Cierpliwości, oswajanie dzikuska to czasem długotrwały i mozolny proces
Ja w lipcu złapałam (w podobnych okolicznościach, notabene, jak Ty- nawiał mi rezydent, nie dawał się namówić na powrót i musiałam zastawić łapkę) miot kociaków chorych na katar. Maluchy miały wówczas jakieś 3 miesiące, dwie dziewczyny i chłopak. Kocurek oswoił się w ciągu 3 dni, a obie siostry dziczą do dziś.
Obecnie mam na tymczasie już tylko jedną z nich. Podobnie próbowałam ją jak najczęściej brać na ręce, głaskana mruczała, ale jak tylko ją puściłam, czmychała jak oparzona. W ostatnich tygodniach zaobserwowałam jednak pewien postęp- przychodzi coraz bliżej, kładzie się w nogach gdy śpię, ale nadal bardzo trudno ją złapać. Od wczoraj stosuję nową metodę: kiedy siedzi gdzieś przyczajona, zbliżam powoli do niej dłoń i daję jej powąchać palce, jednocześnie łagodnie do niej przemawiając. Potem powolutku i delikatnie ją dotykam. W ten sposób już kilka razy dała mi się pogłaskać. Ważne, aby w takiej chwili zachować maksymalny spokój i opanowanie, żadnych gwałtownych ruchów.
Tak naprawdę, pomimo moich wysiłków, to ona zadecydowała o tym, by zmniejszyć dystans, stopniowo nabierając do mnie zaufanie. Wiem, że jeszcze daleka droga przed nami, ale postępy są widoczne.
Daj kotce czas, nie staraj się jej na siłę przekonywać do siebie, niech czuje się bezpiecznie i swobodnie w Twojej obecności. Powodzenia
