ewka63 pisze:Ufffff, wróciliśmy.
Płacz, to mało powiedziane. W ogóle nie dał sobie założyć wenflonu. Wykonaliśmy dwa podejścia. Po pierwszej próbie ( nawet nie było mozliwości kujnięcia), dostał zastrzyk w dupkę uspakajający. Po 10 minutach spał jak zabity, z wywalonym jęzorkiem. Za kolejne 10 minut pan doktor ponowił założenie wenflonu. Jak tylko Batmanek został położony na stół, momentalnie otworzył oczy, przeszło spanie, w Batmana wstąpił ponownie diabeł wcielony. W końcu został uśpiony zastrzykiem domięśniowym. Szybciutko doktor zrobił zabieg i kocię zostało ułożone w kontenerku. Doktor powiedział, że teraz będzie spał ok 3-4 godziny. Jak wychodziliśmy z gabinetu Batmanek już miał główkę w górze i rozglądał się dookoła. Do domu mamy 20 minut. Batman wyszedł z kontenera na czterech łapach. Co prawda z dupką przy podłodze, zawracającą się, ale łaziorował po całym pokoju. Nawet na schody udało mu się wpełznąć.
Teraz odsypia, ale i tak co 15-20 minut zmienia miejsce leżenia.
Pilnujemy kota, coby sobie krzywdy nie zrobił. Chyba mu trzeba zmienić imię na "HIMEN"
Imię Batman tez o nim wiele mówi..


Pewnie prędzej wroci do rozrabiania niz myslimy...
