To raczej było chwytanie się brzytwy
Wierz mi - decyzja o operacji nie byłaby pójściem na łatwiznę. Miałam potężny dylemat, czy dobrze robię ciągając tak chorego kota na dodatkowe konsultacje, co odwlekało pilny zabieg i dodatkowo zwiększało koszty. Przegrzebałam pół netu i nie znalazłam nic podobnego.
Logiczne dla mnie było, że trzeba szukać przyczyny, tylko brak dostępnych i pewnych narzędzi diagnostycznych

Bo to, że czegoś nie widać w USG, to nie znaczy, że tego tam nie ma. I to mają do siebie wszystkie badania obrazowe. Przy czym wątroba jest na tyle specyficznym narządem, że leczenie musi być celowane, bo każdy lek źle dobrany może tylko zaszkodzić. Foster nie jadł, ale strach było podać mu cokolwiek na apetyt, bo skoro nie było wiadomo co mu dolega, to wszystko mogło zaszkodzić zamiast pomóc.
Okazało się, że niezbędna diagnostyka została przeprowadzona - tyle że choróbsko na tyle rzadkie, że nikt o tym nie wiedział.
Foster od początku był w dobrych rękach, tylko po prostu nie spotkali się jeszcze z takim przypadkiem. Nikt nie jest wszechwiedzący. Za to musiałam dokładnie zreferować każde słowo profesora

Na szczęście profesor wszystko wytłumaczył bardzo przystępnie i obrazowo - łącznie z tym, co w badaniach wskazuje na tę chorobę i dlaczego steryd a nie antybiotyk w tym wypadku. Jestem pewna, że jeśli się w tej lecznicy trafi następny taki Foster, to już będą umieli to rozpoznać i leczyć.
A chłopak z dnia na dzień lepszy - zaczyna się bawić z innymi kotami, choć jeszcze rzadko, bo słaby jest i obrywa. Ale chce, sam zaczyna - jak ma dość, to się gdzieś chowa. Radzi sobie. Przy miskach jest pierwszy

I to jest najważniejsze
