pokazuje, kto tu rządzi. Przychodziły mniejsze gabarytowo koty i ustawiał je po kątach. Oj było rozmyślania jak wprowadzić nowe, którego nie zdominuje. Postawiłam na wielkość - MCO. I wyczułam co do joty

Jak Estian był mały było w porządku. Potem próbował swoich sił, ale przegrywał. Próbował co jakiś czas i przegrywał. A, że Estian jest naturą baaardzo pokojową to "walka" trwa tak długo dopóki Maurycy nie odpuści. Teraz to już taka tylko zabawa i fajnie się patrzy, ale rzadko się już zdarza.
Aj, o Maurycym mogłabym długo pisać.

Kocham drania z tą jego kocią niezależnością
Z drugiej strony uwielbiam naturę MCO, pokojową, psio oddaną, towarzyską, luzacką
Maurycy przyjdzie nie jak wołam tylko jeśli chce, wiadomo. Estian na każde wołanie przybiega. Nie przychodzi, przybiega pędem
Różnic jest mnóstwo.
Ale tak jakoś fajnie się w trójkę dogadały, że naprawdę mogłam tylko marzyć o takim stadle
Xiana jest, jak to MCO równie pogodna, otwarta, wyluzowana jak Estian.
A jeśli widzę jakiekolwiek "rządzenie" to jedynie przy miskach można to zaobserwować. I to bardzo delikatne i czasami. Ale wtedy Xiana jest na straconej pozycji z Maurycym, ustępuje mu. Estian na równi z Maurycym a do miski Xiany nie wtrąca się.