Niewidoma Kulka - w ds u ankan :)

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt lis 18, 2011 19:21 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

Dagmara-olga dobrze mówi. Lepiej zbadać i podawać leki konkretnie pod to.

Klara drapie i gryzie specjalnie. To zołza jakich mało. Dzisiaj np. rano rzuciła się na moją kostkę, bo ją obudziłam kręceniem się po domu :roll: Tylko ja już mam na nią sposoby. Przytrzymuję, żeby nie mogła tego zrobić, syczę głośno aż zdziwiona odskakuje, a jak już nic nie pomaga to spryskiwacz z wodą. Ona wodę kocha, bo nawet wskakuje do wanny ale psikania ze spryskiwacza nie cierpi. Dobrze, że nie ma takich napadów codziennie ;)

Kciuki za zdrowie Kuleczki :ok:

maueczarne

 
Posty: 2936
Od: Pon sie 17, 2009 13:45
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt lis 18, 2011 20:30 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

Duszek686 pisze:Kulka dom tymczasowy ma.
Mieszka u Ani, która jednak nie może sie Kuleczką zaopiekować na stałe.
Kulka nie ma kocich wzorców - to prawda.
Szuka domu stałego.

Były dwa fajne domki, ale to piętrowe domy z niezabezpieczonymi schodami...
Trochę strach...

Mam w domu 2 "slepaczki", które trafiły do mnie jako 6 i 7 tygodniowe maluszki, rosły w naszym domu, jako "podrostki" zaczęły wychodzić do (zabezpieczonego !) ogrodu, a mój dom też ma schody na piętro....
Czepialski i Łacio od początku wspaniale sobie radziły, a schody akurat nie były dla nich żadnym zagrożeniem
( znacznie gorszy jest balkon w bloku na wysokim piętrze !!), oba kociaki poruszają się po domu, po schodach w górę i z powrotem i po całej posesji, jakby....widziały !
A w salonie wdrapują się na najwyższą kondygnację kociego drapaka pod sufit i schodzą bez problemu ! Wskakują mi na blaty w kuchni (obrywają za to trochę, ale nic nie pomaga....), na stół - po krzesłach, a zganione przeze mnie, zeskakują wprost ze stołu na podłogę !
W moim drugim budynku (na tej samej posesji) schody prowadzą na tarasy wejściowe do pokoi na piętrze i....moje "ślepaczki" bezbłędnie również tu się wspinają, a potem bez uszczerbku schodzą samodzielnie na dół, do ogrodu !
Jedynie Łacia przestałam wypuszczać na posesję, bo potrafi, gałgan jeden, pokonywać płot za posesję,
ale Czepiu biega po schodach w górę i w dół, po całej posesji (płot szczelny, nie wyjdzie), więc ja wg własnego doświadczenia ze "ślepaczkami" wiem, że one doskonale sobie radzą, a zamiast oczu mają niesamowicie wyrobione inne instrumenty (słuchu, czucia łapek, ruchu powietrza, orientacji w terenie, pamięci)......Schody to najmniejszy problem, "ślepaki" dobrze sobie radzą, ale balkon na piętrze ?! Tego bym się obawiała dla nich, mimo wszystko i np. na balkony w moim domu ja moich ślepych kotów absolutnie nie wpuszczam ( może przejść barierkę i..., albo jak Łacio : wspiąć się do góry, a potem...Brrrr...).

Grażyna-kg

 
Posty: 206
Od: Pt mar 27, 2009 8:15
Lokalizacja: Kołobrzeg

Post » Pt lis 18, 2011 21:15 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

rez pisze:Podzielam opinię, że to kwestia właściwej, znaczy kociej :wink: , socjalizacji. Koty, wbrew obiegowej opinii, są zwierzętami stadnymi. Nawiązując do tytułu pewnej znanej książki - kot domowy jest istotą społeczną. W samotności, jak człowiek, "dziczeje", znaczy tworzy sobie własne wzorce zachowań, które mogą być dla opiekuna nieco kłopotliwe. 4,5 miesiąca to jeszcze nie tak dużo, choć zapewne lepiej by było, żeby szybko znalazła dom, w którym są już inne koty, które jej pokażą, jak trzeba się zachowywać, co wolno, a czego nie. :ok:

A tak w ogóle to pozdrawiam wszystkich. To mój pierwszy post dopiero, ale jestem obecny na forum już od kilku miesięcy.

Ja też , patrząc codziennie na moje koty, odnoszę wrażenie, że wbrew "obiegowej" opinii - koty są jak najbardziej zwierzętami stadnymi !
Obserwuję codziennie moje koty, jak układają się do snu - przytulone do siebie, a przedtem myją się nawzajem.....Jak się bawią, ganiając się po ogrodzie - jeden drugiego....A jak pora jedzenia, to wszystkie łebki prawie zgodnie (prawie, bo z wyjątkiem Kociuchy - wredoty, która ma paskudny charakter i z nikim się nie zgadza....) , zjadają z talerza.....
Nie wiem, czy gdyby był w naszym domu tylko jeden kociak, to by był tak szczęśliwy, jak to stadko, które na pewno się z sobą nie nudzi, gdy zostają same, bo my oprócz nich , mamy czasami też inne zajęcia.... Widać zresztą na codzień, że służy im ich wzajemne towarzystwo.

Grażyna-kg

 
Posty: 206
Od: Pt mar 27, 2009 8:15
Lokalizacja: Kołobrzeg

Post » Sob lis 19, 2011 18:53 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

:1luvu:

JOOAŚKA

 
Posty: 959
Od: Sob lis 27, 2010 8:45

Post » Sob lis 19, 2011 19:27 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

W pełni zgadzam się, że między zachowaniem kota niewidomego a widzącego, zdrowego nie ma prawie żadnej różnicy, jak ten niewidomy pozna rozkład otoczenia. Przychodzące do mnie osoby dopóki im nie pokazałam, nie wiedziały, patrząc jak kot skacze i się bawi, że jest ślepy. Jedyna różnica jest taka, że niewidomy nie wskoczy z podłogi na szafę, czy zegar na ścianie - nie widzi ich i te elementy dla niego nie istnieją.

Z balkonu czy okna na piętrze to wypadnie i niewidzący i widzący. I tak samo, jak jest wysoko krzywdę sobie zrobi.

Ja myślałam, że właśnie co do kotów czy psów obiegowa opinia jest taka, że lepiej im w grupie. Natomiast w przypadku żółwi - od dawien dawna polecany był chów pojedynczo. I jak zawsze jak chodzi o uogólnienia oba stwierdzenia są obarczone błędem.
Niektóre żółwie lepiej się czują w grupie, niektóre muszą być osobno. I pewno to samo jest w przypadku innych zwierząt. Są towarzyskie i nietowarzyskie. Są lubiące ludzi i przychodzące do każdego i takie które jak ktoś nowy wchodzi do domu zaraz się chowają i niekoniecznie dają głaskać.
Na pewno Kociucha-wredota wolałaby być sama. I mieć teren i miski tylko dla siebie. Na dużej przestrzeni to może znaleźć kąt dla siebie ale w małym mieszkaniu na pewno byłaby mocno konfliktowa.
A Klarcia - też myślę, że nie zaakceptuje innego kota, albo będzie to bardzo trudna sprawa. I może spowodować, że Klara bądź drugi kotek się mocno zestresują - i np. Klara zacznie ze złości załatwiać się na kołdrę, a nowy, jeśli będzie z łagodnych i spokojnych złapie zespół stresowy. I później może mu tak zostać - albo np. przejść z czasem w zespół falującej skóry.
Mój poprzedni kot - ten agresywny, też najlepiej czuł się sam z max. 1-2 osobami w domu. Wtedy zachowywał się spokojnie i wcale nie atakował. Im więcej osób - tym bardziej był agresywny. O zachowaniach względem zwierząt już pisałam.
Nie wiem, pewno panikuję, ale taka już jestem.
Co do zachowania Kulki - to od pani która jest behawiorystką i ma w domu kilka zwierząt z różnymi ułomnościami dowiedziałam się, że niepełnosprawne są czasem bardziej wredne od zdrowych. Taka rekompensata za braki. Podobno może z tego wyrosnąć, ale niekoniecznie.
Na razie zrzucam ją natychmiast z kolan jak zaczyna gryźć i mówię NIE WOLNO. Zamykam ją też w przedpokoju jak skacze ciągle na mnie lub kopie w kwiatach. I mówię to samo. Zobaczymy co z tego treningu wyjdzie. Podobno w przypadku psów się sprawdza.

Wydaje mi się, że nie należy uogólniać - tylko każde zwierzę traktować indywidualnie. I nic na siłę.

ankan

 
Posty: 16
Od: Pon lis 14, 2011 14:44

Post » Sob lis 19, 2011 19:37 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

W takim razie kciuki za trening :ok:

Nigdy nie możemy być pewni zachowań zwierząt. Czasami po prostu warto spróbować. Nie wiem co będzie z nami i moją wredotą. Czas pokaże. Jedno wiem, nigdy nie zrobię nic, żeby ona stresowała się czy cierpiała. No może poza czesaniem, a podczas niego złości się jakbym jej krzywdę robiła :twisted:

maueczarne

 
Posty: 2936
Od: Pon sie 17, 2009 13:45
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lis 19, 2011 21:12 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

ankan pisze:W pełni zgadzam się, że między zachowaniem kota niewidomego a widzącego, zdrowego nie ma prawie żadnej różnicy, jak ten niewidomy pozna rozkład otoczenia. Przychodzące do mnie osoby dopóki im nie pokazałam, nie wiedziały, patrząc jak kot skacze i się bawi, że jest ślepy. Jedyna różnica jest taka, że niewidomy nie wskoczy z podłogi na szafę, czy zegar na ścianie - nie widzi ich i te elementy dla niego nie istnieją.

Z balkonu czy okna na piętrze to wypadnie i niewidzący i widzący. I tak samo, jak jest wysoko krzywdę sobie zrobi.

Ja myślałam, że właśnie co do kotów czy psów obiegowa opinia jest taka, że lepiej im w grupie. Natomiast w przypadku żółwi - od dawien dawna polecany był chów pojedynczo. I jak zawsze jak chodzi o uogólnienia oba stwierdzenia są obarczone błędem.
Niektóre żółwie lepiej się czują w grupie, niektóre muszą być osobno. I pewno to samo jest w przypadku innych zwierząt. Są towarzyskie i nietowarzyskie. Są lubiące ludzi i przychodzące do każdego i takie które jak ktoś nowy wchodzi do domu zaraz się chowają i niekoniecznie dają głaskać.
Na pewno Kociucha-wredota wolałaby być sama. I mieć teren i miski tylko dla siebie. Na dużej przestrzeni to może znaleźć kąt dla siebie ale w małym mieszkaniu na pewno byłaby mocno konfliktowa.
A Klarcia - też myślę, że nie zaakceptuje innego kota, albo będzie to bardzo trudna sprawa. I może spowodować, że Klara bądź drugi kotek się mocno zestresują - i np. Klara zacznie ze złości załatwiać się na kołdrę, a nowy, jeśli będzie z łagodnych i spokojnych złapie zespół stresowy. I później może mu tak zostać - albo np. przejść z czasem w zespół falującej skóry.
Mój poprzedni kot - ten agresywny, też najlepiej czuł się sam z max. 1-2 osobami w domu. Wtedy zachowywał się spokojnie i wcale nie atakował. Im więcej osób - tym bardziej był agresywny. O zachowaniach względem zwierząt już pisałam.
Nie wiem, pewno panikuję, ale taka już jestem.
Co do zachowania Kulki - to od pani która jest behawiorystką i ma w domu kilka zwierząt z różnymi ułomnościami dowiedziałam się, że niepełnosprawne są czasem bardziej wredne od zdrowych. Taka rekompensata za braki. Podobno może z tego wyrosnąć, ale niekoniecznie.
Na razie zrzucam ją natychmiast z kolan jak zaczyna gryźć i mówię NIE WOLNO. Zamykam ją też w przedpokoju jak skacze ciągle na mnie lub kopie w kwiatach. I mówię to samo. Zobaczymy co z tego treningu wyjdzie. Podobno w przypadku psów się sprawdza.

Wydaje mi się, że nie należy uogólniać - tylko każde zwierzę traktować indywidualnie. I nic na siłę.


Uważam, że pani behawiorystka powinna zająć się czymś innym, np. szydełkowaniem, a dać sobie spokój z behawioryzmem zwierząt, bo im robi krzywdę i po prostu gada głupstwa. Ona chyba nie rozumie zwierząt ?
Znam bardzo wiele ułomnych kotów, po wypadkach komunikacyjnych i z innych przyczyn (mamy takie w schronisku, a ja mam kilka takich w domu) - NIGDY ułomność nie była powodem wystąpienia u nich agresji jako "rekompensaty"!!!! Przeciwnie : te ułomne są milsze, cierpliwsze, jakby więcej rozumiały, bo więcej przeszły.....

Co do mojej Kociuchy, to ma paskudny charakter, ale cóż, ludzie też są jedni tacy, inni tacy....Każdy jest inny.
Kociucha chce czy nie (raczej nie, ale nie ma wyboru), to musi żyć z nami, w towarzystwie innych kotów. Nie mogła pójść do adopcji, bo długo była leczona, jest po dwóch poważnych operacjach - w międzyczasie przyzwyczaiła się do nas, a poza tym kto by chciał taką wredotę....
Kociuchę znalazłam kilka lat temu na schodach jednego z kołobrzeskich apartamentowców. Była jedną plamą żywej krwi....Pędziłam z nią przez miasto prawie na sygnale, w drodze dzwoniąc do wetki aby wstrzymała pacjentów i stół operacyjny szykowała, bo wiozę...nie wiem co wiozę !
Kociucha okazała się od połowy oskórowana, z wyrwanym ogonem.
Operacyjne naciąganie skóry, zszywanie....Czekanie, czy skóra się przyjmie, czy odbyt będzie sprawny....
Kiedy już wszystko było dobrze, rany zarosły, skóra się przyjęła, odbyt ma wysoko usadowiony, ale to w niczym nie przeszkadza, kiedy okazało się że to istna wredota, to Kociucha skacząc (a skoczna jest jak czort) po pergolach w ogrodzie, zeskoczyła tak nieszczęśliwie, że wybiła sobie nogę ze stawu....Kolejna operacja, nastawianie, czekanie.....Jest dobrze i ten piękny (urody jej nie brakuje) małpiszon szczęśliwie żyje sobie OBOK nas już parę lat.....Ona po prostu ma taki podły charakterek, ale to nie jest wynikiem niepełnosprawności !
Tak samo inne moje koty : Pyskuś po okołoporodowym porażeniu mózgowym, ma kłopoty z chodzeniem, "kolebie się", czasem tył nie idzie w parze z przodem, upadnie, wstaje, kolebiąc się biegnie dalej....Jako maluch przyniesiony został do lecznicy do "uśpienia", bo taki pokraka.....Wetka mi go pokazała , bo .....wiedziała, że ja tak od razu się nie poddam, że zechcę o niego zawalczyć. No i on też został w moim domu zamiast w schronisku, bo bałam się, że nie poradzi sobie w schronisku , jako słabszy, ze zdrowymi kotami, a ja przy nim chodziłam jak przy kalekim dziecku.....No i sobie z nami żyje. Jest PRZEŁAGODNY. Tak samo jak ślepy Czepiu : przełagodny. Jak ślepy łacio : przełagodny. Jak półślepy Krecik, z którym jeździłam do dra Garncarza do W-wy-jest przełagodny.
Jak Zosia, która jako dziecko miała zostać uśpiona z powodu problemów neurologicznych. Jak ją przywiozłam w 2005 r. od wetki, "postawiłam" na środku salonu, to mąż za głowę się chwycił i jęknął : co to ?! Bo się "rozjeżdżała' wydając takie kosmiczne, gardłowe odgłosy .....Powiedziałam : Andrzej, jak ona będzie samodzielnie chodziła do kuwety, to zostanie z nami. Została. Pierwsze , co zrobiła, to.....poczłapała do kuwety, a tutaj : za siebie, za ciebie, za nas, za was ! Śmialiśmy się z mężem na głos : zostaje! No i oczywiście imię : Zosia-Samosia.
Zosia była koleżanką Ciupińci z zespołem Botalla....Razem się w naszym domu wychowywały....Zosia szybko doszła do dobrej formy, a o Ciupińcię walczyłam razem z dr Niziołkiem, kardiologiem z W-wy, ile się dało....Przegraliśmy, Zosia została.....

Nie wolno dać sobie wmówić, że kalekie koty są agresywne , że agresją coś tam sobie "rekompensują". One nie myślą i nie czują aż tak abstrakcyjnie jak ludzie, aby miały się "odgrywać" za swoją ułomność. A ułomność nie ma wpływu na osobowość zwierzaka. Z osobowością one się rodzą, jak ludzie. Można tylko w procesie wychowania korygować niepożądane cechy. Jak u ludzi. Przecież jesteśmy prawie tacy sami.....

Grażyna-kg

 
Posty: 206
Od: Pt mar 27, 2009 8:15
Lokalizacja: Kołobrzeg

Post » Sob lis 19, 2011 21:34 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

Niestety ja mam wrażenie, że przyszłe zachowanie kociaków w dorosłym życiu (agresja, miziactwo, strach) zależy od dzieciństwa...moja Milka (ma 2.5 roku)jest kotem piwnicznym z dzikiej matki, ale u nas wylądowała jako malenka kulka i nie zaznała krzywdy, strachu, bólu a jednak to kawał cholery, jest agresorem jest nieufna, potrafi na nas warknąć czy syknąć jak jej coś nie pasi, z drugiej strony potrafi być miziakiem i mruczakiem, ale tylko jak chce...i znam wilee takich "przybłęd' z dzikich matek, co wyrastają na kawał cholery...ale jakby nie patrząc dzika kotka - matka w ciąży, zawsze czujna, często głodna, przestraszona i zawsze na pełnym czuwaniu co się dzieje w koło, jak może swojego stresu, czujności i agresji nie przenieść na kociaki? zarówno w ciąży jak i w pierwszych tygodniach ich życia???
Obrazek
Lara [*] 28.03.2012 Fibi [*] 19.11.2012 Basia [*] 03.02.2013 TRUSIA [*] 24.07.2013 Miłek [*] 01.08.2013 Romisia [*] 24.04.2014 Lidzia [*] 06.05.2015 Gniewko [*] 03.09.2015r. Agat [*] 30.11.2015 Feliks [*] 27.03.2017r. RUDA ['] 07.03.2018r. Kocia ['] 11.07.2019r. LOLA ['] 24.03.2020r. MILKA ['] 03.04.2020r. za dużo Was tu

dilah

Avatar użytkownika
 
Posty: 12558
Od: Wto maja 10, 2011 7:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lis 19, 2011 22:07 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

dilah pisze:Niestety ja mam wrażenie, że przyszłe zachowanie kociaków w dorosłym życiu (agresja, miziactwo, strach) zależy od dzieciństwa...moja Milka (ma 2.5 roku)jest kotem piwnicznym z dzikiej matki, ale u nas wylądowała jako malenka kulka i nie zaznała krzywdy, strachu, bólu a jednak to kawał cholery, jest agresorem jest nieufna, potrafi na nas warknąć czy syknąć jak jej coś nie pasi, z drugiej strony potrafi być miziakiem i mruczakiem, ale tylko jak chce...i znam wilee takich "przybłęd' z dzikich matek, co wyrastają na kawał cholery...ale jakby nie patrząc dzika kotka - matka w ciąży, zawsze czujna, często głodna, przestraszona i zawsze na pełnym czuwaniu co się dzieje w koło, jak może swojego stresu, czujności i agresji nie przenieść na kociaki? zarówno w ciąży jak i w pierwszych tygodniach ich życia???

W tym też coś jest, faktycznie....Ale z kolei moja Lalka jest przeufna, zero agresji, przytulanka, rozgadana niemiłosiernie, a ....urodziła się z takiej dziczy "elektrycznej", że Jeeeezu..... Jej matkę z brzuchem pod nos wyłapałam dzicz totalną gdy już się zima zaczynała, a ona bytowała pod autami na parkingu pod sanatorium. Boże, kicia, gdzie ty tu chcesz urodzić w to zimno ?!-jęknęłam, gdy ją zobaczyłam. Wróciłam po klatkę-ogromniasty transporter, po drodze wskok do sklepu po wędzoną makrelę...Ciężarna dzicz była taka wygłodniała, że weszła do środka i ją miałam. Urodziła na drugi dzień, a Lalusia była najmniejsza, chorowita - na podawanie leków wyciągałam ją zza matki, nabierając długą drewnianą łyżką....Jej rodzeństwo też było łagodne, wszystkie potem oddałam do adopcji, a Lala została bo przez kolejne 3 lata miała nieustannie krwawe katary....
Ale często się zdarza, że z dzikiej matki, są nieufne dzieci. Nadal więc uważam, że to kwestia charakteru, osobowości - dziedziczonej po rodzicach, po "dziadkach". Zdarza, że z łagodnych kotów, kocięta są nieufne i odwrotnie : z dzikiej matki kociaki są ufne, łagodne....Zależy jaki charakterek odziedziczą - z jakim się urodzą.

Grażyna-kg

 
Posty: 206
Od: Pt mar 27, 2009 8:15
Lokalizacja: Kołobrzeg

Post » Nie lis 20, 2011 1:09 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

U mnie najmniej ufnym kotem jest Emma z domowej pseudohodowli. Zna ludzi i inne koty od urodzenia, ale jest kotem z fochem i juz.
Maniusia ze smietnika, ocalona przez Ewar, pochodzi prawie na pewno od bezdomnej kotki i jest czulym, slodkim, madrym i bardzo odwaznym zwierzatkiem. Zero agresji.
Melisa, tez znajdka (uratowana przez mame forumowej Oafen) jest niesmiala i lekliwa, ale rownie slodka. Kocha ludzi, chociaz nie tak wylewnie. Ale jest bardzo ufna, jak kogos zna. Lubi podgryzac mojego TZta, ale bardzo delikatnie, zna umiar i nigdy nie przekracza granic.


Wydaje mi sie, ze Kulka bywa agresywna, bo czuje sie niepewnie. Nie widzi i dlatego moze zle odczytywac sygnaly, reaguje na wyrost. Nie wierze w to, ze kot moze byc wredny. Agresywny -tak, ale nie wredny. Dlatego tez mnie zadziwia zdanie p. behawiorystki.

A probowalas psikac ja woda, jak ma te napady?
Obrazek

Conchita

 
Posty: 3257
Od: Pt wrz 03, 2010 7:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 20, 2011 21:16 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

Myślę, że wredny można rozumieć jako złośliwie agresywny, załatwiający się do butów, na kołdry itp ze złośliwości.

Pani behawiorstka jest osobą bardzo w porządku i z wiedzą. Sama ma w domu 4 niepełnosprawne koty, 3 są bez łapek, a jeden nie chodzi na tylne.

Z tego wpływu dzieciństwa to Freud by się na pewno ucieszył...:)
Ale coś w tym jest - koty z podwórka mają zakodowaną konieczność poszukiwania pokarmu, polowania, ucieczki i obrony - żeby przetrwać w ludzkim świecie. I mogą być bardziej nieufne, mniej "do przytulania", łapczywie jedzące, bardziej skore do ucieczek itp., idt. Ale reguły nie ma. Charakter kota może być wypadową wielu czynników - od genów począwszy po przejścia życiowe.
Kociucha- wredota została przez ludzi doświadczona. Ktoś jej zrobił wielką krzywdę i sprawił ból ogromny. I być może w jej przypadku trzymanie się na uboczu i agresja wynika z tego faktu. A może już predyspozycje do takiego zachowania miała. Tego nie wiemy i się już nie dowiemy.
Temat-rzeka te zachowania zwierząt - i ich przyczyny.

Może i z niepełnosprawnością reguły nie ma - ale też może coś w tym być - może Kulka faktycznie się boi bo nie widzi i stąd od razu, na zapas reaguje agresywnie - przyjmując, że najlepsza obroną jest atak. A musiała się bronić i uciekać żeby przeżyć na podwórku i dopchać się do miski. To też by świadczyło, że jej agresja jest związana w jakiś sposób z niepełnosprawnością.

Kulka była jednym z czworga dzieci bezdomnej kotki. Kotka przychodzi do miski ale nie daje się głaskać. Małe miała kilka razy do roku z tego co się dowiedziałam - większość z nich nie przeżywała..:(( Zresztą ona się długo nimi nie opiekowała - pewno była już w ciąży z następnymi.
Jak maluchy podrosły kotka wyniosła jej pod blok - były tam kilka dni, potem zniknęły. Od pani która koty dokarmia dowiedziałam się, że osoby z pobliskich bloków je przygarnęły. To się ucieszyłam. Po 2 tygodniach ktoś Kulkę wywalił z powrotem na podwórko właśnie już z takimi oczami. Jakby ta osoba jej nie wzięła to kot mógłby widzieć zapewne. Dzień czy 2 nim ja znalazłam musiała pod samochodami się chować, matka już karmić jej nie chciała. Uciekała i drapała mimo, że była chora i głodna. Resztę historii znacie. Tak więc kotek na pewno sporo od początku przeżył niefajnych rzeczy. Nie wiadomo gdzie był przez te 2 tygodnie i jak tam był traktowany.

Owszem - próbowałam ze spryskiwaczem. Trochę ją od kwiatów nim odgoniłam, ale od gryzienia nie..:(

ankan

 
Posty: 16
Od: Pon lis 14, 2011 14:44

Post » Pon lis 21, 2011 8:58 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

No to może ja jeszcze coś podpowiem. U nas poskutkowało. Kiedy zaczyna gryźć wbijaj paznokcie w kuperek, nie bardzo mocno, ale tak, żeby poczuła. Przestawaj dopiero jak przestanie gryźć. Rób tak systematycznie, bo nie zadziała od razu tylko z czasem. Ona po prostu może nie mieć świadomości z jaką siłą i jak mocno gryzie. Tak nam kiedyś wet tłumaczył :wink:
Obrazek

Gochulec

 
Posty: 833
Od: Pon maja 30, 2011 12:49
Lokalizacja: Radom

Post » Pon lis 21, 2011 9:13 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

poranne buziaki dla Kuleczki charakternej :1luvu: :twisted:
Obrazek

Ania i jej Nitro

 
Posty: 1616
Od: Pon lip 25, 2011 13:44
Lokalizacja: Lodz/ Lozanna

Post » Pon lis 21, 2011 10:34 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

Ja po prostu nie wierzę w złośliwość u zwierząt. To bardzo ludzka cecha. Zachowują się źle, bo chcą coś zakomunikować - problemy behawioralne (są samotne, znudzone, zestresowane, boją się) lub zdrowotne, ale nie są złośliwe, "nasikam ci na łóżko, bo cię nie lubię i już" :twisted: ;)
Kot mojej sio robił jej kupy na łóżko, jak wyjeżdżała (przychodziłam do niego sprzątać i go karmić, ale noce spędzał sam).
Złośliwość? Raczej komunikat "jestem sam, nie wiem, co robić całymi dniami, zaburzenia w moim kocim świecie, wracaj".

Chociaż kiedyś Emma po kąpieli tak się zeźliła na mnie, że jak tylko wstawałam z krzesła/kanapy/fotela, to natychmiast wskakiwała tam i usiłowała nasikać na moje miejsce ;)
Obrazek

Conchita

 
Posty: 3257
Od: Pt wrz 03, 2010 7:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 21, 2011 11:03 Re: Niewidoma 2,5 m-czna Kulka - czeka na dom i miłość

Conchita pisze:Ja po prostu nie wierzę w złośliwość u zwierząt. To bardzo ludzka cecha.


Ja miałam przykład takiej złośliwości - może raz jedyny, ale jednak :twisted: Miałam przekochaną króliczkę Pusię. Pewnego dnia, kiedy szykowałam prace na zaliczenia Pusieńce zebrało się na pieszczoty, bo po co pańcia ma coś robić jak musi koniecznie, już teraz natychmiast, zająć się króliczkiem. Kilka razy odgoniłam natręta (terminy mnie goniły strasznie). Pusia widząc, że nie skupi mojej uwagi na sobie, wskoczyła na moją (!) kanapę i patrząc się na mnie spode łba nasikała na nią. Po czym zanim byłam w stanie w jakikolwiek sposób zareagować (przyznam, że mnie po prostu zamurowało i nie byłam w stanie nawet się ruszyć) moje kochane uszate "paskudztwo" zaczęło tak szybko uciekać do swojej klateczki, jakby ją furie goniły, myślałam że łapki pogubi. Do końca dnia z klatki już nie wyszła mimo, że klatka była cały czas otwarta, udawała, że jej nie ma - doskonale wiedziała, że zrobiła źle :twisted: Ale cel osiągnęła - moja uwaga natychmiast była skupiona na niej. Mogłabym powiedzieć, że to tylko forma zakomunikowania czegoś ale ta szaleńcza ucieczka już po wszystkim :ryk: pozbawiła mnie złudzeń :roll: Pokazała mi! A co!
Znowu Bąbel bardzo rozmyślnie i z pełną świadomością tego co czyni, stosuje różne taktyki na zmuszenie mnie do wstania rano. Nie twierdzę, że to jest złośliwe działanie ale czasami skubany zachowuje się baaardzo "ludzko" :wink: Robi coś co wie, że nie wolno i obserwuje (!), czy ja już aby wstaję i jakie reakcje wywołują jego próby i czy w ogóle są efekty jego działań. Kiedy wstanę natychmiast przestaje i biegnie przodem, z uniesionym tryumfalnie ogonem, w kierunku kuchni :lol:
Obrazek

Gochulec

 
Posty: 833
Od: Pon maja 30, 2011 12:49
Lokalizacja: Radom

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości