solangelica pisze:Mulesia pisze:A ja powiem tak.
Uważam, że "szorstka prawda", ma sens tylko wtedy, gdy cokolwiek można zmienić.
Możesz powiedzieć komuś coś niemiłego, jeśli wiesz że dzięki temu osiągniesz jakiś cel.
Tutaj takiego celu nie widzę ( zakładam, że celem tym nie jest "niczym niezmącona przyjemność dowalenia komuś" lub pokazania własnej wyższości )
Poza tym, prawda jest jak du...a. Każdy ma swoją.
Edytowałam. Dopisałam " lub pokazania własnej wyższości".
No wlasnie.Zgadzam sie z Mulesia. Szczegolnie w kwestii celowosci wypowiedzi.
A mnie zastanawia jedno - wszyscy tak radosnie pisali ze gratuluja Karinki, ze kciuki, ze zycza wszystkiego dobrego Jo i Karince, a teraz nagle sie okazuje ze wszyscy maja zdanie ze niepotrzebnie dzioucha w ciaze zachodzila, ze nieodpowiedzialna itepe. Dla mnie to lekko hipokryzja traci, ale to szczegol
.
Jak pisałam - kiedy kobieta jest w ciąży - jest już matką, a dziecko jest już według mnie dzieckiem. Trzeba się z tego cieszyć, bo - jak wcześniej pisałaś o celowości - inna postawa jest bezcelowa. Wszyscy gratulowali narodzin Kari, bo stał się cud i dziecko się urodziło żywe. Nie ma tu nic z hipokryzji. Poza tym uważam, że wszyscy szczerze życzyli wszystkiego dobrego Joarkadii i małej, i to się nie zmieniło. Mimo tego, co wiele z nas sobie myślało, trzeba przyznać, że dziewczyna konsekwentnie dążyła do celu i go osiągnęła. Mając nadzieję na szczęśliwe zakończenie, nikt nie chciał dołować przyszłej mamy, zresztą, jak pisałaś po co miał by to ktoś robić? AYO ulało się nico goryczy - powiedziała głośno, co jak się okazuje wiele osób myślało, tylko nie odważyło się tego zwerbalizować. Czy było to potrzebne? Pewnie nie, bo faktycznie nic nie zmieniło, ale AYO jest osobą bezkompromisową - dusiła to w sobie, aż wybuchnęło.
Gdyby ktoś w sytuacji Joarkadii (jakaś przyjaciółka) zapytał mnie o zdanie - czy powinien zajść w ciążę, odpowiedziała bym, że absolutnie nie! I pewnie użyła bym wielu ostrych słów

Ale kiedy już się to stało, to trzeba sobie jakoś radzić, zresztą konsekwencje poniesie Joarkadia i niestety Kari. Jasne, że było to niepotrzebne, ale jak się stało, to trzeba przyjąć na klatę i z tym żyć. Czy było nieodpowiedzialne? Nie wiem; jak pisałam wcześniej - jeśli było planowane, to zdecydowanie nieodpowiedzialne, ale zdaje się, że to było zrządzenie losu, więc - brawo za siłę, odwagę i miłość do nienarodzonego dziecka.
I na koniec powiem jeszcze coś. Najbardziej ranimy tych, na których nam zależy. Nikt nie narazi się na krytykę, żeby powiedzieć parę słów prawdy osobie, która nie jest dla niego ważna. Większość z nas ( w tym ja) ma do tej sytuacji podejście ; sobie zrobiłaś, sobie radź, i dlatego nie wypowiadamy się w tym temacie krytycznie - innymi słowy mamy to w nosie, stać nas na współczucie, ale z daleka. AYO zachowała się tu jak prawdziwy przyjaciel, bo tylko przyjaciela stać na taką szczerość - powiedziała w oczy bolesną prawdę (tak jak ona ją widzi) i zaczęła się zastanawiać jak pomóc. Moim zdaniem AYO wykazała tu prawdziwą, taką trochę matczyną troskę o Joarkadię i los jej dziecka