Nie pojawił się ten kotek. Chodziłyśmy, wołałyśmy i nic. W okolicy jest mnóstwo otwartych okienek piwnicznych i kilka karmicielek. Wiele wskazuje na to, że to może być Ogrynia. Kot był dość duży, pani się zastanawiała czy to nie kocur. Ogrynia jest duża, nie jest z tych drobnych kotków. Pani mówi, że podeszła do kota na odległość ok. 2 m i potem kocina uciekła. Dokładnie tak się zachowywała ostatnio Ogrynia, sama zaczęłam podejrzewać czy ona nie traci słuchu. Odskakiwała niemal w ostatniej chwili, gdy ktoś szedł chodnikiem.
Ten kot siedział w ogródku przed domem, na trawniku. Tak jak Ogrynia tutaj na Narbutta.
Ma chore oko, takie w pół przymknięte. Widziany był pierwszy raz, przedtem tu nie przychodził. Było to wczoraj, ok. godziny 18:00, zanim ta pani zauważyła moje ogłoszenie. Gdyby było odwrotnie, to starałaby się kocinę zatrzymać. Jedzeniem oczywiście podanym specjalnie dla tego kotka.
Ten drugi bury kot, który tak zaglądał przez piwniczne okienko, wydaje się tej pani, że widziała go wcześniej niż zaginęła Ogrynia, ale też dokładnie tego nie powie.
Ta pani też uważa, że jest duża szansa na odnalezienie Ogryni, jest doświadczoną karmicielką, koty ma posterylizowane, jest czyściutko w miejscu karmienia, otwarte jest piwniczne okienko, zabezpieczone od zewnątrz styropianem. Karmi na zewnątrz i w piwnicy. Będzie bacznie obserwować okolicę i gdy tylko kocina się pojawi da mi natychmiast znać.
Ja będę tam jeździć i szukać sama. Może co drugi dzień, bo nie daję już rady.
Jednak w takich przypadkach zawsze się rodzi nadzieja.
Pani nie chciała wziąć ode mnie karmy, mleka, powiedziała, że wszystko ma i gdy tylko się kocina pokaże na pewno nie będzie głodna.

