... trzy dni z życia początkującej wolontariuszkidzień pierwszy - wtorek, 15.11.20116:00 - pobudka
6:05 - szybkie karmienie stada
6:20 - szybki papieros
6:30 - szybkie mycie zębów i nie tylko
8:00 - 3 kontenery w rączki i do pracy
14:00 - zwalniam się zdziebko i jedziemy z anskr na ul. Finansową (relacja w osobnym wątku)
16:00 - u Ań w Tesco zostawiamy ładunek
16:15 - u anskr jemy pyszną jajecznicę usmażona przez dulencję
17:00 - z jednym już tylko kontenerem (nowym, pożyczonym od Anki) jadę, jak prawdziwa dama, taksówką (empeka ma awarię) na spotkanie z Cmentarną Matką (na szczęście to blisko było)
19:00 - w domu
19:05 - szybkie karmienie stada
19:10 - otwieram piwo
19:20 - czekając na serial próbuję zrobić coś w domu
20:40 - kolacja z serialem
22:00 - idę spać
dzień drugi - środa, 16.11.2011
5:00 - pobudka
5:05 - szybkie karmienie stada
5:20 - szybki papieros
5:30 - szybkie mycie zębów i nie tylko
5:45 - szybki przemarsz z 1 klatką i 1 kontenerem na Wschodnią (na szczęście to blisko było)
6:15 - nastawiam łapkę
6:16 - przychodzi kocica
6:18 - wychodzi z domu karmicielka
6:19 - pan zapala samochód i odjeżdża
6:20 - kocica ucieka do piwnicy
6:21 - przyjeżdża anskr z dwoma dodatkowymi klatkami
od 6:20 do 6:35 - rozmowa z karmicielką, w czasie której udaje nam się namówić ją do nastawienia łapki jutro świtem bladym

miejsce po akcji
6:37 - mkniemy na Cmentarz Wojskowy
7:00 - rozstawiamy majdan (3 klatki)
7:10 - siadamy i czekamy
7:15 - siedzimy i czekamy
7:20 - zjawiają się dwa koty

to te cztery świecące punkty...
7:25 - anskr jedzie gdzieś a koty powoli schodzą ze skarpy

robi się coraz jaśniej
7:30 - zainteresowanie wędzoną kurzęcą łydką jak widać zerowe...

7:30 - anskr wraca skądś i czekamy razem
7:32 - czekamy
7:45 - nagle, ni stąd ni zowąd, zjawia się duże bure (według karmicielek kocica) i po prostu wchodzi do klatki; z tego zdziwienia nie zrobiłam mu zdjęcia!
7:50 - przepakowujemy to "coś" do kontenera i anskr, w drodze do pracy, zawozi burasa do mnie do szkoły
7:50 - czekam (trochę mi zimno)
7:55 - czarne z odrobiną białego wchodzi do klatki... i wyjada wszystko, po czym spokojnie wychodzi...

8:05 - zwijam majdan (3 klatki)
8:10 - na raty przenoszę majdan za bramę (na szczęście to blisko było)
8:15 - zamawiam taksówkę i jak prawdziwa dama jadę; o tam na górkę poproszę - powiedziałam panu kierowcy (na szczęście to blisko było)
8:30 - w pracy próbuję rozgrzać ręce (nogi mi nie zmarzły, bo założyłam, po raz pierwszy tej jesieni, "niesandały")
8:40 - praca
... no i mam 3 klatki w pracowni...
... no i mam kota w kontenerze w magazynku...
... no i mam zamówione miejsce w Amikusie...
... no i zadałam sobie pytanie: kim go tam zawieźć?
... uff, udało mi się namówić studenta Piotra
(Piotrze, bardzo Ci dziękuję)poprosiłam Piotra żeby zabrał z lecznicy kontener, bo w domu pustki a na jutro będzie mi potrzebny
13:00 - kot pojechał
13:30 - kot zajechał
14:30 - dzwoni kotolog, że to jest kocur i trzeba go odebrać dzisiaj do 20!
... no tak, a ja bez kontenera!
Piotrek będzie dopiero w domu późnym wieczorem
... i co?
Piotrek zadzwonił i powiedział, że go odbierze i przywiezie mi wieczorem do domu
(Piotrze, bardzo Ci dziękuję)18:00 - chcę do domu!
18:05 - zamawiam taksówkę i jak prawdziwa dama jadę, z 3 łapkami w bagażniku, na Wschodnią zostawić jedną karmicielce (na szczęście to blisko było)
18:20 - dzwonię do drzwi
18:21 - pani otwiera i mówi:
1. że, ona już idzie spać
2. że, kotka na pewno się nie złapie
3. że, ona jutro rano idzie do lekarza
... zamurowało mnie!
patrząc na jej plecy znikające w drzwiach, zdążyłam tylko powiedzieć, że jak będzie Pani chciała ją złapać, to proszę dać znać, ale nie wiem czy dosłyszała
18:25 - zamawiam taksówkę i jak prawdziwa dama jadę, z 3 klatkami w bagażniku, na Jaracza do domu (na szczęście to blisko było)
18:40 - karmię stado
18:50 - otwieram piwo i próbuję coś zrobić w domu
19:00 - kolacja bez serialu
21:00 - anskr przywozi mi dwa kontenery i zabiera 2 łapki
21:30 - idę spać
dzień trzeci - czwartek, 17.11.20115:00 - pobudka
5:05 - szybkie karmienie stada
5:20 - szybki papieros
5:30 - szybkie mycie zębów i nie tylko
5:45 - zamawiam taksówkę i jak prawdziwa dama jadę, z 2 kontenerami i 1 łapką w bagażniku, na Cmentarz Wojskowy (na szczęście to blisko było)
6:05 - rozstawiam majdan

... ciemno i mrożnie
6:10 - robię kocurowi zdjęcie

śliczna dzika bestia (w lecznicy dwóch tęgich chłopów mijauł'o trochę kłopotów z zapakowaniem go do kontenera)
6:12 - otwieram kontener i znowu robię kocurowi zdjęcie

i czekam z palcem na spuście...

i tyle go widziałam...
6:20 - siedzę i czekam
6:30 - siedzę i czekam i powoli zamarzam
6:40 - siedzę i czekam i powoli zamarzam
6:45 - pojawia się to co wczoraj (czarne z odrobiną białego) weszło do klatki i wyjadło wszystko, ale tym razem trzyma się z daleka, pewnie pamięta wczorajszy popłoch burasa w łapce

i czujnie obserwuje
7:00 - siedzę i czekam i powoli zamarzam
7:15 - przyjeżdża śmieciara

i kot błyskawicznie znika
7:20 - dzwonię do studentki Julity, która chciała być wcześnie w szkole i proszę ją żeby mnie po drodze zgarnęła z cmentarza
(Julito, bardzo Ci dziękuję!)7:30 - siedzę i czekam i powoli zamarzam
7:40 - zwijam majdan i idę na parking
7:50 - przyjeżdża Julita i jedziemy do szkoły (z 2 kontenerami i 1 łapką w bagażniku)
8:00 - w pracy próbuję rozgrzać ręce (nogi mi nie zmarzły, bo założyłam, po raz pierwszy tej jesieni, "niesandały")
18:00 - chcę do domu!
18:00 - jadę do domu samochodem z asystentem Pawłem
(Pawle, bardzo Ci dziękuję!)18:10 - karmię stado
18:20 - otwieram piwo i próbuję coś zrobić w domu
19:00 - kolacja bez serialu
21:00 - idę spać
... mry!
w piątek nigdzie nie jadę!