Już wyjaśniam.
TŻ odkrył wczoraj po południu (mnie nie było w domu) niespodziankę na naszej wycieraczce.
Bardzo ładną, czystą, wyglądającą na zdrową, choć trochę za szczupłą szylkretkę.
Pierwsze co, to przyszło mu do głowy, że to kot kogoś z bloku. Niestety poszukiwania opiekuna jak dotąd nie przyniosły skutku.
Na razie kotka jest w malutkiej pakamerze na naszym piętrze - pięknie zjadła, sporo wypiła, z kuwety jeszcze nie skorzystała.
Nie tracę jeszcze nadziei, że kotka komuś zwiała i że właściciel się zgłosi.
Jeśli nie, to........ no to nie wiem co. Nie mam jej gdzie trzymać (w tej pakamerze nie może zostać, poza tym tam jest dość chłodno), w mieszkaniu nie mam żadnej możliwości izolacji.
Załamka totalna..........