Klara drapie i gryzie specjalnie. To zołza jakich mało. Dzisiaj np. rano rzuciła się na moją kostkę, bo ją obudziłam kręceniem się po domu


Kciuki za zdrowie Kuleczki

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
Duszek686 pisze:Kulka dom tymczasowy ma.
Mieszka u Ani, która jednak nie może sie Kuleczką zaopiekować na stałe.
Kulka nie ma kocich wzorców - to prawda.
Szuka domu stałego.
Były dwa fajne domki, ale to piętrowe domy z niezabezpieczonymi schodami...
Trochę strach...
rez pisze:Podzielam opinię, że to kwestia właściwej, znaczy kociej, socjalizacji. Koty, wbrew obiegowej opinii, są zwierzętami stadnymi. Nawiązując do tytułu pewnej znanej książki - kot domowy jest istotą społeczną. W samotności, jak człowiek, "dziczeje", znaczy tworzy sobie własne wzorce zachowań, które mogą być dla opiekuna nieco kłopotliwe. 4,5 miesiąca to jeszcze nie tak dużo, choć zapewne lepiej by było, żeby szybko znalazła dom, w którym są już inne koty, które jej pokażą, jak trzeba się zachowywać, co wolno, a czego nie.
![]()
A tak w ogóle to pozdrawiam wszystkich. To mój pierwszy post dopiero, ale jestem obecny na forum już od kilku miesięcy.
ankan pisze:W pełni zgadzam się, że między zachowaniem kota niewidomego a widzącego, zdrowego nie ma prawie żadnej różnicy, jak ten niewidomy pozna rozkład otoczenia. Przychodzące do mnie osoby dopóki im nie pokazałam, nie wiedziały, patrząc jak kot skacze i się bawi, że jest ślepy. Jedyna różnica jest taka, że niewidomy nie wskoczy z podłogi na szafę, czy zegar na ścianie - nie widzi ich i te elementy dla niego nie istnieją.
Z balkonu czy okna na piętrze to wypadnie i niewidzący i widzący. I tak samo, jak jest wysoko krzywdę sobie zrobi.
Ja myślałam, że właśnie co do kotów czy psów obiegowa opinia jest taka, że lepiej im w grupie. Natomiast w przypadku żółwi - od dawien dawna polecany był chów pojedynczo. I jak zawsze jak chodzi o uogólnienia oba stwierdzenia są obarczone błędem.
Niektóre żółwie lepiej się czują w grupie, niektóre muszą być osobno. I pewno to samo jest w przypadku innych zwierząt. Są towarzyskie i nietowarzyskie. Są lubiące ludzi i przychodzące do każdego i takie które jak ktoś nowy wchodzi do domu zaraz się chowają i niekoniecznie dają głaskać.
Na pewno Kociucha-wredota wolałaby być sama. I mieć teren i miski tylko dla siebie. Na dużej przestrzeni to może znaleźć kąt dla siebie ale w małym mieszkaniu na pewno byłaby mocno konfliktowa.
A Klarcia - też myślę, że nie zaakceptuje innego kota, albo będzie to bardzo trudna sprawa. I może spowodować, że Klara bądź drugi kotek się mocno zestresują - i np. Klara zacznie ze złości załatwiać się na kołdrę, a nowy, jeśli będzie z łagodnych i spokojnych złapie zespół stresowy. I później może mu tak zostać - albo np. przejść z czasem w zespół falującej skóry.
Mój poprzedni kot - ten agresywny, też najlepiej czuł się sam z max. 1-2 osobami w domu. Wtedy zachowywał się spokojnie i wcale nie atakował. Im więcej osób - tym bardziej był agresywny. O zachowaniach względem zwierząt już pisałam.
Nie wiem, pewno panikuję, ale taka już jestem.
Co do zachowania Kulki - to od pani która jest behawiorystką i ma w domu kilka zwierząt z różnymi ułomnościami dowiedziałam się, że niepełnosprawne są czasem bardziej wredne od zdrowych. Taka rekompensata za braki. Podobno może z tego wyrosnąć, ale niekoniecznie.
Na razie zrzucam ją natychmiast z kolan jak zaczyna gryźć i mówię NIE WOLNO. Zamykam ją też w przedpokoju jak skacze ciągle na mnie lub kopie w kwiatach. I mówię to samo. Zobaczymy co z tego treningu wyjdzie. Podobno w przypadku psów się sprawdza.
Wydaje mi się, że nie należy uogólniać - tylko każde zwierzę traktować indywidualnie. I nic na siłę.
dilah pisze:Niestety ja mam wrażenie, że przyszłe zachowanie kociaków w dorosłym życiu (agresja, miziactwo, strach) zależy od dzieciństwa...moja Milka (ma 2.5 roku)jest kotem piwnicznym z dzikiej matki, ale u nas wylądowała jako malenka kulka i nie zaznała krzywdy, strachu, bólu a jednak to kawał cholery, jest agresorem jest nieufna, potrafi na nas warknąć czy syknąć jak jej coś nie pasi, z drugiej strony potrafi być miziakiem i mruczakiem, ale tylko jak chce...i znam wilee takich "przybłęd' z dzikich matek, co wyrastają na kawał cholery...ale jakby nie patrząc dzika kotka - matka w ciąży, zawsze czujna, często głodna, przestraszona i zawsze na pełnym czuwaniu co się dzieje w koło, jak może swojego stresu, czujności i agresji nie przenieść na kociaki? zarówno w ciąży jak i w pierwszych tygodniach ich życia???
Conchita pisze:Ja po prostu nie wierzę w złośliwość u zwierząt. To bardzo ludzka cecha.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Meteorolog1 i 11 gości