Jakimś cudem doczekałam weekendu.
Jakże on upragniony!!!
Z nowości, to Astuś wylądował znów w kamizelce, bo wczoraj odkryłam zadrapania na tym łysym placku w okolicach karku.
Oczywiście zachwycony nie jest, ale widać pamięta poprzedni raz i śmiga po meblach i drapaku jak złoto.
Za pierwszym razem bał się ruszyć. W nagrodę za dzielne noszenie kubraczka, noszę go ilekroć mogę.
Jego zdaniem słabo noszę, bo za mało się przemieszczam w tym noszeniu.
Kika nosi lepiej!
Druga nowość, dziś rano zauważyłam Kaszmirka schodzącego z drapaka i byłam pod wrażeniem.
Nauczył się bezbłędnie oceniać odległości między poszczególnymi poziomami drapaka, schodził pewnie i żadnego macania nie było! Dla mnie najważniejsze, że nie skacze na złamanie karku, i że na drapaku jest bezpieczny.
Nie! Wybaczcie Dziewczyny, nikomu nie chcę zrobić przykrości, ale nie dam rady tolerować powitalno-pożegnalnych obrazeczków.
Nie ujmuję im uroku i wiem, że płyną z pozytywnych pobudek, ale nic nie poradzę że mnie drażnią.