Napiszę krótko to, co mówiłam p. Krysi. Wg mnie można ciąc, ale: musi to być łagodna narkoza (czyli najlepiej z zastosowaniem propofolu; żadnej ksylazyny, która upośledza wydzielanie insuliny w trzustce), podczas zabiegu koniecznie kroplówki, monitorowanie poziomu cukru. Więcej nie napiszę, bo w zasadzie wszystkie koty powinny mieć tak przeprowadzane zabiegi... Przynajmniej te bardziej zagrożone. Tylko że w Polsce tego ze świeczką można szukać (znaleźć można, ale ciężko)

Na pewno tej kastracji nie zdecydowałabym sie robić na urząd miasta, bo pewnie stosują wtedy najtańsze środki i efekt mógłby byc straszny przy takim stanie kota... Resztę sobie dośpiewajcie, napisałam tak, jak jest. Podsumowując: wykonałabym zabieg u tej wetki, gdzie jest prowadzony

Edit: w tym tygodniu wybiorę się do p. Krysi, ogólnie dopiero teraz bedę mieć na to czas. No i chciałbym bardzo porozmawiać z tą wetką o prowadzeniu kota, o konieczności zrobienia tej fruktozaminy itp. itd. Rzeczy jest dużo, a czas i stan kota naglą
Gdybym nie miała u siebie 3 tymczasów, a raczej przynajmniej 2 by mi poszły do adopcji - to wtedy dopiero mogłabym zdecydować się na Miziaka i opiekę (tylko że też bez wsparcia finansowego nie było by możliwości

). Tyle

"Niektórym ludziom aż chce się przybić piątkę! ...W twarz. ... Krzesłem."

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ludmiłku... [*] żegnaj Najukochańszy Przyjacielu...30.12.2011r.
Mikusiu... [*] Ty też...17.04.2013r.
