skwareek pisze:Ja wezmę ale tylko w cycki.
Ja też w cycki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
skwareek pisze:Ja wezmę ale tylko w cycki.
skwareek pisze:Ja wezmę ale tylko w cycki.
mamaja4 pisze:pomponmama pisze:http://www.cda.pl/video/1057713/Przesrane-zycie-pewnego-kota
i ukradzione z innego forum;
"Jemy sobie. Ja rosołek. Kot kiełbasę. Wrzuciłem mu do miseczki kawałek gotowanej kury z rosołu. Patrzę - je z apetytem. Zadzwonił telefon. Poszedłem odebrać. Wracam po chwili do zupy. Patrzę - w zupie kawałek kiełbasy... "
Potrafię to sobie zwizualizować...
To ja daaawno temu,w innym mieście,w odległej galaktyce miałam kota,bardzo rozpieszczonego pupilka mojej mamusi.Lubiłam wtedy wędzone szprotki i czasami mamie udało się ów smakołyk zdobyć.Zjadałam ,pracowicie dłubiąc,to,co tam było do zjedzenia ,a łebki i kręgosłpki dostawał kot.Kiedyś,gdy mama nie patrzyła,kotecek dostał całe rybki.Z wdzięczności łebki i ogonki zostawił dla mnie...
psiama pisze:8O![]()
Krew mi się ścięła. A Pan jakiś nie do końca sprawny może ?
Asia_Siunia pisze:Mulesiu - najlepiej wyprowadził naszego psa mój mąż. Dopiero co urodziło nam się dziecko, wiec mąż postanowił wyjść z mała na spacer żebym się zdrzemnęła. Wziął też psa. No ale ciężko mu było prowadzić jednocześnie psa i wózek z ryczącym dzieckiem więc postanowił przyczepić psa smyczą do wózka a mała wziąć na ręce. pies więc ładnie ciągnął wózek on niósł córeczkę...dopóki wózek jakoś lekko nie zboczył z trasy nie zahaczył kołami o pobocze, pies się wystraszył i zaczął pędzić na załamanie karku przed siebie ciągnąć wózek, który niekoniecznie już jechał na kołach...z wózka w międzyczasie wypadały bety a przerażeni przechodnie próbowali "ratować dziecko w wózku" i gonili psa, który jeszcze szybciej uciekał. Normalnie widok jak z filmu grozy. Po powrocie do domu mąż po chwili powiedział mi, że mieli "mały wypadek" i...pokazał mi praktycznie nowiutki wózek ze zrypanym stelażem i dziurami w materiale...
Asia_Siunia pisze:Mulesiu - najlepiej wyprowadził naszego psa mój mąż. Dopiero co urodziło nam się dziecko, wiec mąż postanowił wyjść z mała na spacer żebym się zdrzemnęła. Wziął też psa. No ale ciężko mu było prowadzić jednocześnie psa i wózek z ryczącym dzieckiem więc postanowił przyczepić psa smyczą do wózka a mała wziąć na ręce. pies więc ładnie ciągnął wózek on niósł córeczkę...dopóki wózek jakoś lekko nie zboczył z trasy nie zahaczył kołami o pobocze, pies się wystraszył i zaczął pędzić na załamanie karku przed siebie ciągnąć wózek, który niekoniecznie już jechał na kołach...z wózka w międzyczasie wypadały bety a przerażeni przechodnie próbowali "ratować dziecko w wózku" i gonili psa, który jeszcze szybciej uciekał. Normalnie widok jak z filmu grozy. Po powrocie do domu mąż po chwili powiedział mi, że mieli "mały wypadek" i...pokazał mi praktycznie nowiutki wózek ze zrypanym stelażem i dziurami w materiale...
psiama pisze:Gdyby się tak dało ....![]()
ja to jeszcze marzę o tym by ktoś dał mi troch swojego urlopu płatnego ... przyjmę bezkrytycznie każdą ilość
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 50 gości