shira3 pisze:pozytywka pisze:Myślę, że pozostanę już zdrowa i niezbadana do końca życia

no i git - skoro ci choroby nie udowodnią - musisz być zdrowa

i tego się trzymam
chociaż wszystko wskazuje na to, że w końcu rozchoruję się na nerwy
Co to za dzień nieudany jakiś?
Mam na osiedlu sklep mięsny;
ba, szumnie nazwali się delikatesami
na początku kupowałam tam i mięso i wędliny, aż się kilka razy nacięłam na coś co pachniało zleżale;
ponieważ rozszerzyli asortyment na ogólnospożywczak, to korzystam, uśmiecham się, rozmawiam o kotach itp - utrzymuję "serdeczne" stosunki
Sprzedawczynie wiedzą, że moje koty nie tkną "wczorajszego" mięska, czasem panie mi proponowały coś innego, niż sobie upatrzyłam
No a dziś???
Kupiłam polędwiczkę indyczą, że dzieckom podam, a z okrawków będą miały obiad futra (cwana byłam, uznałam, że Lokiemu pobrudzę indyka saszetką z r.)
Przynoszę to truchło do domu, wyjmuję z wora, a ono .... jest naprawdę padliną
z wierzchu zwykły różowy indyczek, ale zapach jakby od wczoraj leżał w lodówce sklepowej, do której już przybył przeleżały
obmyłam ciało nieżywe, pokroiłam i zapodałam Zdzisi, bo ona zje nawet człowieka, byle się nie ruszał
Pokręciła się przy talerzyku i poszła zobaczyć do miski Lokiego, ktory dostał tegoż indyczka, ale pobrudzonego saszetką. Loki siedział nad talerzykiem i patrzył z niemym wyrzutem
Zdzisia dokładnie wylizała kawałki saszetkowe spomiędzy trupiego indyczka i poszła sobie smutna i rozczarowana; Loki dostał chrupki na obiad
Zdechły indyk lezy w lodówce i nawet nie śmierdzi po dokładnym umyciu, ale coś mu jestCzemu moje koty niechcą jeść mięsa z tego sklepu?
Nawet jeśli jest świeże, to Loki nie chce się go tykać (Zdzisia do tej pory jadała stamtąd glównie skrzydełka)
Czy moje koty wiedzą coś o sposobie mordowania tego drobiu, dlatego nie chcą go jeść?
Co mam zrobić z tym indykiem?
pomijając ze głupio mi go reklamować z tekstem - jest nieświeży, bo moje koty nie chcą go jeść, nie chcę się też z paniami poróżnić, bo to jedyny sklep na osiedlu, panie są miłe i wogle
przebrałam się poza tym i nie chce mi się znów ubierać, ponadto pokroiłam już to truchło, to jak je teraz oddam pokrojone i polizane przez koty?Czy jak je ugotuję, to ono będzie bezpieczne dla jakiechś zwierząt?
Bo jakoś odechciało mi się trupa zapodawać dzieciom
No jakiś do doopy ten dzień jest
Koty też tak uważają
Loki nie przyszedł się przytulić ani do mnie, ani do mojego kocyka, Zdzisia drzemie na kartonie w dużym pokoju - podejrzewam, że są przekonani, że chciałam ich otruć
Co temu indykowi dolega, poza tym, że jest martwy?
