czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Śro gru 07, 2011 11:28 czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

Witam,

Poszukuję ‘kotolubnych’ pracowników Straży Miejskiej (najchętniej) lub Straży dla Zwierząt na terenie warszawskiej Woli.

Mieszkam i dokarmiam koty na skraju parku im. Szymańskiego (rejon ulic Wolskiej i Prymasa Tysiąclecia), dokąd wyprowadzane są na spacery wszystkie okoliczne psy (a nawet zwożone z dość odległych rejonów Woli).

I tu pojawia się problem.
Otóż wielu właścicieli nie uważa za stosowne wyprowadzać psy na smyczy, najgorzej, gdy kompletnie nad tymi psami nie panują lub psy są psami kłusującymi/polującymi na koty, ale oni za punkt honoru uważają wyprowadzanie ich bez kagańców i bez smyczy. Wszak pieski muszą się wybiegać…
Dla pełnej jasności- kocham psy, ale nie ich debilnych właścicieli, bo właściwie zachowanie psa zależy najczęściej od konsekwencji właściciela, jego kultury, stosunku do obowiązującego prawa, itp.
Wywalczyłam w gminie ustawienie tablicy z regulaminem parku, informującej o konieczności wyprowadzania psów na smyczy. Na niewiele się to zdało.
Niektórym wystarczy kulturalnie zwrócić uwagę i biorą psa na smycz, na innych może to wymóc tylko kara administracyjna. Niestety moje telefony do Straży Miejskiej z prośbami o interwencje są wołaniem na puszczy. Jeszcze nigdy nie przyjechali…
Największy problem mam z gówniarą, która szczuje swojego psa na koty (pies nigdy nie jest wyprowadzony na smyczy, rozmowy z jej rodzicami nie przyniosły żadnych rezultatów, więc może coś do nich dotrze jak zapłacą mandat, raz, czy drugi…) oraz bezrobotnym ex narkomanem, który przygarnął porzuconą sukę (przywiązaną do drzewa), która kłusuje, bo tak przypuszczalnie zdobywała wcześniej pokarm…
Gówniara swoje niedomogi emocjonalne kompensuje urządzając igrzyska- szczując psa na koty (wskazuje psu kierunek, gdzie kot jest lub w którym kot uciekł...na wypadek gdyby jej piesek sam nie zauważył kota)! :evil:
Wiem, że nałożenie mandatu na bezrobotnego nic by nie dało (inaczej w przypadku aroganckiej gówniary), bo nie ma możliwości egzekucji kary, ale chciałabym żeby chociaż SM skierowała do niego pouczenie/ostrzeżenie, postraszyła go, zwłaszcza, że sama kupiłam jego psu kaganiec i automatyczną smycz, więc teraz tylko od niego zależy czy jego pies nie będzie stanowił zagrożenia dla osiedlowych kotów.
Oba opisywane psy są nieprawdopodobnie szybkie, zwinne, koty na otwartej przestrzeni są bez szans.

W ciągu roku miałam trzy ciężko poranione, poszarpane koty, z obdartymi ze skóry ogonami, które trzeba było amputować lub porosły sierścią ale nie ma w nich czucia, ogony są skrócone, zdeformowane, bezwładne). Jednemu kotu znalazłam dom, więc jest już bezpieczny, reszta nie.

Zależy mi na tym żeby osiągnąć cel, jakim jest wyprowadzanie tych psów na smyczy, a nie eskalowanie konfliktu, bo to się obróci przeciwko kotom.
Ja wyjeżdżam do pracy b.wcześnie, wracam czarną nocą, stąd nie mam pełnego oglądu sytuacji, nie mogę zapewnić ‘moim’ kotom bezpieczeństwa, a wiem, że na kotach skupi się agresja właścicieli psów. Oni wyprowadzają swoje psy co najmniej 2 razy dziennie, ja widuję ich raz na kilka dni/tygodni, ich psy zawsze(!) gonią koty, a oni sami albo nie reagują, albo wręcz pobudzają, zachęcają do takich zachowań…

Szukam pracowników Straży Miejskiej, którzy chcieliby najlepiej kilka dni z rzędu pojawić się przy wejściu do parku (pomiędzy przedszkolem ul.Wieluńska 12, a blokim ul.Wieluńska 14), którędy psy są wprowadzane i wyprowadzane, wieczorową porą (ok.17.30- 18.30-19.) i z mocy urzędu ‘wyprostować’ poglądy właścicieli psów…

Gdyby znalazł się jakiś 'kotolubny' pracownik SM, chętny do pomocy, to bardzo proszę o kontakt na pw.

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 07, 2011 23:24 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

Nie ma żadnego stróża prawa???
Obrazek Obrazek

JolaJ

 
Posty: 2948
Od: Pt sty 14, 2011 18:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 07, 2011 23:25 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

:!:
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Czw gru 08, 2011 18:34 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

:?: :?: :?:
Obrazek Obrazek

JolaJ

 
Posty: 2948
Od: Pt sty 14, 2011 18:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 09, 2011 9:00 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

No właśnie..., to chyba norma, że wołanie o pomoc ze strony Straży Miejskiej pozostaje bez odzewu... :(

Zapomniałam dodać -pisząc o kłusujących psach- że nie tylko na koty polują, ale też regularnie na kaczki. Najgorzej jest w okresie lęgowym, kiedy kaczki wysiadują jaja w jałowcach okalających mały staw. Psy przebierają jak w ulęgałkach...

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 27, 2011 12:18 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

:?:

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 27, 2011 12:20 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

Podrzucę, bo sprawa bardzo pilna :!:
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Śro gru 28, 2011 0:11 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

Miałam kiedyś w bloku pana, który puszczał psa luzem i cieszył się, jak pies gonił koty. Pies był duży i dość cięty na koty. Któregoś dnia, idąc z parkingu, zobaczyłam, jak ten pies goni kota i zapędza biedaka pod samochód. Opieprzyłam właściciela energicznie. Powiedziałam mu, że nie tylko kotom robi krzywdę, ale przede wszystkim własnemu psu. Dzikie koty są bardzo silne i zwinne, potrafią zrobić psu ogromną krzywdę. Jest sporo przypadków, że kot poharatał psu nos i oczy, czasami oczu nie udaje się uratować. Do tego rany po kocich zębach i pazurach są bardzo głebokie i goją się brzydko.
Argument o krzywdzie kota na takiego gościa, który szczuje psa na koty, kompletnie nie działa. Argument o krzywdzie i zagrożeniu dla psa - działa i owszem. Pewnie nie zadziała na wszystkich, ale część na pewno odstraszy.
Ten facet ode mnie z bloku przestał puszczać psa na koty. Widać lubi swojego psa.
Argument o krzywdzie psa naprawdę działa.

Co do gówniary, to rozmawiałaś może z dzielnicowym? Puszczany luzem pies, uczony agresji, stanowi zagrożenie dla ludzi (koty zwykle nikogo nie obchodzą, dlatego trzeba użyć innego argumentu). Ja w tej sytuacji złożyłabym skargę, że pies bez kagańca biega luzem po parku, jest przyuczany do atakowania innych zwierząt i uczony agresji, co oznacza, że właścicielka jest nieodpowiedzialna i nie zapewnia psu właściwej opieki. Swoim zachowaniem stwarza zagrożenie dla innych użytkowników parku. Nie wiadomo, czy pies ma wymagane prawem szczepienia.

sky_fifi

 
Posty: 440
Od: Czw gru 09, 2010 10:19

Post » Śro gru 28, 2011 2:23 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

Oooooooo tak! Najlepiej porozpowiadac jakim pies jest zagrozeniem mamuskom i one zrobia porzadek

Mary_Poole

 
Posty: 1631
Od: Wto lut 03, 2009 21:51

Post » Śro gru 28, 2011 7:38 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

Niestety mamuśkom przeszkadza nawet sam widok kotów (większość karmiona opowieściami o strasznych pasożytach roznoszonych przez koty), natomiast srające psy (zimą w parku leżą tony psiego gówna!) i niesprzątający po nich właściciele im nie przeszkadzają. Psy -na szczęście-olewają dzieci...

Argumenty o nieodpowiedzialnej opiekunce psa, psie uczonym agresji, który może być zagrożeniem dla dzieci, nie działają. Takich argumentów używałam za każdym razem, gdy próbowałam ściągnąć patrol SM (jeśli akurat ta gówniara wychodziła z psem bez smyczy i byłyśmy świeżo po 'sparingu', w dodatku miałam świadków szczucia...)
Kiedy poszłam do jej bloku dowiedzić się gdzie dokładnie mieszka (z zamiarem powrotu z dzielnicową) spotkałam jej mamusię, która całą sprawę zbagatelizowała (znaczy stwierdziła, że porozmawia z córeczką, ale również, że ja "niemiło się do jej dzieci zwracam", a "piesek jest miły"), i stwierdziła, że "jej piesek żadnemu kotu krzywdy nie zrobi, on je TYLKO GONI, a one uciekają na drzewa. Ot taka natura pieska- gonić kota. I choćby wczoraj, jak wyprowadzałam, to mu taki jeden uciekł..."
Ona też nie widzi powodu żeby psa wziąć na smycz, po prostu wypuszcza go z bloku.
Debile!
Straż Miejska pyta mnie wyłącznie o rasy psów, a ponieważ to kundle, nie żadne amstafy, pit bulle czy tosa inu, to mają problem w dupie. :evil:

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 28, 2011 8:53 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

Moge doradzic jak ja radze sobie z niesfornymi wlascicielami psow. Biore aparat fotograficzny i ostentacyjnie fotografuje wlasciciela ze spuszczonym ze smyczy psem. Robie to tak aby ten widzial, ze go fotografuje. Gdy pyta po co to robie to mowie, ze dla SM celem ukarania go za nieprzestreganie przepisu wyprowadzania psa na smyczy. Najpierw slysze stek wyzwisk i to , ze on ma to w d*** ale zazwyczaj kolejny raz pies jest na smyczy. Jezeli pies wypuszczany sam zrob zdjecia wlascicielowi a jak zacznie wypytywac po co to pusc te sama bajeczke. Przy okazji jesli pies wyzera kotom karme powiedz wlascicielowi, ze rozumiesz jego ubóstwo i zafundujesz pieskowi kilka puszek zeby nie musial jesc kociej karmy, ktora bardzo szkodzi psom np. na nerki;)) Pamietaj, ze masz prawo pomagac wolno zyjacym kotom , ze nalezy im sie ochrona a SM nie moze lekcewazyc Twoich zgloszen.

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro gru 28, 2011 9:46 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

Problem w tym, że ja widzę te cholerne psy/ich właścicieli raz na kilka tygodni, ponieważ głównie nie ma mnie w domu, wychodzę do pracy bardzo wcześnie i wracam późnym wieczorem, wyjeżdżam też na każdy weekend + całe wakacje...
Najczęściej widzę akcję szczucia z okien mojego mieszkania.
Próbowałam wiele razy wychodzić z aparatem.
Latem -nie sposób zrobić zdjęcia z okien mieszkania, ponieważ kompletnie zasłaniają mi widok gałęzie drzew rosnących przed domem, więc podchodzę do okna reagując na dochodzący zza okien psi jazgot i widzę uciekające koty; czasem w prześwitach -między gałęziami-widzę właścicielkę, która ruchem ręki i machnięciem smyczy wskazuje pieseczkowi, gdzie siedzi kot, a pieseczek startuje do niego. Zimą- jest tak ciemno, że pomimo iż nie ma na drzewach liści i mam dobry ogląd terenu, nie jestem w stanie z 3.piętra zrobić sensownego zdjęcia...

Ja już zastanawiałam się nawet nad pójściem do szkoły tej gówniary, z zamiarem narobienia jej 'bydła', ale powstrzymała mnie myśl, że niechcący mogę sobie strzelić w stopę, bo zrobię z niej bohaterkę.
To jest panna z zapyziałej Woli, gdzie wokół ma sporo podobnych sobie.
Najgorzej, najagresywniej, najbutniej zachowuje się gdy idzie w stadzie koleżanek. Wiem, że to szokujące, bo zazwyczaj w takich zabawach gustują chłopcy.
One mają świetną zabawę, zarykują się ze śmiechu... Ostatnio, kiedy po kolejnej gonitwie kotów zapytałam ją co jeszcze musi się zdarzyć, aby w końcu wzięła psa za smycz, odpowiedziała, że nie weźmie go i czeka na SM, a właściwie mandat.
Zadzwoniłam po SM, oczywiście nie przyjechali... Panna śmieje mi się w twarz, a ja bardzo chciałabym dotrzymać obietnicy, że spowoduję, iż ona ten mandat otrzyma.
Wobec takich debili trzeba używać argumentów dla nich zrozumiałych, a więc jak zapłacą -mamusia czy tatuś- raz czy drugi, to w końcu ich ta radość opuści. To po prostu musi być dotkliwe żeby było skuteczne. Gdyby zapłaciła choć raz, to wówczas na widok aparatu szybciutko brałaby pieska na smycz, albo w ogóle go nie spuszczała.
Niestety, panna ma duże niedomogi emocjonalne, jest brzydka (sorry, nie chciałam do tej pory wyciągać tego argumentu), więc -być może- dowartościowuje ją sytuacja, gdy ktoś się boi jej/ jej pieseczka...
To jak z dresiarzami, którzy są kompletnymi 'zerami', ale prowadząc pitbulla czują się panami sytuacji, ludzie przechodzą na drugą stronę ulicy, mają realną -choćby przez moment- przewagę nad otoczeniem, to im daje poczcie siły, wzrasta ich samoocena...

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 28, 2011 10:20 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

A nie da się złożyć skargi na opieszałość funkcjonariuszy SM i niereagowanie na zgłoszenia? Przecież mają kogoś nad sobą.
Obrazek

Gochulec

 
Posty: 833
Od: Pon maja 30, 2011 12:49
Lokalizacja: Radom

Post » Śro gru 28, 2011 13:18 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

Wydaje mi sie ,ze powinnas zlozyc na te paniusie pisemna skarge do SM i wziac od nich pieczatke na kopii ,jako potwierdzenie ze skarga zostala zlozona. W skardze podeprzyj sie stosownymi paragrafami na temat obowiazkow wlascicieli psow oraz ochronie zwierzat wolno zyjacych, bo byc moze ich nie znaja:-/ Z paniusia spokojnie porozmawiaj, poinformuj, ze zlozylas na nia skarge . ja rowniez poinformuj ze ploszenie zwierzat wolno zyjacych jakimi sa te koty jest karalne i jesli pies pokaleczy ktoregos z kotow pociagniesz ja do odpowiedzialnosci i pokrycia kosztow leczenia. Pierwszy rok kiedy karmilam wyzywano mnie od wariatek,dziwek itd. Nasylano na mnie administracje osiedla, probowano zastraszyc . Duzo czasu trzeba bylo i zachodu zeby w koncu psiarze zrozumieli , ze nie odpuszcze. Czesc z nich po jakims czasie zajarzyla, ze to co robie ( karmie, lecze, sterylizuje) jest z korzyscia dla nich samych bo nie ma mlodych kociakow , nie smierdzi sikami w ogrodkach. Zycze wytrwalosci.

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro gru 28, 2011 14:20 Re: czy są na forum pracownicy STRAŻY MIEJSKIEJ z WOLI/Wwa?

Pewnie złożę skargę, tylko, że ja mam coraz mniej czasu i tyle otwartych frontów walki, że po prostu nie daję rady jeździć jeszcze do SM.
Dla mnie nawet pójście po klatkę żywołowną do Wydz.Ochrony Środowiska w gminie stanowi problem, ze względu na abstrakcyjne -jako osoby pracującej- godziny przyjęć interesantów.

Jestem na osiedlu JEDYNĄ względnie młodą osobą zainteresowaną losem kotów, jedyną łapiącą, sterylizującą, leczącą, odrobaczającą, wożącą koty do lekarzy, kupującą dobrą karmę. Ja -ze względu na moją pracę i tryb życia- nawet nie jestem w stanie karmić kotów o stałej porze, tylko zlecam to innym.
Dzięki systematycznej sterylizacji kotek (i kilku kocurów), w tym roku na moim osiedlu nie urodził się ANI JEDEN KOCIAK! Ale mam nowe koty podrzucane, stare -do leczenia itp.
Reszta osób/karmicieli -to osoby starsze, zastraszane, do jednej z nich zwyrodnialec zabijający kociaki w piwnicy wystartował z łapami i toczył się w tej sprawie proces (oczywiście o naruszenie nietykalności cielesnej, bo w kwestii zabicia kociąt umorzono sprawę), zakończony sądowym zakazem zbliżania do karmicielki.
W kolejnej piwnicy wytruto hurtem 17 kotów, w następnym bloku też zabijano kocięta, i wrzucano je karmicielce na balkon -na pierwsze piętro. Część karmicieli zaprzestała karmienia po szykanach jakie ich spotykały, wykończonych psychicznie po tym jak byli świadkami śmierci otrutych zwierząt.
Fajne osiedle? Stolica! Wróciłam na to osiedle po 20.latach nieobecności i jakoś opanowałam sytuację kotów. Mam dobry kontakt i wsparcie ze strony administracji osiedla, większość dozorców też jest mi wdzięczna za ograniczenie narodzin kociaków i znalezienie domów dla części dorosłych zwierząt.
Niestety, pomna tych wszystkich tragicznych osiedlowych historii, staram się uważać komu koty przeszkadzają i jakie groźby formułuje. Oczywiście, uprzedzam karmicieli żeby nie wdawali się w niepotrzebne pyskówki i najlepiej żeby mieli świadków sytuacji, w których ktoś grozi 'likwidacją' kotów. Cóż z tego, że staram się doprowadzać do konfrontacji z taką osobą i zapowiadam, że jeśli jakiemuś kotu coś się stanie, to do jego mieszkania -jako pierwszego podejrzanego- zapuka prokurator. Wiem, jak skończyła się taka historia 3 lata temu... Niczym, niewykryciem sprawcy.

annafreesprit

 
Posty: 661
Od: Wto lut 08, 2011 8:26
Lokalizacja: Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości