jimmy_lodolamacz pisze:novacianka pisze:może przegięłam, ale tak mnie wychowano, że jak coś spieprzę to ponoszę tego konsekwencje i nie robię z siebie ofiary, a kiedy ktoś coś spieprzy to nie udaję, że tak nie jest.
taka prawda, że teraz użala się nad sobą - że samotna, że mało zarabia, że świat jest zły, a forum chore. ktoś już pytał, czego ona uczy swoją córkę. no właśnie - czego?
popełniła błąd? trudno, zdarza się, ale po co ma dalej robić głupoty? w imię czego? znam nie jedną, która popełniła taki sam, często w młodszym wieku. dzielą się na dwie grupy - te, które spinają przysłowiowe pośladki, noszą głowę wysoko i walczą. o siebie, o dziecko, o szacunek. są jeszcze te, które pół życia płaczą, że zmajstrował dziecko i zostawił, że świat jest zły i niesprawiedliwy, a ona jest taka biedna. Tristania pasuje mi bardziej do tej drugiej grupy. takie coś nie może się skończyć dobrze ani dla matki, ani dla dziecka. jak na ironię - często kubeł zimnej wody pomaga. może i nie moja rola, aby go wylewać, ale też nie widzę powodu, żebym odwracała głowę, kiedy widzę coś takiego. forum wystarczająco zareagowało na krzywdę kotów. nie obrażam, nie potępiam, ale po główce za głupotę też nie głaszczę [tak, niezabezpieczanie się w momencie kiedy nie planuje się zajścia w ciążę to głupota]. pomimo, że za dziećmi nie przepadam - już widzę, jak ta mała może skończyć za kilka lat, jeśli Tristania nie weźmie się w garść.
tyle z mojej strony.
edit: literówka
Właśnie o to tutaj chodzi. Brak zrozumienia, empatii i współczucia. Ta wypowiedź nie różni się niczym od wypowiedzi typu:"uśpić kota bo posikuje". Ten sam ton tylko skierowany w stronę człowieka.
A za głupotę ludzką kolejny raz zapłaci zwierzę.
w tym rzecz, że właśnie nie o to mi chodziło. propozycji jak pomóc rozwiązać problem z kotem padło sporo. coś z tym zrobiła? nie.
mi chodziło o to, że jak coś się stało to się nie odstanie. trzeba z tym żyć, normalnie żyć a nie wegetować. ojciec się wypiął? podać o alimenty, wziąć się w garść. wychować córkę tak, żeby nie zminimalizować ryzyko popełnienia błędów rodziców. m.in. chyba na tym polega rodzicielstwo? w moim odczuciu to jest jeszcze większa odpowiedzialność niż w przypadku zwierzęcia, a taką postawą ona robi krzywdę i sobie i córce. a chyba nie o to w tym chodzi.
zrozumieć nie umiem, przyznaję, bo dla mnie takie zachowanie jest absurdalne. współczuć nie będę bo i czego? że ma zapewne wspaniałą małą istotkę, którą kocha? tego się prędzej gratuluje. mogę tylko powiedzieć raz jeden jedyny, że szkoda mi dziewczyny, bo prawdopodobnie wyszykowała sobie wyboistą drogę pod górkę. ale to też nie jest powód, żeby się załamywać przez pół życia. to ją raczej zahartuje, bo życie nie głaszcze po główce tylko daje ostry wycisk.
żeby była jasność - nie oceniam Tristanii jako osoby, nie potępiam jej za to, co ją spotkało, co najwyżej oceniam jej czyny - dla mnie to różnica.
edit:
zapomniałam, a przypomniała mi koleżanka. przecież jest jeszcze MOPR. wcale nie tak trudno uzyskać tam całkiem konkretną pomoc finansową, zwłaszcza w przypadku samotnej matki z niskimi dochodami. tylko właśnie - trzeba chcieć i coś robić. samo płakanie jeszcze nikomu nie wyszło na dobre.
uważam, że na tym można zakończyć temat i wrócić do ważniejszych kwestii.