Zdjęć lepszych nie mam, mam parę słabych fotek w komórce. Pytałam sąsiadkę opiekującą się kotami, czy widziała kotkę- twierdzi, że do tej pory nie zwracała uwagi.
Blue pisze:Nie jestem żądna sensacji.
Mnie jedynie intryguje (człowiekiem jestem) jak to się dzieje że ktoś tak zaangażowany w pomaganie kotom - jednocześnie doprowadził do takiej sytuacji.
Kotkę z korytarza zgarnęłąś, zoperowałaś bo była taka potrzeba - super.
A jednocześnie nie zrobiłaś jej żadnych badań krwi mimo wykazania w usg wodobrzusza, nie zrobiłaś badań po operacji - choć kotka zachowywała się dziwacznie i niewytłumaczalnie - a wybacz, laikiem chyba w tym temacie nie jesteś.
Powiedziano mi w lecznicy, że jeśli objawy po otwarciu kotki będą wskazywały na FIP, zostaną wykonane badania w kierunku potwierdzenia bądź zaprzeczenia zakażenia. Okazało się, że to było ropomacicze bądź stan tuż przed, a w USG widziałam cysty, i po operacji jest OK, kotce wszystkie niepokojące objawy fizyczne przeszły. I przeszły, bo potem ją jeszcze trzymałam w domu.
Na zapytanie o badania - zimna odpowiedź że ich nie było i riposty o to czy każdemu tymczasowy badania krwi robimy i pieniądze na nie wydajemy.
Na uwagi o brak porządnych ogłoszeń - odpowiedź podobna.
jeśli lekarze twierdzili, że to kot, który w domu by się męczył- po co ogłoszenia? Zrobiłam na początku takie, jakie miałam możliwość.
Założyłaś wygodną dla siebie wersję że to wolnożyjący kot (na jakiej podstawie? może to zachowanie to była tęsknota za domem który ją za drzwi wystawił? Może to były zaburzenia spowodowane zatruciem mocznikiem?) i w efekcie kota wypuściłaś, na początku zimy, w obcym dla niego terenie.
Założyłam po rozmowie z 2 fachowcami, szczególnie, że jej chęć wydostania się stawała się z każdym dniem silniejsza.
Kiedy to się stało?
Ile już dni kotka jest na dworze?
Widziałaś ją w tym czasie?
Czy po prostu zniknęła?
pomyliłam się co do daty- to był 27.11 br, ok. godz. 21.30. Nie ma mnie w domu w porze karmienia. Założyłam, że jakbym ją widziała kręcącą się na podwórku, uznałabym, że popełniłam błąd i wzięla z powrotem.
Naprawdę dziwisz się naszym reakcjom?

Owszem, dziwię się agresji i insynuacjom niektórych osób.
skaskaNH pisze:
Otóż nie, wypowiedzi, które można by podciągnąć pod agresywne, pojawiły się dopiero po Twoich wypowiedziach, początkowo zdecydowanie odmawiających szukania kotki, oraz przy uporczywym przekonywaniu, że jej wypuszczenie było działaniem dla jej dobra. Wcześniej były raczehj próby wytłumaczenia Ci, dlaczego ta decyzja jest niekorzystna dla kotki oraz grzeczne prośby o jej odszukanie.
ponieważ fachowcy powiedzieli mi, że było to działanie dla jej dobra, nie rozumiem narzucania mi jedynie słusznej wersji i oskarżeń o Bóg wie co.
Wiem już, jaki błąd popełniłam- założyłam wątek i napisałam prawdę.
Asiu, i Tobie dziękuję
