Zaginiona OGRYNIA - już w nowym domu ze swoją przyjaciółką!

i ja też życzę Basi wszystkiego co naj naj najlepsze :1luvu:

Ja Iwonami bardzo dobrze rozumiem karmię koty od ... lat.I często ryczałam i nie spałam jak któryś zginął.Kilka lat temu w jednym miesiącu maju straciłam 4 koty pod samochodami :cry:

Ile się kłóciłam z administratorami tam gdzie karmię ,to tylko ja wiem .Ile nocy nie przespałam jak ktoś groził że wytruje .
Teraz się wyprowadzam ,będzie jeszcze gorzej ,bo trzeba będzie dojechać .Już nie będe miała takiego nadzoru nad nimi

Basiu, wszystkiego najlepszego Ci życzę i dziękuję za pomoc i dobre serce. :1luvu:

Heniu, to smutne, że musisz opuścić swoich bezdomnych podopiecznych. Oby oprawcy nie dowiedzieli się, że Ciebie już tam nie będzie. Ja zrezygnowałam z wyprowadzki stąd od siebie z uwagi na koty właśnie, a miałam kiedyś takie plany.

Dzisiaj jak wrócę od chorej cioci, pojadę wieczorem i pochodzę po ulicach Ochoty, choć nie przypuszczam abym spotkała Ogrynię. Muszę jednak to zrobić, czuję że jestem jej to winna.
Moja rozpacz i smutek nic a nic nie ustępuje. To chyba przez te magiczne relacje między nami nie sprawdza się reguła, że czas leczy rany. Moja rana cały czas krwawi :cry:

pada deszcz, zmokniesz, koty są pochowane...
niedawno wróciłam i nie spotkałam dzisiaj żadnego kota a przecież nie padało i jest bardzo ciepło...
jedyna nasza nadzieja w karmicielkach, mają zdjęcia Ogryni to najważniejsze
kontaktują się między sobą i gdy będą coś wiedzieć lub widzieć skontaktują się z nami...
musimy jedynie mieć nadzieję :ok:

bardzo dziękuję za życzenia i pamięć

na dzisiaj mam tylko jedno życzenie...aby znalazła się Ogrynia :ok:

puszatek pisze:na dzisiaj mam tylko jedno życzenie...aby znalazła się Ogrynia

śliczne... :1luvu:

Wróciłam z poszukiwań. Spotkałam całkiem sporo kotów, ale to są stale te same kociny.
I w tych samych miejscach.

Byłam także na Dantyszka i w okolicach i załamałam się. Tam nie ma ANI JEDNEGO ! powieszonego przeze mnie ogłoszenia. Dwa sygnały, tylko te dwa jakie miałam, że kotek tam widziany, to mogła być Ogrynia - były z Dantyszka.
Nawet jeśli ją ktoś tam ostatnio znowu widział, to po pierwsze mógł nie mieć numeru telefonu, albo mógł pomyśleć, że się kotka znalazła. W tym karmicielka i ta druga pani, która do mnie dzwoniła.

Na Mochnackiego bardzo dużo ogłoszeń jest zerwanych, praktycznie ze wszystkich płotów, na Mianowskiego podobnie. Na drzewach jeszcze są, ale na większości płotów tam gdzie widziałam na posesjach koty, wszystko jest zerwane. Przy Wawelskiej zerwane jest wszystko, z wyjątkiem jednego ogłoszenia na drzewie.

W zasadzie muszę akcję ogłoszeniową zaczynać od początku.
Muszę tylko dodrukować ogłoszeń, bo zostało mi kilka. Najgorszy problem, że mam komputer w naprawie, brak tuszu kolorowego w drukarce, parę dni potrwa zanim uda mi się wszystko zrobić.
Do tego potrzeba mi siły, bo już jej nie mam.......... Obrazek

P.S. I jeszcze jedno. Kotka nr 775 ze schroniska na Paluchu to nie jest Ogrynia. Ma całe uszko.

Najważniejsze, żeby karmiciele okoliczni mieli ogłoszenia w domu. Wtedy, gdy zobaczą kotkę, to od razu mogą zadzwonić. W zasadzie tylko oni mają szansę ja zobaczyć, bo to nie jest kot domowy, który będzie szukał kontaktu z człowiekiem.

Iwonko ja mogę donieść ogłoszenia i np zostawić u Basi w saloniku ile 50 szt ? tylko ja mam duże A4

mziel52 pisze:Najważniejsze, żeby karmiciele okoliczni mieli ogłoszenia w domu. Wtedy, gdy zobaczą kotkę, to od razu mogą zadzwonić. W zasadzie tylko oni mają szansę ja zobaczyć, bo to nie jest kot domowy, który będzie szukał kontaktu z człowiekiem.

Ale ja telefony mam nie tylko od karmicieli.
Dla mnie jest bardzo ważne gdzie kot jest widziany. Skąd mogę mieć pewność, że karmicielka z Dantyszka nie schowała gdzieś lub nie zagubiła mojego ogłoszenia? Skąd mogę mieć pewność, że skoro wszystkie ogłoszenia w jej okolicy są zdjęte, to ona nie pomyśli, że kot się znalazł? Bo zdjęte są absolutnie wszystkie.
Poza tym nie mam pewności, czy dotarłyśmy do wszystkich karmicieli.

A do skrzynek na listy powkladać nie można? Mniejszy format, klamstwo w domofon, że poczta albo reklama i już.

ruda32 pisze:Iwonko ja mogę donieść ogłoszenia i np zostawić u Basi w saloniku ile 50 szt ? tylko ja mam duże A4

Aniu, problem polega na tym, że ja jutro pracuję - to jest jedyny dzień w tygodniu kiedy pracuję u kogoś i to do godziny 19-tej. We wtorek mam strasznie dużo zajęć, we środę jadę do Skierniewic, wrócę także po 19-tej.
Ogryni poświęcam najczęściej noce, nie wiem kiedy mogłabym zgłosić się do Basi w rozsądnych godzinach, żeby odebrać ogłoszenia. Może dopiero we czwartek.

felin pisze:A do skrzynek na listy powkladać nie można? Mniejszy format, klamstwo w domofon, że poczta albo reklama i już.

Już mnie tu straszono na pw, że nie wolno tego robić, a poza tym musiałabym wydrukować straszne ilości ogłoszeń, bo to są ogromne domy, nie wille jednorodzinne tak jak koło delfinki.
Z torbami bym chyba poszła, komplet tuszu do niedużej drukarki to 219 złotych.

Gdyby ludzie nie zrywali ogłoszeń, byłoby najlepiej.
Zresztą widzę jak u mnie, w moim budynku ludzie wyjmują ulotki ze skrzynek i kładą je na wierzchu tychże, nawet ich nie zabierają do domu. Sądzę, że taki los spotkałby i moje ogłoszenie.
Sama wiem jak u mnie na Narbutta ktoś poszukiwał kota, gdy zobaczyłam takiego, to leciałam wtedy z telefonem na ulicę do ogłoszenia i zadzwoniłam.
Kot się zresztą nie odnalazł, bo ja widziałam podobnego, a nie poszukiwanego.

Dlaczego nie wolno? Przecież to dokladnie tak samo jak reklamy, np. jakiegoś hydraulika, który sam chodzi po domach i wklada do skrzynek.

Iwonami pisze:Z torbami bym chyba poszła, komplet tuszu do niedużej drukarki to 219 złotych.

Felin dobrze mówi. Co do redukcji kosztów polecam drukarkę laserową. Najlepiej monochromatyczną
jak HP LaserJet 6L czy 4200 - to można teraz bardzo tanio nabyć i na tym można śmiało "pojechać" w tysiące sztuk A4 w "śmiesznej"
cenie około 0.005zl za kartkę. A dodatkowym plusem jest szybkość druku i to, że deszcz nie zmyje wydruku.

Wadami są rozmiar i waga. Ale 6L to jedna z najmniejszych i najlżejszych drukarek laserowych.

_DanielK_ pisze:
Iwonami pisze:Z torbami bym chyba poszła, komplet tuszu do niedużej drukarki to 219 złotych.

Felin dobrze mówi. Co do redukcji kosztów polecam drukarkę laserową. Najlepiej monochromatyczną
jak HP LaserJet 6L czy 4200 - to można teraz bardzo tanio nabyć i na tym można śmiało "pojechać" w tysiące sztuk A4 w "śmiesznej"
cenie około 0.005zl za kartkę. A dodatkowym plusem jest szybkość druku i to, że deszcz nie zmyje wydruku.

Wadami są rozmiar i waga. Ale 6L to jedna z najmniejszych i najlżejszych drukarek laserowych.

A ila kosztuje taka drukarka? Bo ja mam w domu trzy drukarki, ale takiej nie posiadam. Do wszystkich moich drukarek atrament kosztuje dużo, niestety. Już poczułam te koszty

Rozumiem, że mówimy o wydruku kolorowym.
Poza tym ja nie dam już rady roznosić ulotek. 47 nocy pod rząd chodziłam szukać kotki, potem co drugi dzień, do tego dodatkowe wypady i rozklejanie ogłoszeń, łatwiej mi jest rozwiesić 60 ogłoszeń niż roznieść ze dwa tysiące ulotek, choć chyba i to mogłoby być mało. Bo do załatwienia byłoby z pół dzielnicy Ochota

Zaginiona OGRYNIA - już w nowym domu ze swoją przyjaciółką!

Kto przegląda forum