A ja wczoraj pół nocy zastanawiałam się nad tym tematem.
Swoje dywagacje pominę, ale jeśli pozwolicie przejdę od razu do wniosku, który mi się nasunął.
Otóż. W mojej ocenie, tej ankiety nie powinien wypełniać adoptujący lecz DT w oparciu o wywiad.
Adoptujący nawet by nie wiedział, że poddany został takiemu badaniu.
Dlaczego akurat taka metoda wydała mi się optymalna? Ano dlatego, że przesyłając kwestionariusz ankiety, ankietowany ma od razu dostęp do wszystkich pytań, co nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem.
Ankieta jest tak skonstruowana, że porusza się w skrajnościach (np. ma Pan zabezpieczone okna? tak - nie), nie ma nic pomiędzy typu (planuję itp). Na jej podstawie łatwo jest stwierdzić jakie zachowania są pożądane przez DT.
Z tego powodu adoptujący sam się weryfikuje przed przystąpieniem do wypełnienia ankiety (np. nie mam zabezpieczonych okien - odpadam!, karmię karmą ze średniej półki - odpadam! itp. odpadam - bo są lepsi!!) On nie wypełnił jej pisemnie, ale wypełnił mentalnie. Rachunek sumienia czasem potrafi być bardzo rzetelny.
Wybaczcie skojarzenie, ale mnie to przypomina eliminacje konkursowe.

Startujący pragnie wygrać nagrodę główną, a zapoznawszy się z kryteriami ocen, zaczyna rozumieć, że może liczyć jedynie na podziękowanie za udział.
Gdyby badanie ankietowe zastąpić wywiadem podczas rozmowy przedadopcyjnej, wówczas uniemożliwiłoby się weryfikację własną potencjalnemu opiekunowi.
Się rozpisałam.
