bardzo agresywny kot pomocy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 11, 2011 19:00 Re: bardzo agresywny kot pomocy

skaskaNH pisze:
kamari pisze:
Poker71 pisze:
kamari pisze:Taka mała rada dla "państwa" - kota najłatwiej unieruchomić podnosząc za skórę na karku :roll:


weź bo "dobry dom" jeszcze wpadnie na pomysł podwieszania kota albo zamontowania haczyka "dla dobrostanu" 8O :evil:


Jeżeli byłaby możliwość wyrwania kota, to go wezmę. Nie mogę znieść tego, co mu zrobiono :(

Kamari, ciekawe, czy właścicielka kota jeszcze się tu pojawi? :roll:
Na razie cisza.
:(


Mam nadzieję, że właścicielka kota się jeszcze pojawi. Jeśli nie na wątku, to chociaż na pw, bardzo proszę. Obiecuję nie drążyć wtedy więcej tematu i pozbawić państwa kłopotu :ok:

Transport się załatwi :ok:
Bardzo proszę, pozbądźcie się problemu i oddajcie mi kota. Mam u siebie kilka ciężkich przypadków, dobrych wetów i będę szukać kotu świetnego ds, choćby miało to trwać kilka miesięcy.
Obrazek
Obrazek

kamari

 
Posty: 13152
Od: Pt lip 04, 2008 6:20
Lokalizacja: Siedlce

Post » Nie gru 11, 2011 19:01 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Oby tak się stało :ok:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 11, 2011 20:39 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Coś mi się zdaje, że autorka tego wątku, jest tą samą osobą, która pisała tu:
viewtopic.php?t=128669
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie gru 11, 2011 21:01 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Chyba tak, posty już pousuwane.Chyba trzeba byłoby skopiować z tego wątku.Ja nie umiem :oops:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56170
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie gru 11, 2011 21:03 Re: bardzo agresywny kot pomocy

agnieszka33 pisze:Witam wszystkich kociarzy,

potrzebuję Waszej pomocy i wiedzy w temacie związanym z agresją u kota. Postaram się opisać sytuację jaką mam w domu i co do tej pory ustaliłam w związku z agresją u mojej kotki.

Mam kotkę od ok 4 lat, adoptowałam ją gdy miała kilka miesięcy. Jest kotką niewychodzącą, ale niedawno udało mi się dostać kawałek ogródka i mam zamiar z nią wychodzić na szelkach do tego ogródeczka.
Kotka jest regularnie szczepiona i odrobaczana. Wagę ma idealną. Apetyt do tej pory w normie.

Przez 4 lata czyli od samego początku gdy zamieszkaliśmy razem, nie sprawiała żadnych problemów.Kotka jest miziasta, lubi spać na kolanach codziennie, sama się na nich mości, śpi (a raczej spała do tej pory) razem ze mną, pakując się pod kołdrę lub moszcząc się na niej :)

W mieszkaniu mieszkam razem z chłopakiem, nie ma tu dzieci,innych zwierząt, pracuję udzielając korepetycji w domu więc spędzam praktycznie cały dzień z kotką. Można by rzec,że razem z kotką dotrzymujemy sobie towarzystwo.

Wszystko się zmieniło gdy próbowałam wprowadzić inną kotkę (kilkumiesięczną) do mieszkania. Z tego powodu, że kocham koty i chciałam miłością tą podzielić się również z inną koteczką.

Próba dokocenia trwała przez ok pół roku, bezskutecznie. Od samego początku starsza kotka nie zgodziła się na towarzysza. Nie chcę tu opisywać jak wyglądało to dokocenie, w każdym razie nie poddawałam się dosyć długo, próbowałam wszystkich metod jakie tylko możliwe w tym temacie, jednak musiałam się poddać i udało mi się oddać małą kotkę do dobrego domu, z którym mam nadal kontakt. Być może mój opis tego nie oddaje tego, ale dużo łez mnie to kosztowało bo koteczkę zdążyłam już pokochać. Ale musiałam oddać :(

Piszę o tym dokoceniu bo z tym wiąże się problem z jakim borykam się od ok połowy roku. Od tamtej pory starsza kotka 5 razy zaatakowała mnie i chłopaka, zaczynając atak ode mnie i dopiero po mojej ucieczce kierując się na chłopaka. Ataki nie są poprzedzone żadnymi objawami, a pierwszy dotyczył sytuacji kiedy oddzielałam dwie kotki od siebie rzeczą trzymaną w ręku (ciuchem). Kotka mała uciekła do pokoju i została w ten sposób odizolowana od kotki starszej, która wtedy rzuciła się na mnie i potem na chłopaka próbującego oderwać ode mnie wczepioną kotkę.

Kotki młodszej od kilku miesięcy u nas nie ma, ale ataki od tamtej pory się powtarzają. Za każdym razem kot jeży najpierw kitę, i wtedy się rzuca. Potrafi wcześniej się przymilać więc atak następuje z zaskoczenia. Ataki są bardzo niebezpieczne. Mam głębokie rany na nogach i rękach, kilka dni temu rozdarła mi nogawkę w spodniach dresowych i dorwała się do nogi. Udało mi się ją odrzucić nogą, odepchnąć drzwiami i zamknąć się w pokoju. Wtedy rzuciła się na chłopaka, który usłyszał moje krzyki. Dużo mogę o tym pisać, raz rzuciła mi się znienacka na twarz. Ale na szczęście bez pazurów. Chyba przez moment zastanawiała się co robić gdy ja w osłupieniu patrzyłam się na nią :( Siedziałyśmy wtedy razem na kanapie.

W ten czwartek był atak nr 4 a w piątek atak nr 5. Wcześniej powtarzały się one ok co 2 miesiące.

Po ataku nr 4 pojechałam z chłopakiem i kotką do weterynarza. Stwierdził, że kot ma zmiany w mózgu i nie mam wyjścia, ale muszę ją uśpić. Zapytałam, co z badaniem krwi, i innymi, może trzeba wykluczyć choroby narządów? odpowiedział : Nie ma sensu, po wyglądzie zewnętrznym kota nic się nie dzieje, nie łysieje, ma apetyt itp więc po co. Jedyne co, polecił chrupki na wyciszenie Royal Calm i po 2 miesiącach mam zobaczyć czy są zmiany u kota. Wróciłam do domu z chrupkami.

Następny dzień (piątek) polegał na tym,ze strasznie bałam się kota mając w pamięci wcześniejszy atak. Pewnie zachowywałam się nienaturalnie, wyciszyłam wszystkie dzwięki, siedziałam koło kota w bezruchu, a kot ze 3 razy jak juz wstałam i szłam gdzieś podskakiwał do mojej nogi, patrzył się, tak jakby się zastanawiał co robić, ja unikałam wzroku, i odchodził. Teraz wiem, że przymierzał się do ataku, który nastąpił znowu bez powodu wieczorem. W jednym momencie kita mu się najeżyła, chłopak powiedział : leć do łazienki się zamknąć, ja w sekundzie tam się znalazłam, a kot rzucił się na zamykane drzwi. Nie zdążył i rzucił się na chłopaka. Już skracając opowieść, chłopak dołączył do mnie po bitwie z kotem. Kot atakował go kilkakrotnie mimo iz chłopak 'odrzucał'. do momentu kiedy w końcu udało się chłopakowi uciec do łazienki. Za każdym razem po ataku wycie kota i dźwięki jak u dzikiego zwierza.

Następnego dnia poszliśmy do innego weterynarza, tam zrobili mu badanie krwi, wyszło wszystko ok, glukoza bardzo ładna. Lekarz wykluczył choroby narządów wewn. Po długiej rozmowie z weterynarzem, gdzie dokładnie wypytał on o ataki i przeszłość kota, po zbadaniu jego oczów i innych badaniach palpacyjnych kota, po zbadaniu odruchów itp. odrzucił chorobę mózgu i schorzenia typu neurotycznego (w przeciwieństwie do pierwszego weterynarza). Byłam gotowa jechać na tomografię mózgu kota do innego miasta, koszty, chociaż wysokie, nie grają roli, ale lekarz odradził. Jest pewny swojej diagnozy, rozmowa z nim bardzo różniła się od rozmowy z wcześniejszym weterynarzem. Przede wszystkim bardzo długo rozmawialiśmy z nim, a lekarz był bardzo zaangażowany w te sprawę.
Zatem agresja związana jest z tą nieudaną próbą dokocenia. Agresja, która była kierowana na małego kotka została przerzucona na mnie i chłopaka. Kot ma charakter bardzo dominujący, jest kotem, który walczy w tej chwili o swój teren, a chwili kiedy udało mu się nas skutecznie zaatakować (uciekamy za każdym razem) już nie cofniemy. Kot zwyciężył na całej linii, będzie nas nadal atakował ,a zmiana tego jest bardzo mała. :( Zapytał czy chcemy walczyć o niego? Wg weterynarza szanse są minimalne. I przepraszał nas za to, że mówi o uśpieniu kota, ale wg niego zmiana charakteru kota jest bardzo trudna, ataki kota będą się powtarzać i będą coraz bardziej niebezpieczne a życie w zagrożeniu już nie wchodzi w rachubę. Ja i chłopak po tym 2krotnym ataku bardzo się kota boimy, co dodatkowo nakręca kota. Drugie rozwiązanie,które podał to leczenie lekami chociaż zastrzegł, że to nie gwarantuje,że kot nie będzie atakował. Może być tak, że to nic nie zmieni.
Przepisał kotu lek antydepreyjno-uspokajający.
Wyszłam z gabinetu bo zaczęłam ryczeć. 2 lekarzy sugeruje uśpienie. W necie czytam o takich przypadkach i co? uśpienie.
Pod gabinetem weterynaryjnym posiedziałam z kotkiem w transporterku w samochodzie rycząc i patrząc na kotkę. Nie chcę kotki usypiać, nie wyobrażam sobie tego, żeby przez moją głupotę (dokocenie) kotka miała umrzeć. I wtedy przyszło mi do głowy to co znalazłam tu na forum w poście u Dalii. Czepiam się tego jak ostatniej nadziei. Wiem, drastyczne to, ale przeczytałam,że Dalii pomogło wyrwanie kłów i pazurów u agresywnej kotki. Mając taką samą perspektywę: albo uśpienie, albo tę możliwość, wybieram jak Dalia... Wróciłam do gabinetu, i weterynarz powiedział, że jest to jakaś opcja w naszej sytuacji.Oczywiście w połączeniu z leczeniem tabletkami. Wykonują takie zabiegi, trochę opowiedział mi o tym (miał już innego pacjenta) i jutro dzwonię w tej sprawie. Jestem zdecydowana na 99,99%..
Proszę pomóżcie, podzielcie się wiedzą jeśli spotkało Was coś podobnego i jak sobie poradziliście.
Ja dziękuję Dalii za wpis o agresji u swojego kotka, na który trafiłam przypadkiem przeczesując internet i szukając pomocy. Tylko dzięki niemu moja kotunia nie poszła na uśpienie :(
Jeżeli przypadkiem Dalia czyta ten wpis, proszę napisz jak Twój kotek się teraz czuje? Co z agresją? Jakdaje sobie radę bez ząbków? Czy pazurki też ma usunięte?
Proszę o wpisy i nie potępiajcie mnie, że planuję taki zabieg. I tak czuję się winna bo gdym nie przyprowadziła młodszej kotki do domu ...Te kilka dni to koszmar. Ciąglę ryczę, teraz też, kotka w tej chwili odizolowana w pokoju, zamknięta na klucz. Miauczy... :( Jedzenia z tabletką nie ruszyła ani dziś, ani wczoraj. Więc pod koniec dnia łamię się i daję jej chrupki calm, które potem słyszę pod drzwiami jak chrupie.. Dziś w nocy błagające miauki typu : wypuście mnie...
Boję się zaufać kotce bo ma ona teraz dwie twarze, ale kocham ją tak mocno, że zrobię wszystko byleby tylko jej nie stracić :(
Aha, wg weterynarza Felliway, behawiorysta i inne tego typu metody na ten rodzaj i stopień agresji nie podziała. Agresja ma bardzo silne podłoże i jest mocno utrwalona. Ataki są b. niebezpieczne i muszę działać drastycznie.
Będę wdzięczna za każdy wpis

.
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie gru 11, 2011 21:13 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Fakt, można zacytować, ale ktoś pisał o czymś innym, ja się na tym nie znam.Dzięki kotx2 :1luvu:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56170
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie gru 11, 2011 21:26 Re: bardzo agresywny kot pomocy

sisay pisze:Mam wrażenie, ze nie czytałyście całego wątku. Tu nie chodziło o pończochy. I sorry, ale nie zgadzam się z Wami.
Owszem, według mnie ten zabieg poprawił zdecydowanie jakość życia tego kota, bo jak przypuszczam uchronił go przed schroniskiem czy eutanazją.
Mam nadzieję że się nie mylę, bo amputacja pazurów z wygody albo braku chęci do znalezienia innych rozwiązań, to rzeczywiście byłoby barbarzyństwo.
Ale ja nie chciałabym nigdy znaleźć się przed podsobnym dylematem.
Przestańcie się już tak rzucać, cieszcie się ze kot mimo tych numerów nadal ma wyrozumiały dom! Z każdego innego wyleciałby na tzw. zbity pysk.

Zadam tylko jedno pytanie: skoro takie zabiegi tak zdecydowanie poprawiają jakość życia kotów, to dlaczego są zakazane ustawowo?

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 11, 2011 21:38 Re: bardzo agresywny kot pomocy

agnieszka33 pisze:Dzięki, właśnie wysłałam, tzn. nie mam pewności bo w katalogu 'wiadomości prywatne' mam info 'do wysłania' zamiast w katalogu 'wysłane'. Chociaż kliknęłam 'wyślij'. .. hmm
Mam nadzieję, że jeśli pozbawię kotka jego broni czyli pazurków i zębów uda się nam dalej razem bezpiecznie mieszkać, nawet jeśli ataki nie zostaną wyleczone lekami ... Innego wyjścia nie widzę i cała moja nadzieja w tym rozwiązaniu.
Z tego co pamiętam z wątku o kotku Dalii,bodajże Oskar (?) ma na imię, to mieszkają sobie razem bez problemu a ataki, mimo, że się powtórzyły jeszcze kilkakrotnie, potem zniknęły. Nie wiem czy Oskar był leczony farmakologicznie.
Będę informować na bieżąco o tej historii,może też komuś pomogę tym wpisem z podobną sytuacją.

.
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie gru 11, 2011 21:39 Re: bardzo agresywny kot pomocy

ewar pisze:Chyba tak, posty już pousuwane.

pousuwanie postów chyba to potwierdza :roll:
ech...

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Nie gru 11, 2011 21:39 Re: bardzo agresywny kot pomocy

agnieszka33 pisze:Felliway i inne metody, te mniej drastyczne, na pewno zastosuję, ale w połączeniu z tym leczeniem lekami. Wiem, że zabieg usunięcia zębów i pazurów nie wyleczy agresji, ale pozwoli nam funkcjonować póki jej nie wyleczymy. I nawet jeśli się nie uda i kot dalej będzie atakował, będziemy mogli dalej razem mieszkać a ja będę musiała 'zaakceptować' te ataki co mam nadzieję, że będzie realne gdy kot nie będzie mi zagrażał swoją bronią...
Zal mi kotki, przeze mnie będzie okaleczona, gdybym mogła cofnąć czas.. :( nigdy sobie nie wybaczę.

.
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie gru 11, 2011 21:40 Re: bardzo agresywny kot pomocy

trzeba by jakiegoś moda zapytać, czy logowanie na tych dwóch kontach było z tego samego ip

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Nie gru 11, 2011 21:40 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Carolina9933 pisze:Mam problem z moją 2-letnią kotką.
Od początku była nauczona załatwiać się do kuwety i nigdy nie miałam z nią problemu, jakis czas temu zauwazyłam ,że nasikała na krzesło które stało zaraz obok kuwety.Zabrałam krzesło więc zaczęła sikac na podłogę. Po przeprwoadzce do nowego mieszkania upatrzyła sobie nowe miejsca,jeśli zostawię coś choć na chwilę na pralce zostaje natychmiast obsikane!! Załatwia się też w rogu pokoju , na zostawiony na podłodze plecak i do szafy z butami. W kuwecie ma czysto , piasek od zawsze tan sam.Weterynacz powiedział ,że powodem może byc młodsza kotka która zalatwia się do jej kuwety ale wiem że to mie jest problem poniewaz robila to juz wczesniej. Po wzięciu nowej kotki kupilam druga kuwetę i ustawiłam ją w innym miejscu i widzę ze chodza raz tu raz tam i nie jest to problemem. Już nie wiem co mam robic , codziennie muszę sprzątać i juz mnie to denerwuje. Czytałam na innych forach w tym temacie ale ludzie sugerowali żeby zmienić piasek , to żeby zmienić kuwete, to znowu okazywało sie ze to zestresowany nowym domowinkiem ... Ale zadna z tych rzeczy do mojej sytuacji nie pasuje.
Nie wiem czy ma to znaczenie ale kotka jest wysterylizowana.
Proszę poradźcie co mogę jeszcze zrobić ?


To cytat z wątku, który podlinkowałam.Tej kotce usunięto pazury, to było w USA, dziewczyna nie wiedziała,że tak się robić nie powinno.Przy sterylce wet zapytał, czy usunąć pazury.Myślała, że to standard.A jaki efekt?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56170
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie gru 11, 2011 21:51 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Tak, jeszcze podciąć struny głosowe to i ciszę będzie mieć...
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2976
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Nie gru 11, 2011 21:59 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Doczytuje, jestem w szoku.
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Nie gru 11, 2011 22:56 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Zaczęłam się zastanawiać, czy to nie moja adopcja... skąd kicia jest wzięta?
Mogę ją wziąć do siebie, jeżeli jej agresja jest tak dużym problemem.
Tylko proszę, bez usuwania pazurów, to naprawdę nie jest dobre dla kota :(
Miau,miau,miau :)

sebriel

 
Posty: 2250
Od: Pt mar 13, 2009 11:21
Lokalizacja: Szczecin/NDG

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: muza_51, nfd, Szymkowa i 76 gości