Bilbuś - kot z dyskopatią

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt lis 25, 2011 18:51 Re: Mój kochany kot ma raka...

Przeczytałam historię.Miałam ochotę wyć jak niemowlę,ale cudem się powstrzymałam.
Wzruszające niezwykle,tymbardziej że jak tylko widzę że coś się dzieje ze zwierzętami,a już zwłaszcza z kotami,ryczę.Potem muszę dojść do siebie.laylla7:muszę powiedzieć że silna jesteś.I to bardzo.Jeszcze jedno,skoro Bilbuś do tej pory tak dobrze się trzyma,to znaczy że jeszcze kawał pożyje,i to wielki.Nic mu się nie dzieje,żyje,to super.Może i tak zostanie?Może nie umrze?
Nie może tylko na pewno! :kotek: :ok:
"Najmarniejszy kot jest arcydziełem. "
Leonardo da Vinci

Shina

 
Posty: 281
Od: Śro lis 23, 2011 15:34
Lokalizacja: Karczew

Post » Sob lis 26, 2011 11:27 Re: Mój kochany kot ma raka...

No,pieknie! Nad ranem steryd zaczął powoli działac...
Tzn Bilbo oszalał :P -gadulstwo mu się włączyło o szóstej nad ranem ,ok.3ciej pognał w szaloną gonitwę z Watsonem i wkręcili się w firanki :roll:
Całkowite wariactwo.
O siódmej domagał się jedzenia i pieszczot a teraz śpi niewiniątko na szafie.

Shina,ja wcale nie jestem silna .Jestem bardzo słabą osobą ,zwłaszcza jesli chodzi o zwierzaki ich cierpienie(tak ,jak Ty to ujełaś "jak tylko widzę że coś się dzieje ze zwierzętami,a już zwłaszcza z kotami,ryczę")
Ale dla mojego chorego kota nauczyłam się ,żeby te emocje powstrzymywac.Zawsze mam na uwadze jego dobro ,nawet gdybym ja musiała cierpiec ,to zawsze ,zawsze zrobię to ,co dla niego najlepsze.
W obecnej sytuacji ,jestem juz psychicznie przygotowna na wszystko-nawet na ten najgorszy scenariusz ...że kiedyś będę musiała go odprowadzic za TM.
Ale teraz cieszymy się sobą bo każdy dzien jest ważny :).
A jak patrzę na to ,jaki jest szczęśliwy i jak bryka bez bólu,to dziękuję losowi za ten bonus w postaci danych nam jeszcze dni ,miesięcy.lat ? :)

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Sob lis 26, 2011 17:33 Re: Mój kochany kot ma raka...

Shina pisze:Jeszcze jedno,skoro Bilbuś do tej pory tak dobrze się trzyma,to znaczy że jeszcze kawał pożyje,i to wielki.Nic mu się nie dzieje,żyje,to super.Może i tak zostanie?Może nie umrze?
Nie może tylko na pewno! :kotek: :ok:


Czyli tak jak pisałam tu.Wszystko będzie dobrze. :ok:
"Najmarniejszy kot jest arcydziełem. "
Leonardo da Vinci

Shina

 
Posty: 281
Od: Śro lis 23, 2011 15:34
Lokalizacja: Karczew

Post » Pon lis 28, 2011 15:05 Re: Mój kochany kot ma raka...

laylla7 pisze:No,pieknie! Nad ranem steryd zaczął powoli działac...
Tzn Bilbo oszalał :P -gadulstwo mu się włączyło o szóstej nad ranem ,ok.3ciej pognał w szaloną gonitwę z Watsonem i wkręcili się w firanki :roll:
Całkowite wariactwo.
O siódmej domagał się jedzenia i pieszczot a teraz śpi niewiniątko na szafie.

Shina,ja wcale nie jestem silna .Jestem bardzo słabą osobą ,zwłaszcza jesli chodzi o zwierzaki ich cierpienie(tak ,jak Ty to ujełaś "jak tylko widzę że coś się dzieje ze zwierzętami,a już zwłaszcza z kotami,ryczę")
Ale dla mojego chorego kota nauczyłam się ,żeby te emocje powstrzymywac.Zawsze mam na uwadze jego dobro ,nawet gdybym ja musiała cierpiec ,to zawsze ,zawsze zrobię to ,co dla niego najlepsze.
W obecnej sytuacji ,jestem juz psychicznie przygotowna na wszystko-nawet na ten najgorszy scenariusz ...że kiedyś będę musiała go odprowadzic za TM.
Ale teraz cieszymy się sobą bo każdy dzien jest ważny :).
A jak patrzę na to ,jaki jest szczęśliwy i jak bryka bez bólu,to dziękuję losowi za ten bonus w postaci danych nam jeszcze dni ,miesięcy.lat ? :)



Layllo, niestety tak nie jest, tylko nam się wydaje, że jesteśmy przygotowani. Potem jest taki sam szok, jak przy nagłych wypadkach. Wiem, to z doświaadczenie, tak w przypadku roztań z kotami, jak i najbliższymi osobami.

Tymczasem cieszcie się razem każdym dniem, tak jak piszesz. Oby długo, długooooo.
Pozdrawiam.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto lis 29, 2011 10:43 Re: Mój kochany kot ma raka...

Prakseda pisze:
laylla7 pisze:No,pieknie! Nad ranem steryd zaczął powoli działac...
Tzn Bilbo oszalał :P -gadulstwo mu się włączyło o szóstej nad ranem ,ok.3ciej pognał w szaloną gonitwę z Watsonem i wkręcili się w firanki :roll:
Całkowite wariactwo.
O siódmej domagał się jedzenia i pieszczot a teraz śpi niewiniątko na szafie.

Shina,ja wcale nie jestem silna .Jestem bardzo słabą osobą ,zwłaszcza jesli chodzi o zwierzaki ich cierpienie(tak ,jak Ty to ujełaś "jak tylko widzę że coś się dzieje ze zwierzętami,a już zwłaszcza z kotami,ryczę")
Ale dla mojego chorego kota nauczyłam się ,żeby te emocje powstrzymywac.Zawsze mam na uwadze jego dobro ,nawet gdybym ja musiała cierpiec ,to zawsze ,zawsze zrobię to ,co dla niego najlepsze.
W obecnej sytuacji ,jestem juz psychicznie przygotowna na wszystko-nawet na ten najgorszy scenariusz ...że kiedyś będę musiała go odprowadzic za TM.
Ale teraz cieszymy się sobą bo każdy dzien jest ważny :).
A jak patrzę na to ,jaki jest szczęśliwy i jak bryka bez bólu,to dziękuję losowi za ten bonus w postaci danych nam jeszcze dni ,miesięcy.lat ? :)



Layllo, niestety tak nie jest, tylko nam się wydaje, że jesteśmy przygotowani. Potem jest taki sam szok, jak przy nagłych wypadkach. Wiem, to z doświaadczenie, tak w przypadku roztań z kotami, jak i najbliższymi osobami.

Tymczasem cieszcie się razem każdym dniem, tak jak piszesz. Oby długo, długooooo.
Pozdrawiam.


Jak najdluzej.... :1luvu: Cieszymy sie ze guz nie rosnie... moze zacznie zanikac... kto wie... cuda sie zdarzają... a kociak ma tyle szczescia zyjac z wami :1luvu:
ObrazekObrazekObrazek Obrazek

ninakiler

 
Posty: 2496
Od: Pt paź 14, 2011 14:49
Lokalizacja: Łódzkie, Radomsko

Post » Wto lis 29, 2011 18:56 Re: Mój kochany kot ma raka...

Właśnie,właśnie.Na pewno.
"Najmarniejszy kot jest arcydziełem. "
Leonardo da Vinci

Shina

 
Posty: 281
Od: Śro lis 23, 2011 15:34
Lokalizacja: Karczew


Post » Wto lis 29, 2011 19:16 Re: Mój kochany kot ma raka...

layla, :ok: :ok: :ok: strasznie się cieszę, że guz nie rośnie!
Moi kochani:
Silvuś
Rudolf *
Stefanek*

Miśka74

 
Posty: 360
Od: Śro paź 19, 2011 11:51
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 29, 2011 19:25 Re: Mój kochany kot ma raka...

To dla kota trzeba być silnym. Wiem, łatwo powiedzieć. Moja lekarka zawsze mówi, że mam się trzymać, bo koty to wszystko wiedzą. I ja wiem, że wiedzą.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Wto lis 29, 2011 21:29 Re: Mój kochany kot ma raka...

To prawda, one niesamowicie wyczuwają nasze ludzkie nastroje. Nie wiem, jak to robią. Siódmy zmysł?

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29535
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 30, 2011 11:03 Re: Mój kochany kot ma raka...

Było tak pieknie i jakiś g... nam się przyplątało.
Bilbasty dostał na skórze jakieś uczulenie albo(nie daj Boże)grzyba.
Ma łysy placek na karku ,wczoraj to było czerwone i mocno się po tym drapał.
Pojechaliśmy do weta i wziąl próbke pod mikroskop.
Na razie dostalismy jakiś rózowy roztwór do smarowania i czekamy na wyniki.
Wet powiedział ,że powinnam go wsadzic w kołnierz ale na razie z tym zwlekam ,bo Bilbo nienawidzi kołnierza .po prostu cała radośc zycia z niego uchodzi ,jak ma to coś na sobie.
Póki przestał się tak uporczywie drapac i wylizywac ,to nie zakładam.
kurcze ,tyle już miał badań ,prześwietleń ,pobytów w leznicy ,kropłowek itp ,że obiecałam sobie ,że kołnierzyk ponownie ,to ostatecznośc.
Mam tez podejrzenie ,że może ten łysy placek zrobił się po sterydzie...
Kurcze nie wiem...moze wy macie jakieś sugestie?

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Śro lis 30, 2011 11:16 Re: Mój kochany kot ma raka...

Może po sterydzie :?
Czy steryd dostaje w zastrzyku w kark?
Cały czas trzymam kciuki za lepsze wieści :ok:

Zazusia

 
Posty: 2534
Od: Pon lut 21, 2005 9:50
Lokalizacja: Okolice Krakowa

Post » Śro lis 30, 2011 11:31 Re: Mój kochany kot ma raka...

Ostatnio dostał w udo a tym razem wet wziął go na rtg i tam od razu zrobił zastrzyk wiec nie widziałam.
Musze zadzwonic i zapytać.
Poobserwuję go jeszcze dziś i podejme decyzje a propo 's kołnierza.
Teraz lezy grzecznie i nie męczy tego miejsca.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

Post » Śro lis 30, 2011 11:37 Re: Mój kochany kot ma raka...

kurcze nie mam pojecia czy to faktycznie moze byc od sterydów... :?
ObrazekObrazekObrazek Obrazek

ninakiler

 
Posty: 2496
Od: Pt paź 14, 2011 14:49
Lokalizacja: Łódzkie, Radomsko

Post » Czw gru 01, 2011 11:36 Re: Mój kochany kot ma raka...

Dziś już trochę lepiej.
kołnierza nie ubrałam.
Widze ,że mniej się drapie i mniej to liże.
Badanie pod mikroskopem nie wykazało grzyba ,ufff.
Bo jakby to był grzyb ,to całe towarzystwo do leczenia :x
Może to serio odczyn alergiczny po tym sterydzie ,zobaczymy.

laylla7

 
Posty: 403
Od: Czw lip 14, 2011 14:50

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: joanjoan, Myszorek i 16 gości