A niby się mówi, że pralka pierze

Ale fakt, u mnie się piętrzy jakieś kilimandżaro do prasowania. Upchnęłam je w schowku, więc przynajmniej nie powiększa poczucia winy.
My kuwetki mamy, bo długo pracujemy, a po tym jak zniknęła Tosia, powiedziałam sobie, że koty nie będą wychodziły jak nas nie ma w domu. Sorry - muszą się z tym pogodzić. M jest starszym kuwetkowym

. W weekend okazało się, że Osama wygoniła Ufi z łazienki. Biedna Ufinka, załatwiała swoje potrzeby w kartonie, w którym suszę chleb dla króla. Na szczęście pudło było puste.... No więc suszarnia została zlikwidowana, a na jej miejscu stanęła kolejna kuweta
Zmieniłam Drakuniowi dietę, na bardzo lekkostrawną, więc też trochę czasu czasu schodzi na przygotowanie jedzonka. Ale widać, jak super się czuje, biega, porywa zabawki i z nimi umyka.
Grzybek jest biedny, ale chyba nie zdaje sobie z tego sprawy

Zwija się w ciasną kulkę i nie daje się smarować. Chyba w środę pojedziemy do Pani Wet, żeby ustalić co dalej robimy. Najważniejsze, że już widzi na oba oczka

Jasdorku - chyba masz rację z tym jedzeniem. Psy grenlandzkie, to psy niedoboru. Każdy z nich musiał walczyć o pożywienie. Baltek uwielbia sobie gromadzić różne dobra, otaczać się nimi i podziwiać. Ufi ma podobnie. Jak tylko Baltkowi coś wypadnie z pyszczka, porywa i wciąga pod szafkę
Mnie też dzisiejsze zdjęcia bardzo podbudowały. Bo widać, że Ufi nie przeżywa traumy, jak się kłócą z Baltkiem - czego się obawiałam. Fuka i się boczy... ale jak Balto zniknie jej z oczu wcale nie jest zadowolona

Z Osamką też powoli układają się stosunki. Siedzą sobie dziewczyny i rozmawiają

I powiem tak, dla takich chwil warto żyć, pomimo, że w domu taki bajzel, że teściowe, nie przekroczyliby progu

Strasznie się dziś cieszę
