Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 02, 2011 22:45 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

Taki już los kociolubnych... Sami go sobie wybrali (wybraliśmy)

najmysia

 
Posty: 6917
Od: Pt lis 04, 2005 14:43
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob gru 03, 2011 8:45 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

najgorsze, że oni z M. idealnie pasowali do siebie od pierwszego razu, kiedy przyszła z siostrą zobaczyć Lucjana u mnie; bo to miał być ewentualnie kot dla siostry
Dlatego, jak siostra się nie zdecydowała na kota, zapytałam M., czy nie wzięłaby Lucjana na tymczas, a ja będę partycypować w utrzymaniu
Oni byli dla siebie stworzeni i to było widać
Jest umowa podpisana, ludzie są ok; jeśli adopcja nie wypali, to Lucjan ma gdzie wrócić
Nie umiem wam powiedzieć, co dla Lucjana lepsze.
Pan jest strasznie kociolubny i to on chciał kota i on Lucjana wyszukał na allegro - powiedział nam:"no i tak zjechałem w dół z tymi zdjęciami, patrzę, o jest dokładnie taki kot, jakiego bym chciał".
Lucjan się go boi.
Pani natomiast nie miała kotów, tylko psy, ale to jej się Lucjan dał w końcu pogłaskać i omiział się jej o rękę.

O matko.
Zdechle mi.
Nie chcę nawet myśleć, co przeżywa M. w ten szary poranek bez kota.

Od kilku dni, Lucjan zaczął rano domagać się dodatkowej porcji pieszczot. Jak M. już stała ubrana w drzwiach, to on ją wołał, wywalał się na krześle i domagał miziania. Nie było siły, żeby wyszła do pracy bez dodatkowych mizianek :(

Skąd koty wiedzą?

Ile prób może znieść kot?

u Lucjana było:
1. gdzieś
2. u mnie
3. u babiszona
4. u M. - i tu było jak w raju
5. u miłych młodziaków - teraz

czy to już szczęśliwy koniec?

Nie wiem skąd się bierze lux-domki
Ciekawe czy i kiedy Patmol ostatecznie uznała, że zasługiwałam na takiego skarbeczka jak Caillou?
Bo wiecie - oddać kota, do "chyba" dobrego i nawet sprawdzonego domku, a przekonać się, że podjęło się właściwą decyzję, to mogą być dwie różne rzeczy. I rozciągnięte w czasie.

Loki był przywieziony od koleżanki spod Krakowa.
Gdyby nie ta forma zakocenia, nie byłoby żadnej, bo ja po prostu nie zamierzałam szukać kota, ani kolejnej osoby, za którą musiałabym być odpowiedzialna.
Nie wiedziałam nic o adopcjach, ani o miau, ani o fundacjach zajmującyh się kotami.
Wiedziałam o schronisku, ale nigdy bym tam nie pojechała, bo już na samą myśl robiłam się potwornie smutna i zaniepokojona.

Zresztą, nie planowałam kota.
Nie wiem, co mi odbiło, że powiedziałam dzieciom o małych kotkach, które się urodziły i będą do oddania.
Szczególnie, że mogłam przewidzieć co się będzie działo - w jakiś sposób, podświadomie chyba chciałam, żeby zaczęło się dziać.
No i dzieci zaczęły mnie usilnie przekonywać, a ja się przekonać dawałam z dosyć dużą przyjemnością.
O TŻ zmilczę :D.
Albo nie, on podczytuje, to niech sobie przypomni, jak protestował i jak zapowiadał, że kot nie będzie miał wstępu do domu :D.
Ten KOT, ten Loki, co jak Dużego w domu nie ma dwa dni, to chodzi zaniepokojony i nasłuchuje jego kroków na schodach i patrzy pytającym spojrzeniem, ten zwierz, który większość nocy spędza wtulony w jego łydki
Pamiętam, jak na początku TŻ usiłował udawać, że się nie uśmiecha na widok tego, co wyprawiał maleńki Lokuś; ba, usiłował udawać, że wcale na niego nie patrzy.
I jaki niesamowity wyraz zobaczyłam na jego twarzy, kiedy po raz pierwszy Loki wskoczył mu na kolana, zwinął się w kłębek i zaczął mruczeć.
Był tak zaskoczony, wzruszony i zakochał się ukradkiem, bo przecież przed nami nie mógł się przyznać, że Loki jest the best.

A niedawno nakryłam go, jak bawili się z Caillou - wiecznym dzieciakiem (ona nadal potrafi gonić swój ogon kręcąc się po drapaku) - powiewał prześcieradłem a ona wyskakiwała w górę i usiłowała mu je wydrzeć z rąk.
I tak się wygłupiali, a czas leciał i zamiast iść do baaaardzo ważnej pracy, TŻ stał i bawił się z Caillou.
Pękając ze śmiechu powiedziałam:" A widzisz, a nie chciałeś drugiego kota"
na co on: "bo już tam gdzieś czekała na nas ona"
(W sensie, że Caillou była nam przeznaczona, chociaż jeszcze o tym nie wiedzieliśmy)
ja zrobiłam takie oczy 8O , a TŻ dodał:" no przecież, jak mi ją pokazałaś na wątku Patmol, to od razu powiedziałem, że jest nasza"
:mrgreen:

Faceci są dziwni.
Bardzo.
:mrgreen:

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob gru 03, 2011 9:01 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

bo jest takie powiedzenie, że każdemu z nas przeznaczone jest zwierzątko. Jak i człowiek.
Kilka razy (konkretnie dwa) zdarzył mi się zwrot z adopcji. Koszmarne przeżycie. Raz po roku w domu, raz po dwóch miesiącach. To, co przeżywały te zwierzęta po powrocie do mnie to był okropne. Gdyby ludzie, którzy oddają swoje zwierzęta wiedzieli jak one to przeżywają, to... a może nic by nie poczuli?
Ale za każdym razem, gdy ten kot po raz drugi znajdował dom, to było TO. Ten drugi dom był ich prawdziwym domem. Teraz są szczęśliwe.
Ach, plotą się te losy dziwnie. I ludzkie i kocie...
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob gru 03, 2011 9:26 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

Obrazek

Trochę Wam temat zmienię, wstawiam tutaj, bo to mądre i wrażliwe na sztukę ludzie som. Zobaczcie co znalazłam, zajebiste grafiki, dla mnie piękne,
facet nie dość że wykorzystuje siebie jako modela, to właściwie na każdej pojawia się jego kot, i to mnie wyjątkowo ujęło
http://flickrhivemind.net/flickr_hvmnd. ... at,mattijn

najmysia

 
Posty: 6917
Od: Pt lis 04, 2005 14:43
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob gru 03, 2011 15:20 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

Najmysiu, oglądałam już u Was w wątku - bardzo mi się podobają. Ale nie mogę tego powiększyć.
Pozytywko a Ty się nie martw - mam wrażenie, że to już To!
magdaradek pisze: To, co przeżywały te zwierzęta po powrocie do mnie to był okropne.

Widziałam po swojej Puszcze - na początku serce mi się ściskało jak na nią patrzyłam, nie mogłam jej nawet pomóc bo nie dawała się głaskać - za to dużo się wtedy z nią bawiłam. Potem było lepiej, dużo lepiej. Ale teraz, jak oglądam zdjęcia już z powrotem z jej dużymi - to widzę, że to jest to. One bardzo tęsknią... Na szczęście nie miałam problemów z Puszką pod względem takim, hmmm? fizjologicznym - jadła, kuwetkowała, piła...

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Sob gru 03, 2011 21:35 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

jozefina1970 pisze:Ale nie mogę tego powiększyć.
nie wiem czemu, mnie się powiększają.... 8O

najmysia

 
Posty: 6917
Od: Pt lis 04, 2005 14:43
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie gru 04, 2011 14:57 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

Lucjan znalazł domek? To trzymam za to, żeby wszystkim było jak najlepiej :ok:

A ja imprezuję. Chociaż niekoniecznie z tańcami. Jak nie imprezuję, to jestem smutna i znudzona. Raz na jakiś czas muszę się oddać radościom prostym i wesołym, jak wzajemne przekrzykiwanie, śpiewy, hulanki, lub nocne Polaków rozmowy.
Mój mąż za to nieimprezowy wcale i ściąga mnie czasem na ziemię. Sylwestra w domu spędziliśmy raz i w sumie źle nie było, ale jakoś tak... łyso.
Obrazek

Conchita

 
Posty: 3257
Od: Pt wrz 03, 2010 7:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 05, 2011 9:04 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

pozytywko - a może Twój DT, teraz bez kota, przygarnąłby czasowo takiego kota viewtopic.php?f=1&t=136562&p=8286082#p8286082 = zapewniają pokrycie kosztów w utrzymania i veta

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28756
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon gru 05, 2011 9:15 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

nie ma szans
"mój" DT był DT w wyjątkowym wyjątku
i to był naprawdę ostatni kot w życiu "mojego" DT
(i niech to szlag, że nie naciskałam, żeby został DS; mam takie wyrzuty sumienia, że mi się pisac odechciało; a jeszcze wczoraj minął rok, jak Lalka przybłąkała się do nas do pracy - idę w cholerę, ogarnąć własne myśli)

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon gru 05, 2011 9:15 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

uczesania myśli pozytywko :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 05, 2011 9:52 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

Czy jakieś wieści jak się Lucuś zagnieździł są ??? :D Przytulam mocno pozytywko ! :1luvu:

AYO, fajny szary wędrowniś nie ? Sprzątnełam jednej z ciotek skądś tam :mrgreen:
Obrazek

psiama

Avatar użytkownika
 
Posty: 11413
Od: Czw maja 07, 2009 13:19
Lokalizacja: Katowice/ Chorzów

Post » Pon gru 05, 2011 9:56 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

nie chciał wyjść z koszyczka; całą noc miaukolił (a MEOW, to on ma :twisted: )
nowych wieści na razie nie mam; aż się boję dopytywać
słowo daję, mam nadzieję, że nigdy w życiu nie spotkam już żadnego kota na swojej drodze, bo to wszystko to jedna wielka porażka
zarówno z Lalunią, jak i Lucjanem

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon gru 05, 2011 9:57 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

pozytywka pisze:słowo daję, mam nadzieję, że nigdy w życiu nie spotkam już żadnego kota na swojej drodze, bo to wszystko to jedna wielka porażka
obraziłam się :evil: (a Caillou?) :evil: :evil: :evil:

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28756
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon gru 05, 2011 10:02 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

Smutek koci oczekiwany, zmienił mu się wszak całkowicie świat, włącznie z Dużymi :roll: . Trzeba czasu, cierpliwości :ok:
Opowiedz czy DS ma juz jakieś koty, czy mają doświadczenie, itd ..... jak już było to meaculpa :oops:

Ja rozumiem te wszystkie rozterki. Dlatego nie jestem domem tymczasowym, jestem drastycznie na to za miętka w środku. Wszytskie moje deklarowane tymczasy sa stałasami :twisted: Oddanie któregokolwiek to dla mnie fizycznie nie możliwe ... Ale ! Cała ta machina DT - DS ma bardzo wielki sens, bez niej wielokrotnie wiele ogonów nie dostałoby nawet szansy. I tego się trzeba trzymać :ok:
Obrazek

psiama

Avatar użytkownika
 
Posty: 11413
Od: Czw maja 07, 2009 13:19
Lokalizacja: Katowice/ Chorzów

Post » Pon gru 05, 2011 10:14 Re: Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

Patmol pisze:
pozytywka pisze:słowo daję, mam nadzieję, że nigdy w życiu nie spotkam już żadnego kota na swojej drodze, bo to wszystko to jedna wielka porażka
obraziłam się :evil: (a Caillou?) :evil: :evil: :evil:

Caillou nie jest kotem "spotkanym na drodze" - jest moim wymarzonym skarbeczkiem, kotunią najmilszą, na którą zgodę musiałam wycyganić od TŻ, chociaż, podobnno on, jak ją tylko zobaczył, to stwierdził, że musi być nasza :mrgreen:
Zdzisia jest moim puchaczem najsłodszym - nie musiałam jej nieporadnie ratować, ani szukac domu.
Jest jak oczekiwane dzieciątko.
By prawdę rzec i nie skłamać ani troszeczkę

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 32 gości