Do ZAMKNIĘCIA!!!!!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt gru 02, 2011 22:40 Re: Kokunia w Koterii- Stan krytyczny

AnielkaG pisze:Ewar, poczytaj sobie wszystkie wątki, wejdz na facebooka, podrąż trochę, włosy staną Ci dęba :evil:


Co tam ciekawego na fb? link na pw poproszę, bo od czasu Rudego ta panna jest u mnie na cenzurowanym :mrgreen:
A na innym wątku czytam, że oprócz szylkretki ma jeszcze dwa koty na wydaniu 8O
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt gru 02, 2011 23:01 Re: Kokunia w Koterii- Stan krytyczny

ewan pisze:A ja nic z tego nie mogę zrozumieć 8 XI pisze, że Koka po sterylce dużo śpi viewtopic.php?f=1&t=135319&start=0 , 30 XI umawia się z nią na sterylkę,(...)

Się nie wtrącam, tylko zacytuje Szylkę0505 z 10 listopada:
Szylka0505 pisze:Witam właśnie wróciłyśmy z lecznicy ;-) Obie kotuchny FIV- ;-) odrobaczone;-) niestety się okazało że perska nie wysterylizowana, i ma ranę w oku ja myślałam że to zacma a to poprostu bakterie które zanieczyściły ranę i czeka nas leczenie, żeby oczka nie stracic.

Fredziolina
Bardzo współczuje sytuacji :(
Szylka0505
Koka nie powinna do Ciebie trafić, bo znając życie była wydana na mocy umowy adopcyjnej. Ktoś ją złamał i bez zawiadomienia DT, który serce włożył w ochuchanie kocicy, może bojąc się tego do jakiego stany ją doprowadził, złamał umowę i oddał ją Tobie. Dogadaj się z Fredzioliną- wierz mi nikt i nigdy, Ty też, nie chciałabyś się znaleźć w takiej sytuacji :(
pwpw
 

Post » Pt gru 02, 2011 23:12 Re: Kokunia w Koterii- Stan krytyczny

pwpw pisze:
ewan pisze:A ja nic z tego nie mogę zrozumieć 8 XI pisze, że Koka po sterylce dużo śpi viewtopic.php?f=1&t=135319&start=0 , 30 XI umawia się z nią na sterylkę,(...)

Się nie wtrącam, tylko zacytuje Szylkę0505 z 10 listopada:
Szylka0505 pisze:Witam właśnie wróciłyśmy z lecznicy ;-) Obie kotuchny FIV- ;-) odrobaczone;-) niestety się okazało że perska nie wysterylizowana, i ma ranę w oku ja myślałam że to zacma a to poprostu bakterie które zanieczyściły ranę i czeka nas leczenie, żeby oczka nie stracic.

Fredziolina
Bardzo współczuje sytuacji :(
Szylka0505
Koka nie powinna do Ciebie trafić, bo znając życie była wydana na mocy umowy adopcyjnej. Ktoś ją złamał i bez zawiadomienia DT, który serce włożył w ochuchanie kocicy, może bojąc się tego do jakiego stany ją doprowadził, złamał umowę i oddał ją Tobie. Dogadaj się z Fredzioliną- wierz mi nikt i nigdy, Ty też, nie chciałabyś się znaleźć w takiej sytuacji :(



Jest mi strasznie przykro,ze koteczka którą odchuchaliśmy, pokochaliśmy została tak skrzywdzona.
Nie spodziewałam się tego po dziewczynie, która zaadoptowała Kokę jako trzeciego kota - perskiego.
Dzisiaj zupełnie przypadkiem odkryłam prawdę - Koka została skrzywdzona :(
Po prostu serce mi pęka :(
Ryczeć mi się chce :(
Od 8 lat pomagam kotom staram się aby trafiły do najlepszych domów, zabezpieczam ich dobro.
Niestety to co się stało Koką przechodzi moje wyobrażenie.
Mam dostęp do najlepszego lekarza neurologa, chce by Koka do nas wróciła, zapewnimy jej najlepsza opiekę weterynaryjną.
Szylka0505 proszę ......

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pt gru 02, 2011 23:36 Re: Kokunia w Koterii- Stan krytyczny

Szylka0505 pytałam Ciebie skąd masz Kokę, a ty mi powiedziałaś, że z Wawy, odebrałaś ja z Bemowa od młodej ok. 30 letniej kobiety z dwojgiem dzieci, w domu była czarna koteczka, czy to prawda?


Szylka0505 pisze:Nie no powiem Wam że siedziałam wczoraj w nocy w pracy i czytałam ten post, i ściskało mnie w środku, że ktoś może byc aż tak pozbawiony człowieczeństwa. Od niedawna jestem na tym forum, od niedawna mam także koty, nie wyobrażam sobie żeby chciec oddac kota a o uśpieniu nigdy w życiu nie pomyślała bym. Wychowałam się na wsi, zawsze znosiłam do domu zwierzęta czasami nawet te czyjeś, bo przecież dziecku wydawało się że jak po ulicy chodzi to niczyje;-) W mojej rodzinie zwierząt zawsze było pełno, psy, kury, króliki, rybki nie wyobrażam sobie życia bez nich. Teraz przeprowadziłam się do Warszawy i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam mimo braku stałej pracy i miejsca zamieszkania, pojechałam do schroniska, zapisac się do wolontariatu. Kilkukrotnie wracałam stamtąd do pokoiku ze łzami w oczach. Jak moje życie się ustabilizowało wzięłam ze schroniska psa i mimo że nie mam wielkiego mieszkania, ani nie zarabiam kokosów chciałam uratowac chociaż jedną bidę. Dostałam najwspanialszego przyjaciela pod słońcem. Pół roku później ktoś podrzucił pod mój blok kotkę, także nie mogłam zostawic jej tam samej przytargałam do domu, od początku chorowała, katar, kamienie w nerkach, zapalenie dziąseł ciągnie się tak po dziś dzień, wiele osób doradzało mi oddaj ją wzięłaś sobie tylko kłopot na głowę, słyszałam też,że najlepiej było by ją uśpic bo ciągle choruje, ale ignoruję takie rady, bo jak mogła bym odebrac życie komuś kto właśnie mnie wybrał na swojego opiekuna, na swojego człowieka, jakiś czas temu postanowiłam znaleźc dla niej towarzystwo, żeby nie siedziała sama kiedy ja wychodzę do pracy. Dałam kilka ogłoszeń zanim trafiłam na to forum, tutaj także znalazły się kotki które potrzebowały pomocy niestety do tej pory nie zalazł się dla nich transport. Chciałam przygarąc koteczkę nie dla siebie a żeby uszczęśliwic kotkę którą każdy przekreśla, ale dla mnie jest warta o wiele więcej niż głupie pogadanki znajomych. [b]Dostałam wiadomośc od Pani która miała kotkę do oddania, nie wiele myśląc wsiadałam w autobus i pojechałam za Warszawę żeby zobaczyc koteczkę, w tym czasie nie wiedziałam nawet jak ta kota wygląda. Na miejscu zobaczyłam piękną perską koteczkę skołtunioną, wystraszoną, nie wiele myśląc zabrałam koteczkę wcisnęłam Pani 100zł i wyszłam, już w drodze powrotnej zorientowałam się że kotka jest strasznie wychudzona zabiedzona, w domu także okazało się że ma bardzo chore oczka z których leci krew. Kolejnego dnia wzięłam zaliczkę z pracy i z obiema kotkami poszłam do kliniki. Lekarz powiedział że kotka ma w oku ranę spowodowaną przecięciem ostrym narzędziem oczka. Kiedy lekarz pobierał jej krew do testów płakałyśmy obie. Ona bo ją bolało a ja nie z powodu kolejnych długów czy problemów a dlatego że ktoś tak bardzo mógł zaniedbac tego niewinnego kota[/b]. Więc jestem sobie ja pies i 2 koty chodż ciężko bo ledwo starcza od 1 do 1 to gdyby trzeba było uratowała bym koleiną istotę, bo dzięki temu czuję się spełniona, że chociaż jestem zwykłym człowiekiem nie zostałam zgorzkniałą karierowiczką, dla której nie liczy się nic więcej poza własnym nosem. Mam nadzieję, że autorka tego wątku zrozumie przesłanie mojej i wielu innych osób, które jak ona mają dzieci, i zwierzęta i uczą, że jeśli nie chcesz nie musisz hodowac zwierząt, ale jeżeli zajdzie taka potrzeba bądź człowiekiem i pomóż chocby za cenę własnych wyrzeczeń, bo wszystko to wraca ze zdwojoną siłą i kiedyś nam się życie za to odwdzięczy . Pozdrawiam Iga

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pt gru 02, 2011 23:39 Re: Kokunia w Koterii- Stan krytyczny

jeżeli zajdzie taka potrzeba bądź człowiekiem


Szylka, zlituj się, oddaj tę kotkę Fredziolinie
AnielkaG
 

Post » Sob gru 03, 2011 1:37 Re: .

zaznaczę, jutro doczytam. Dziś nie mam siły.

AnielkaG pisze:
jeżeli zajdzie taka potrzeba bądź człowiekiem


Szylka, zlituj się, oddaj tę kotkę Fredziolinie


ja też poproszę.
Obrazek Obrazek

jamkasica

 
Posty: 3205
Od: Śro sie 25, 2010 9:42
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 03, 2011 2:21 Re: .

Nie mowilam że z Bemowa ? Nie z Bemowa tylko gdzieś w okolicach Marek mowilam. Fredziolina Ty nie rozumiesz ile ja serca wlozylam jak ona do mnie przyjechała. Ciebie Fredziolina także nie znam jaka mam pewność że będzie jej tam dobrze? Że znów jej nie oddasz. Przecież do ... ja tez mam uczucia, robicie ze mnie potwora. a już nie mam nawet siły nic tłumaczyć jak można... nigdy bym nie pomyslala ze ludzi potrafią być tak podli, znów ratowlam kota i znów to ja jestem ta zła, bo przecież gdyby nadal była tam było by ok :-(:-(:-( to takie niesprawiedliwe. Człowiek się stara zapozycza żeby, nie śpi po nocach a tu taka ludzka pogarda ... I mowa o człowieczeństwie.... Nie jest mi łatwo z tym co się stało, ale nikogo za to nie obwiniam. Wzięłam dzisiaj urlop na zadanie będę przy niej do niedzieli a potem jedzie do kliniki. Koniec gadania. Nie mam teraz głowy żeby się jeszcze tutaj denerwować. Jak będzie już zdrowa poinformuje
Ostatnio edytowano Sob gru 03, 2011 6:52 przez Szylka0505, łącznie edytowano 1 raz

Szylka0505

 
Posty: 241
Od: Wto lis 01, 2011 18:05

Post » Sob gru 03, 2011 6:12 Re: .

zaznaczam 8O

J.D.

 
Posty: 5241
Od: Nie maja 23, 2010 13:24
Lokalizacja: Sokółka,podlaskie

Post » Sob gru 03, 2011 7:19 Re: .

Szylka0505
Sama deklarowałaś bycie DT. Rozumiem emocje, ale to bardzo niesprawiedliwa uwaga względem Fredzioliny. Taki los DT, ze najpierw wyciąga kota z czasem bardzo złego stanu i fizycznego i psychicznego, a później szuka mu domu stałego, gdzie kot będzie kochany. To co teraz się dzieje, to jakiś koszmar na jawie, dla każdego, kto prowadzi dom tymczasowy. Pewnie niejedna osoba czytając o Koce zastanawia się, jaki to ma sens, skoro ludzie nic sobie nie robią z umów adopcyjnych :evil: Przecież poprzednia pani Koki jedyne co musiała zrobić, to przedzwonić do Fredzioliny- to i tylko to i taki zapis ma w umowie :!: . Zabrakło jej odwagi cywilnej?
Tu masz wątek
viewtopic.php?f=1&t=119910&start=30
Błagam dogadajcie się. Przecież nikt nie każe Ci już wieść kotki nie wiadomo gdzie, weź telefon i ustalcie, co dla Koki będzie lepsze. Wierzę, ze się dogadacie i wierzę, ze zrozumiesz w jak przykrej sytuacji jest teraz Fredziolina :( Forum miau, czasem potrafi dołożyć, rozumiem Twoje emocje, ale to nie z forum masz się dogadać, ale z osobą, która jak Ty dała Koce część swojego serca- jesteście po tej samej stronie barykady, obie chcecie dobrze dla Koki skrzywdzonej przez ludzi, którzy obiecali jej dom i swoją miłość na całe życie, skończyło się jak widać na obietnicach :cry:
Dogadajcie się- proszę.
pwpw
 


Post » Sob gru 03, 2011 8:02 Re: .

to ile szylka masz kotów w tej chwili?

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28707
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Sob gru 03, 2011 8:30 Re: .

się stara zapozycza żeby, nie śpi po nocach a tu taka ludzka pogarda ... I mowa o człowieczeństwie....

Ja Ci oddam pieniądze które wyłozyłaś na leczenie tej kotki. Ciebie zwyczajnie nie stać na tyle zwierząt.
A o człowieczenstwie to zacytowałam Ciebie...
Nadal interesują mnie badania kotki...
AnielkaG
 

Post » Sob gru 03, 2011 9:48 Re: .

AnielkaG pisze:
się stara zapozycza żeby, nie śpi po nocach a tu taka ludzka pogarda ... I mowa o człowieczeństwie....

Ja Ci oddam pieniądze które wyłozyłaś na leczenie tej kotki. Ciebie zwyczajnie nie stać na tyle zwierząt.
A o człowieczenstwie to zacytowałam Ciebie...
Nadal interesują mnie badania kotki...

Obserwuję i denerwuję się...

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob gru 03, 2011 9:54 Re: .

jak się czuje Koka?
czy ja karmisz convem?
nadal wymiotuje?

jakie krople zalecił wet?
jakie inne leki dostaje Koka?

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Sob gru 03, 2011 10:05 Re: .

Szylka0505 pisze:Nie mowilam że z Bemowa ? Nie z Bemowa tylko gdzieś w okolicach Marek mowilam. Fredziolina Ty nie rozumiesz ile ja serca wlozylam jak ona do mnie przyjechała. Ciebie Fredziolina także nie znam jaka mam pewność że będzie jej tam dobrze? Że znów jej nie oddasz. Przecież do ... ja tez mam uczucia, robicie ze mnie potwora. a już nie mam nawet siły nic tłumaczyć jak można... nigdy bym nie pomyslala ze ludzi potrafią być tak podli, znów ratowlam kota i znów to ja jestem ta zła, bo przecież gdyby nadal była tam było by ok :-(:-(:-( to takie niesprawiedliwe. Człowiek się stara zapozycza żeby, nie śpi po nocach a tu taka ludzka pogarda ... I mowa o człowieczeństwie.... Nie jest mi łatwo z tym co się stało, ale nikogo za to nie obwiniam. Wzięłam dzisiaj urlop na zadanie będę przy niej do niedzieli a potem jedzie do kliniki. Koniec gadania. Nie mam teraz głowy żeby się jeszcze tutaj denerwować. Jak będzie już zdrowa poinformuje



To mnie poznaj.
Na forum jestem od 2005 roku.
Poczytaj moje wątki, zwłaszcza ten o Filemonie, o mojej walce o życie i zdrowie działkowej hordy kotów, poczytaj.
Napisz do Fundacji Kocie Życie z Wrocławia, które wspiera moja działalność na rzecz bezdomnych kotów.

Jednego nie rozumiem, wzięłaś chorego kota, który okazał się być moim tymczasem, oferuje Ci zwrot kasy za leczenie z nawiązką, a Ty ledwo spinasz swój budżet i z uporem maniaka nie chcesz mi Koki oddać.
Gdybym to ja trafiłam na jakiegokolwiek kota osoby z miau, bez żadnych oporów oddałabym go, no bo jeśli chcę pomagać kotom, to świetnie ze znalazł się dom, który wcześniej zadbał o niego to i teraz niczego mu nie braknie.

A Ty wątpisz w moją należytą opiekę?
Zajrzyj do mojego watku [widnieje w podpisie] zobacz jakie warunki zapewniam rezydentom i tymczasom.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości