Zamilkliśmy, ale nic złego się nie dzieje.

Hanulka rośnie jak na drożdżach. Jak czytałam opis siostrzyczek, to jakbym o Hanie czytała...

Nocne galopady to u niej norma! I skoki po drzwiach. Ma taką swoją ulubioną trasę. Pełnym biegiem od dużego pokoju przez kuchnię do dzieci, potem odbija się pod biurkiem od ściany i na nowo do dużego pokoju. Obiega cały pokój wkoło. potem do przedpokoju i tam, odbijając się od ściany na wysokości kontaktu zaczyna trasę od początku.
Z Hanki jest panienka przepiękna, czarnulka... tylko w słoneczku widać, że jest ciemnobrązowa w czarne pręgi!

I ogon ma taki śliczny - gruby i długi.
Kilka razy dziennie przytula się do kogoś, kto akurat ma na sobie coś z polara i mruczy... i "ciumka"... i ugniata... i "ciumka" jak oszalała. A jak nikt akurat nie ma polarka, a Hance się zbierze na "chorobę sierocą" to przychodzi na kolana i patrzy w oczy tak wyraziście, że od razu można się domyśleć, że trzeba polarka ubrać i pozwolić kotu się odprężyć!
Bo Hana to ogólnie taka bardzo mądra jest i rozmowna. Lubi leżeć w kuchni na karniszu i rozmawiać z nami: "Hana! Kochanie, a ty co tam robisz?" - a ona: "Mia...miau"... i wszystko jasne! Ślicznie wygląda jak jej przednie łapeczki z karnisza zwisają!

Poza tym gada dużo i często. Pozostałe nasze koty nie są aż tak rozmowne. Choć przy Hanie Kizia - ta szara - nauczyła się gadać i czasem, kiedy leży mi na kolanach a ja przez telefon gadam, ona zaczyna głośno miaukać i gruchać.

I lodówkę Hanulka kocha ponad wszelkie sprzęty w domu! Nie da się lodówki otworzyć, żeby o tym nie wiedziała, zaraz wtyka czarny nochal do środka i chyba nie miałaby nic przeciwko zamknięciu jej w środku...
Zdjęcia
obiecuję, że będą w grudniu, jak TŻ na święta wróci. Może go namówię, żeby nam w prezencie jakiś aparacik na gwiazdkę kupił.
Pozdrawiam wszystkich czytających!
