Coś się dzieje Wetka otwiera gabinet o 9.00, idziemy więc za jakąś godzinę.Julcia zjadła może łyżeczkę mokrej karmy, ale musiałam ją przynieść do miski.Ewidentnie źle się czuje, coś ją boli.Przedwczoraj jeszcze skakała, bawiła się, była wesoła, a od wczoraj taka osowiała, obolała.Zauważyłam dopiero późno wieczór, bo wcześniej spała.Tak się o nią boję.
Wróciłyśmy.Z raną po sterylce nic się nie dzieje złego, natomiast jest jakaś infekcja.Temperatura powyżej 40 stopni, ale osłuchowo OK, gardło też w porządku, brzuszek miękki.Nie wiadomo, co to jest.Dostała tolfedine i antybiotyk w zastrzyku, przynajmniej trzy dni będę ją nosiła na zastrzyk.Zjadła jednak ze smakiem trochę mokrego, teraz zawzięcie się myje ( zawsze po wizycie w lecznicy strasznie się pucuje) i wydaje się silniejsza.Leży na swoim ulubionym miejscu na parapecie, zobaczymy, co będzie dalej.
Dziękuję za kciuki i zainteresowanie Julcią .To taka miła, grzeczna kotka, tak się cieszyłam,że fantastycznie zniosła sterylkę, a tu raptem takie coś.Opadłam z sił, naprawdę.
Julcia śpi na parapecie.Wygląda na silniejszą, myła się dokładnie ( to ponoć dobra wróżba ), ale wcale nie przyłączyła się do zabawy , co jest do niej nie podobne.Zawsze pierwsza przy misce i do zabawy.Pozostałe koty szalały, biegały za piłeczkami, a Julcia tylko się przyglądała.Jeżeli wieczorem nie będzie chciała jeść to już nie wiem, co zrobię.Proszę o kciuki.Ona jest taka drobna, szczuplutka, takie to było wesołe, szczęśliwe, co za paskudztwo się przyplątało?
Julcia jednak wstała, poszła do kuchni i dostała filet z kurczaka ( Czaruś też się załapał) , zjadła ze smakiem i znowu śpi.Jest lepiej, na pewno, ale chyba jeszcze potrzeba trochę czasu.