Mizi dzisiaj tuż po północy pobiegła za Tęczowy Most...

Gastroskopia wykazała ogromne zmiany w śluzówce przełyku przy samym wpuście do żołądka. Światło przełyku było tak zwężone, że trudno było przepchnąć endoskop. Zmiany wskazywały z ogromnym prawdopodobieństwem na nowotwór. Śluzówka pokryta była nadżerkami i ranami. Wole, które utworzyło się w przełyku powstało właśnie na skutek zatrzymywania się w tym miejscu pokarmu. Ostatnio nawet woda nie przechodziła...
Nawet, gdyby nie był to nowotwór, nie było praktycznie możliwości leczenia takiego zwężenia. Wchodziła w grę sonda dożołądkowa, ale to rozwiązanie na 2-3 tygodnie. A potem... Powolna śmierć głodowa? W nieustającym cierpieniu...
Pani Ewa podjęła decyzję o nie wybudzaniu Mizi - mimo potwornej rozpaczy... Szlochałam nad ciałkiem kici, całując ją na pożegnanie ode mnie i od p. Ewy - nad biednym, wychudzonym bezgranicznie szkielecikiem, ale zgadzałam się z tą decyzją. Wybudzenie Mizi już oznaczało by jej cierpienie, bo śluzówka była poraniona nawet endoskopem. Potem bylibyśmy bezradni - i nawet nie moglibyśmy w żaden sposób jej ulżyć.
Miałam przywieźć dzisiaj Mizi do jej pokoju... - przywiozłam ją do pochowania.
['] dla najdzielniejszej kici na świecie - do końca mruczącej, ocierającej się o człowieka i zaglądającej w oczy z prośbą o pomoc........