Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 30, 2011 21:04 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

5 dni to bardzo krótko, mają jeszcze bardzo dużo czasu, żeby się dogadać i zaprzyjaźnić. Że taki mały łobuz taki zadziorny jest... no,no... :twisted:
Ja jestem zwolenniczką izolowania kotów, jeśli dochodzi do aktów przemocy. Żeby się najpierw oswoiły z tym, że ktoś nowy jest domu, z jego zapachem i obecnością. Puszczałabym je po mieszkaniu na zmianę.
Czy kocurek jest już bezjajeczny?
ObrazekObrazek

coztego

 
Posty: 642
Od: Czw cze 29, 2006 19:22

Post » Śro lis 30, 2011 21:28 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

aurorka pisze:Witajcie, nie wiem czy zagląda tu ktoś jeszcze, ale proszę o poradę. Mój rezydent, kocurek ma pół roku i jest u mnie od 3 miesięcy. 5 dni temu wzięłam 3 miesięczną kotkę i się oczywiście zaczęło 8O . Na początku rezydent chodził za mała, wąchał ją i próbował pacać łapką po ogonie czy główce, ale przy bliższym kontakcie odskakiwał jak oparzony. Było też oczywiście syczenie i warczenie. Małe jak to małe było na luzaku i za mocno się nie przejmowało. Po 3 dniach koty zaczęły się ganiać i wyglądało to w miarę niewinnie. Natomiast od wczoraj kocur gania małą, bije ją, napada i gryzie w kark dosyć mocno :evil: . Staram się nie wtrącać, ale ona jest 2 razy mniejsza i średnio sobie radzi z tym dzikusem. Często te bitwy kończą się jej miałkiem. Ciężko jest na to patrzeć i słuchać. Poza tym mała jest delikatna bardzo miziasta i boje się, że kocur mi ją zwyczajnie zastraszy bo już teraz czasem się chowa i śpi na przykład w jakimś kącie. Poza bitwami koty trzymają się raczej z daleka, nie jedzą razem, nie śpią itd. Czasem kicia nie może przejść spokojnie po pokoju bo rezydencik ją napada. Powiedzcie czy to jest jeszcze normalne czy już nie bardzo. Czy takie łapanie za kark można akceptować? Czy może rozdzielić je na jakiś czas? Trochę się boje, że z towarzyskiej, wesołej kotki mała przemieni się w wystraszoną i wylęknioną kulkę. Będę wdzięczna za jakiekolwiek rady.

A on wykastrowany? Bo w wieku jest takim, że lada chwila coś mu może zacząć "świtać" pod czaszką :mrgreen: Panienka w tym wieku wprawdzie nie zaciąży, ale nie wiem czy on nie nabierze dziwnych zwyczajów. Poza tym, niekastrowany kocur agresywniejszy jest niż kastrat.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw gru 01, 2011 13:30 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Jeszcze nie niestety. Ostatnio pytałam pani wet o kastracje, ale odpowiedziała, że za wcześnie bo nie ma jakiś tam ząbków jeszcze i lepiej żeby go powtórnie zaszczepić przed kastracja bo długo chorował. Za niecałe 3 tyg. mamy kolejny termin szczepienia i wtedy mamy się umówić na kastracje, ale w tej sytuacji 3 tygodnie wydaje się wiecznością, a kotek jest dosyć waleczny i daje popalić malej.

aurorka

 
Posty: 19
Od: Wto lis 22, 2011 14:32
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 01, 2011 13:54 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

z tym czekaniem bardzo różnie bywa.
Aktualnie w moim domu mam cztery koty (i psa), a u mamy dwie koteczki.
Gdy doszedł pierwszy kot do rezydenta - Dzidka, miłość pojawiła się od razu.
Gdy przychodziły kolejne tymczasy, Dzidek względnie akceptował je po około tygodniu. Jednak profilaktycznie łapą dostawały. Teraz mam na stałe cztery koty i stworzą zgrane stado.
U mojej mamy było nieco inaczej. Zuza (pomimo, iż mieszkała u mnie 2 miesiące, z moimi kotami) tak się u mamy zadomowiła, że gdy pojawiła się Nutelka (obie miały około 4 m-cy) to Zuza mało jej nie zabiła. Wojna trwała miesiąc. Teraz kochają się nad życie!
Z kolei moja świętej pamięci Kocia, nigdy nie zaakceptowała żadnego kota i trzeba było w domu kierować ruchem. Ale chyba była naprawdę WYJĄTKOWYM egzemplarzem. Gdy wprowadzm nowego kota (po kwarantannie, około 2 tyg) jeśli nie ma przelewu krwi nie ingeruje w ich kocie sprawy i specjalnie nie ograniczam kontaktu. Muszą się same dogadać. Nie znam historii, aby kot zabił kota.
Przy wprowadzaniu nowych kotów, niezbędne jest zrobienie badań na FIV i Felv.

ajna81

 
Posty: 4
Od: Pon wrz 05, 2011 12:34

Post » Czw gru 01, 2011 15:11 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

ajna81 pisze:z tym czekaniem bardzo różnie bywa.
Aktualnie w moim domu mam cztery koty (i psa), a u mamy dwie koteczki.
Gdy doszedł pierwszy kot do rezydenta - Dzidka, miłość pojawiła się od razu.
Gdy przychodziły kolejne tymczasy, Dzidek względnie akceptował je po około tygodniu. Jednak profilaktycznie łapą dostawały. Teraz mam na stałe cztery koty i stworzą zgrane stado.
U mojej mamy było nieco inaczej. Zuza (pomimo, iż mieszkała u mnie 2 miesiące, z moimi kotami) tak się u mamy zadomowiła, że gdy pojawiła się Nutelka (obie miały około 4 m-cy) to Zuza mało jej nie zabiła. Wojna trwała miesiąc. Teraz kochają się nad życie!
Z kolei moja świętej pamięci Kocia, nigdy nie zaakceptowała żadnego kota i trzeba było w domu kierować ruchem. Ale chyba była naprawdę WYJĄTKOWYM egzemplarzem. Gdy wprowadzm nowego kota (po kwarantannie, około 2 tyg) jeśli nie ma przelewu krwi nie ingeruje w ich kocie sprawy i specjalnie nie ograniczam kontaktu. Muszą się same dogadać. Nie znam historii, aby kot zabił kota.
Przy wprowadzaniu nowych kotów, niezbędne jest zrobienie badań na FIV i Felv.


Dzięki za odpowiedź. No cóż mój kocurek też chyba w pewnym sensie jest wyjątkiem. Wydaje mi się, że nie radzi sobie z "emocjami", na przykład ze złością. Odczuwam to czasem na sobie, gdy w trakcie zabawy wędką potrafi mi skoczyć na rękę z dzikim miauu i gryźć solidnie. Nie skutkują psikacze, piski i takie tam bo to go bardziej wkurza.
Staram się nie interweniować w stosunki kocie, ale gdy widzę jak kotłują się na kanapie o bok mnie i mała zaczyna piszczeć a potem syczeć to ten złośnik owszem na chwilę przestanie, ale za 2 sekundy kolejny atak. A ja sobie myślę no haloo przecież dała ci znać, że przesadziłeś. Myślę, że to nie jest jakoś super przeciwko nie jej skierowane, tylko jest to brak umiejętności opanowania się.. dlatego wiem, że łamie zasady, ale czasem rozdzielam je w takiej sytuacji bo co to małe zawiniło, że trafiło na takiego nieokrzesanego chłopa ;) Może źle rozumuje i powinna dziać się wola nieba i nie reagować jak kocur wyładowuje swoje frustracje na kotce heh

aurorka

 
Posty: 19
Od: Wto lis 22, 2011 14:32
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 01, 2011 18:06 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

aurorka pisze:Jeszcze nie niestety. Ostatnio pytałam pani wet o kastracje, ale odpowiedziała, że za wcześnie bo nie ma jakiś tam ząbków jeszcze i lepiej żeby go powtórnie zaszczepić przed kastracja bo długo chorował. Za niecałe 3 tyg. mamy kolejny termin szczepienia i wtedy mamy się umówić na kastracje, ale w tej sytuacji 3 tygodnie wydaje się wiecznością, a kotek jest dosyć waleczny i daje popalić malej.

Niekoniecznie niestety. Ja tam nie jestem za opcją kastracji w wieku 3 miesięcy i publicznie się do tego przyznaję. Wszystkie moje chlopaki byly kastrowane mając okolo roku (albo i później, jeśli nie sikaly po domu). Hormony plciowe slużą nie tylko do prokreacji, ale też mają wplyw na rozwój fizyczny i jeszcze kilka innych rzeczy. No ale nie mam w domu żadnej panienki, więc mogę sobie pozwolić na odczekanie.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt gru 02, 2011 8:55 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

No nasz kocurek będzie kastrowany za około miesiąc pewnie czyli będzie miał wtedy jakieś 7 miesięcy. Zależy mi żeby nie czekać za długo przez jego zachowania agresywne, ale po części to może wina jego charakterku. Zresztą poczekam aż wet stwierdzi, że kotek jest gotowy. Nic na siłę.
Natomiast jeśli chodzi o wiadomości z frontu wojny to koty urządzają sobie rano dzikie galopady :D szkoda tylko, że kocurek rzadko odpuszcza jak młoda zaczyna syczeć czy warczeć gdy ma dość. Może mu pazury obciąć żeby nie dawał jej tak popalić.

aurorka

 
Posty: 19
Od: Wto lis 22, 2011 14:32
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 02, 2011 9:43 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

aurorka pisze:Może mu pazury obciąć żeby nie dawał jej tak popalić.

To nie jest zły pomysł. Jak czekałam na Puszkę, to prosiłam panią, żeby jej pazurki obciąć i z Mrusieldą też pojechałam do weta, żeby jej obciąć - zawsze to bezpieczniej.

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33110
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt gru 02, 2011 12:17 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

jozefina1970 pisze:
aurorka pisze:Może mu pazury obciąć żeby nie dawał jej tak popalić.

To nie jest zły pomysł. Jak czekałam na Puszkę, to prosiłam panią, żeby jej pazurki obciąć i z Mrusieldą też pojechałam do weta, żeby jej obciąć - zawsze to bezpieczniej.


Racja chyba tak zrobię w poniedziałek bo rezydencik miał obcinane jakieś 2 tygodnie temu, ale już mu odrosły i ma szpony brr. Mała ma natomiast takie szpileczki kłujące. W relacjach między nimi widać małą poprawę. Już rezydent nie boi się wejść do kuchni jak jest mała (wcześniej stał na progu), a teraz oboje wiją się pod moimi nogami :D Dziś to już się w ogóle zszokowałam bo weszły po moim prysznicu do łazienki, zamknęłam drzwi i koty ułożyły się na praniu w niewielkiej odległości od siebie. Kocur co prawda analizował przegnanie młodej, ale chyba parówa w łazience sprawiła, że odpuścił. A ile się musiałam nagimnastykować żeby pójść po aparat. Byłam zwinna jak kot :D
Oczywiście różowo nie jest. Kocurek nadal nie hamuje agresji i spuszcza solidny łomot małej, no ale ta nauka chyba długo potrwa skoro rzadko kiedy reaguje na piski, syczenie czy warczenie młodej heh.

aurorka

 
Posty: 19
Od: Wto lis 22, 2011 14:32
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob gru 17, 2011 9:02 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

To ja proszę o pomoc :/
Mam trzy koty, wszystkie przybłędy, wszystkie wysterylizowane.
Najstarszy i pierwszy - Max
Młodszy i drugi Smrodek (chowany od małego, acz w innym domu niż Max)
Trzecia i najmłodsza - Kicia

Max Smrodka zaakceptował na drugi dzień po przejściu sterylizacji, choć był podwórkowym zabijaką.
Smrodek Kici nie akceptuje od dwóch lat, atakuje ją, z każdym miesiącem gorzej.
Kicia mieszka w ciemnej łazience (bez okna) i boi się wychodzić, a że wszystkie mają tam miski i kuwetę, to się kontaktują. Przy jedzeniu nie ma zatargów, ale co jakiś czas Smrodek wpada do łazienki i się na nią rzuca. Ostatnio jak udaje mu się ją dorwać to leje się krew. Wczoraj byłam przekonana już, że będzie potrzebne szycie, ale zakrzepło.
Do tego potrafi zaatakować dziecko (rzuca się na główkę z zębami lub zaczepia pazurami nie tylko w ramach obrony (dziecko usiłuje się tulić), ale i gdy za blisko do niego usiądzie, nawet tyłem.
Mnie dziś też ugryzł z pełną mocą szczęk, gdy usiłowałam wyrzucić go z łazienki.


Jak walczyć z taką agresją?
Nie pomagało ani rodzdzielanie kotów, ani podwójne kuwety i miski (teraz zresztą to jest niemożliwe), zawsze ją gdzieś dopadł. Drzwi sam sobie potrafi otworzyć.

imajka

 
Posty: 1
Od: Sob gru 17, 2011 8:53

Post » Wto gru 20, 2011 10:21 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

ja sie tez dokocilam :kotek: o znajdke :kotek: :1luvu:

mam dwie kotki dwu letnie steryzlizowane i jedna znajdke kocur okolo 7 miesiecy jeszcze nie kastrowany no i kocurek chce sie bawic z moimi kotkami bo podchozi do nich i zaczyna sie turlac a moje kotki zaczynaja syczec na niego, na razie krew sie nie leje ale mam troche obaw kocurek jak podchodzi za blisko to kotka zaczyna wymachiwac lapkami i jest boks :roll: zobaczymy co bedzie dalej.....

Kiki022

 
Posty: 253
Od: Czw lip 23, 2009 20:22
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sty 02, 2012 20:07 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

aurorka pisze:Racja chyba tak zrobię w poniedziałek bo rezydencik miał obcinane jakieś 2 tygodnie temu, ale już mu odrosły i ma szpony brr. Mała ma natomiast takie szpileczki kłujące. W relacjach między nimi widać małą poprawę. Już rezydent nie boi się wejść do kuchni jak jest mała (wcześniej stał na progu), a teraz oboje wiją się pod moimi nogami :D Dziś to już się w ogóle zszokowałam bo weszły po moim prysznicu do łazienki, zamknęłam drzwi i koty ułożyły się na praniu w niewielkiej odległości od siebie. Kocur co prawda analizował przegnanie młodej, ale chyba parówa w łazience sprawiła, że odpuścił. A ile się musiałam nagimnastykować żeby pójść po aparat. Byłam zwinna jak kot :D
Oczywiście różowo nie jest. Kocurek nadal nie hamuje agresji i spuszcza solidny łomot małej, no ale ta nauka chyba długo potrwa skoro rzadko kiedy reaguje na piski, syczenie czy warczenie młodej heh.


Miałam podobne przejawy agresji u moich kotów, ale od początku ;)
Busia to moja rezydentka - 1,5 roczna tricolorka. Kurczaczek to moja adoptowana - obecnie 6cio miesięczna czarnulka.
Pierwsze dni po przygarnięciu Kurczaka (wiem, wiem osobliwe imię :wink: ) były istnym dramatem, bo nie sądziłam, że Busia przy swoim bardzo spokojnym charakterze może tak zareagować - syczenie to była norma, ale do tego dołączyło warczenie 8O i buczenie, niczym młynek do kawy :wink: Po kilku dniach chyba ciekawość wzięła górę, bo Busia zaczęła obwąchiwać Kurczaka, syki co prawda były dalej, ale przynajmniej skończyło się wydawanie innych groźnych dzięków.
Kiedy już mi się wydawało, że przekonały się do siebie Busia zaczęła atakować Kurczaczka. Młoda oczywiście fikała od razu na plecy pokazując "poddaństwo", ale panienka rezydentka nie dawała za wygraną. Dochodziło do łapoczynów (na szczęście bez rozlewu krwi), ale Busia nie miała umiaru i terroryzowała młodą. Starałam się nie interweniować, żeby dziewczyny załatwiły to między sobą, ale przeraźliwe piski Kurczaka sprawiały, że musiałam stawać czasem w jej obronie. Busia wtedy trzachnęła strasznego focha. Przestała przychodzić na kolanka (dodam, że wcześniej straszna była z niej gaduła, bo non stop purczała, miauczała), przytulać się i o dziwo absolutnie zamilkła. Taki stan rzeczy trwał przez jakiś czas. Sytuację pogarszało to, że Kurczaczek jest kotem, który nie da sobie w kasze dmuchać i jest wszędobylska. Trzeba było Busi pokazać, że dalej jest najważniejsza na świecie. Pierwsza dostawała jedzonko, czy przysmaki, to ją pierwszą wołałam po przyjściu do domu, jak głaskałam, to najpierw ją później Kurczaka. W końcu koty się dogadały :) a ich miłość wygląda tak:
Obrazek

Agresja u kota może być spowodowana różnymi rzeczami. Kot mojej mamy - Toto (jedynak) do momentu kastracji był bardzo agresywny, a później już potulny jak baranek ;)
Może to być też kwestia np. braku ruchu, czy zabaw.
Obrazek

Jeanelle

 
Posty: 49
Od: Wto sie 09, 2011 22:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 02, 2012 20:49 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

imajka pisze:Jak walczyć z taką agresją?
Nie pomagało ani rodzdzielanie kotów, ani podwójne kuwety i miski (teraz zresztą to jest niemożliwe), zawsze ją gdzieś dopadł. Drzwi sam sobie potrafi otworzyć.


Jak pisałam w poprzednim poście - kot mojej mamy też był agresywny. Ja miałam podwójnie przechlapane, bo to ja byłam "ta zła" co mu pazury obcina, leki podaje, czy robi zastrzyki :roll:
Tu akurat pomogła kastracja i dużo ruchu, bo jak się go wymęczyło, to już nie miał czasu myśleć o gryzieniu ;)
Obrazek

Jeanelle

 
Posty: 49
Od: Wto sie 09, 2011 22:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 11, 2013 11:45 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo cze

Kotka mieszkająca u mnie jest niewidoma. Tydzień temu zgarnęłam z ulicy młodego kocurka z przetrąconymi łapkami. Jest już po kastracji, łapki nie były połamane, więc już są ok. No i zaczęło się dręczenie niewidomej koteczki. Kocurek jest młody i pełen wigoru, więc dla niego to taka "fajna" zabawa, kiedy może koteczkę zagnać pod kanapę. Koteczka jest padaczkowa, więc stres raczej niewskazany. Doradźcie, co zrobić, by ułożyć relacje między kotami.

IzaKota

 
Posty: 9
Od: Nie kwi 07, 2013 9:34

Post » Sob cze 15, 2013 20:23 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo cze

Może próbować zajmować małego, odwracać jego uwagę od kocicy. My, gdy nasz przygarnięty kocurek okazał się nadpobudliwy, przygarnęliśmy kota w podobnym wieku. Kocury szybko się dogadały i do tej pory gonitwy i walki są tylko między nimi.

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 93 gości